reklama

Byłem księdzem

Opublikowano:
Autor:

Byłem księdzem - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura

- To była jakaś dziwna siła. Jeden moment i podjąłem decyzję, chcę być księdzem i służyć Bogu - opowiada Karol. A potem poznał Annę. Karol od dziecka lubił spędzać czas w kościele. – Wstawał na ranną mszę w niedzielę. Zazwyczaj bycie ministrantem kończy się około 6 klasy szkoły podstawowej, bo chłopcy znajdują sobie inne zajęcia, dla nich ciekawsze. Z Karolem było zupełnie inaczej – mówi pani Teresa, matka Karola. Dodaje, że do wszystkich prac był pierwszy. – Aż się wyrywał, by nieść mikrofon na pielgrzymkach.Szkoda przystojniaka

Karol uśmiecha się na wspomnienie swej najbliższej przyjaciółki, która nie mogła uwierzyć, że on chce oddać swe życie kapłaństwu. – Dzwoniła do mamy i wypytywała, gdy mama potwierdziła wiadomość dziewczyna powiedziała: tak, kurczę, zawsze najprzystojniejsi idą do seminarium. ńczył szkołę średnią i poszedł do seminarium. – Nieważne, w jakim mieście. Chciałem służyć Bogu – zaznacza. Skończył studia, był już po święceniach i przydzielono mu parafię. – Proboszcz, do którego trafiłem, nie był oparciem. Byłem w obcym miejscu, z obcymi ludźmi, z którymi początkowo nie potrafiłem się porozumieć. Ludzie traktowali mnie jak intruza – wspomina Karol.

Początek końca

W wakacje zorganizował pielgrzymkę na Jasną Górę. – Poznałem kobietę. O zgrozo, na pielgrzymce. Mogłem z nią dyskutować godzinami – wskazuje Karol. Początkowo pomyślał, że to przyjaźń. – Kiedy jednak zaczęła mi się śnić, wiedziałem, że to miłość. Ona też to poczuła, ale nie dopuszczała tego do świadomości.

Jak ladacznica…

Nie mówiłam tego Karolowi, ale czułam się jak…, jak ladacznica– mówi Anna. Zrobiła to, co nakazał jej zdrowy rozsądek. – Wyjechałam z tej miejscowości. Przecież nie mogłam żyć blisko człowieka, którego pokochałam, który był moją bratnią duszą. Uciekłam…– wspomina Anna. Karol przeżył to strasznie. Nie mógł pogodzić się z decyzją Anny. Nienawidził siebie, jej, a nawet Boga. – To było jak katusze, męki. Kładłem się na łóżku, a wspomnienia jak mary przewijały się przez głowę – opowiada były kapłan. Miał różne myśli, z samobójstwem włącznie.

Kocham Cię…Osiołku

Pojechałem do matki. Pogłaskała po głowie i powiedziała, że mam zamknąć oczy na 5 minut i pójść za tą myślą, która pierwsza przyjdzie mi do głowy– przywołuje wspomnienia Karol. Tego samego dnia dostał smsa od Anny. – Napisałam mu trzy słowa: „Kocham Cię, Osiołku”.Spotkali się i rzucili sobie w ramiona. On podjął decyzję, że porzuci stan kapłański. – Pomyślałem, że skoro Bóg dał mi Annę, to może powinienem służyć mu jako osoba świecka i w ten sposób realizować moje powołanie –mówi Karol.

Ludzkie gadanie

Kiedy ludzie dowiedzieli się o naszym związku, traktowali nas jak trędowatych. Wyzywali mnie od dziwki, kur… Słyszałam, że mam w sobie szatana, że jestem opętana. Że trzeba odprawić nade mną egzorcyzmy. Mówili, że jestem córą szatana– żali się Anna. Karol wspomina sytuację, kiedy płacił w jednym ze sklepów. – Gdyby sprzedawczyni mogła, to brałaby ode mnie banknoty pęsetą.

Karol zrezygnował z kapłaństwa, znalazł pracę. Z Anną wzięli ślub cywilny. – Może i mógłbym się ubiegać o zwolnienie od Stolicy Apostolskiej, ale nie chcę. Do komunii nie chodzę, ale na mszę tak– tłumaczy były ksiądz. Kochają się z Anną i są szczęśliwi. Teraz tak służymy Bogu.

Magdalena Pawlik

*imiona bohaterów reportażu zostały zmienione

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE