Termin Blue Monday w 2004 roku wprowadził brytyjski psycholog Cliff Arnall. Za pomocą wzorów matematycznych oraz czynników meteorologicznych, psychologicznych i ekonomicznych stwierdził on, że właśnie trzeci poniedziałek stycznia jest najbardziej depresyjnym dniem w roku.
Co składa się na to, że to właśnie dzisiaj – 18 stycznia 2021 roku – przypada najbardziej depresyjny dzień w roku?
Cliff Arnall stwierdził, że na Blue Monday składają się czynniki meteorologiczne (niskie nasłonecznienie, krótsze dni), ekonomiczne (czas, który upłynął od świąt Bożego Narodzenia sprawia, że kończą się właśnie terminy płatności pożyczek zaciągniętych na świąteczne zakupy) oraz psychologiczne (świadomość niedotrzymania postanowień noworocznych). Suma tych wszystkich czynników może wywoływać przygnębienie, depresje, a nawet myśli samobójcze.Samobójstwo jest najczęstszą przyczyną przedwczesnych zgonów wśród osób pomiędzy 15 a 24 rokiem życia. Na świecie każdego roku, w wyniku prób samobójczych, umiera ok. 800 tys. osób. Oznacza to, że co 40 sekund ktoś odbiera sobie życie. W Polsce zaś, każdego dnia na własne życie targa się 15 "dusz", a to oznacza, że wskutek próby samobójczej ginie niemal dwukrotnie więcej osób, aniżeli w wypadkach drogowych.
Dlaczego tak się dzieje? Co leży u podstaw samobójstw?
Profesor Per Beskow ze Szwecji twierdzi, że samobójstwo to też wypadek - psychologiczny, do którego podobnie jak do wypadku drogowego przyczyniło się wiele czynników. Nie zawsze są one nam znane. Ale podobnie jak wypadkom drogowym, wypadkom psychologicznym można i trzeba zapobiegać – wyjaśnia w rozmowie z dziennikarzem Życia Pleszewa, psychiatra i suicydolog dr Anna Baran.
Wielu specjalistów uważa, że samobójstwa są chorobą cywilizacyjną. Jednocześnie zgłębiając pytanie czy próba samobójcza jest swego rodzaju ucieczką przed światem i niesionymi wraz z nim kłopotami i troskami, z którymi sobie nie radzimy, czy to chęć zwrócenia na siebie uwagi i wołanie o pomoc? Jak więc można zapobiec takiemu nieszczęściu?
Zapobiec nieszczęściu możemy, gdy wiemy, jak sobie radzić z takimi potencjalnie niebezpiecznymi sytuacjami i emocjami, które one w nas wywołują. Pomóc mogą inni, którym uda się do takiej osoby w kryzysie samobójczym dotrzeć. Niekoniecznie profesjonaliści. Ważna jest ich obecność i to, że słuchają nie osądzając uczuć. Nie zawsze się jednak udaje dotrzeć do takiej osoby, gdyż niekiedy jest ona nieświadoma tego, że pomoc jest możliwa. Odcina się i ukrywa skrzętnie swoje myśli, emocje. Stąd do tego, aby życie uratować potrzebne jest to, aby świadomość osoby w kryzysie samobójczym była chociaż na tyle zachowana, aby podzieliła się swoimi myślami z innymi i/lub aby dała sobie pomóc – zwraca uwagę dr Anna Baran.
Jednocześnie przyznaje, że osoby, które podjęły próbę samobójczą, pytane później o przyczynę takiego kroku, często nie potrafią jej podać bądź twierdzą, że jej nie pamiętają.
Jak to stwierdziła jedna z osób po próbie samobójczej - nie myślała tylko czuła jakby się w jej głowie… gotowała kawę… i czuła, że tego nie jest w stanie wytrzymać – mówi psychiatra.
Gdzie więc w takich sytuacjach szukać pomocy?
Jeżeli nie mamy osoby, z którą możemy porozmawiać zgłośmy się do szpitala i tam porozmawiajmy z lekarzem dyżurnym o tym, co czujemy. W szpitalach psychiatrycznych dyżury są 24 godziny na dobę. Gdy nie mamy takiej możliwości dzwońmy na linię wsparcia 800 70 2222 lub w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia na numer ratunkowy 112. Pod tymi numerami czuwają całą dobę osoby, które są gotowe nam pomóc. Damy w ten sposób naszemu organizmowi niezbędny czas na reset – radzi dr Anna Baran.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.