- To była jakaś dziwna siła. Jeden moment i podjąłem decyzję, chcę być księdzem i służyć Bogu - opowiada Karol. A potem poznał Annę. Karol od dziecka lubił spędzać czas w kościele. – Wstawał na ranną mszę w niedzielę. Zazwyczaj bycie ministrantem kończy się około 6 klasy szkoły podstawowej, bo chłopcy znajdują sobie inne zajęcia, dla nich ciekawsze. Z Karolem było zupełnie inaczej – mówi pani Teresa, matka Karola. Dodaje, że do wszystkich prac był pierwszy. – Aż się wyrywał, by nieść mikrofon na pielgrzymkach.Szkoda przystojniaka
Karol uśmiecha się na wspomnienie swej najbliższej przyjaciółki, która nie mogła uwierzyć, że on chce oddać swe życie kapłaństwu. – Dzwoniła do mamy i wypytywała, gdy mama potwierdziła wiadomość dziewczyna powiedziała: tak, kurczę, zawsze najprzystojniejsi idą do seminarium. ńczył szkołę średnią i poszedł do seminarium. – Nieważne, w jakim mieście. Chciałem służyć Bogu – zaznacza. Skończył studia, był już po święceniach i przydzielono mu parafię. – Proboszcz, do którego trafiłem, nie był oparciem. Byłem w obcym miejscu, z obcymi ludźmi, z którymi początkowo nie potrafiłem się porozumieć. Ludzie traktowali mnie jak intruza – wspomina Karol.
Początek końca
W wakacje zorganizował pielgrzymkę na Jasną Górę. – Poznałem kobietę. O zgrozo, na pielgrzymce. Mogłem z nią dyskutować godzinami – wskazuje Karol. Początkowo pomyślał, że to przyjaźń. – Kiedy jednak zaczęła mi się śnić, wiedziałem, że to miłość. Ona też to poczuła, ale nie dopuszczała tego do świadomości.
Jak ladacznica…
– Nie mówiłam tego Karolowi, ale czułam się jak…, jak ladacznica– mówi Anna. Zrobiła to, co nakazał jej zdrowy rozsądek. – Wyjechałam z tej miejscowości. Przecież nie mogłam żyć blisko człowieka, którego pokochałam, który był moją bratnią duszą. Uciekłam…– wspomina Anna. Karol przeżył to strasznie. Nie mógł pogodzić się z decyzją Anny. Nienawidził siebie, jej, a nawet Boga. – To było jak katusze, męki. Kładłem się na łóżku, a wspomnienia jak mary przewijały się przez głowę – opowiada były kapłan. Miał różne myśli, z samobójstwem włącznie.
Kocham Cię…Osiołku
– Pojechałem do matki. Pogłaskała po głowie i powiedziała, że mam zamknąć oczy na 5 minut i pójść za tą myślą, która pierwsza przyjdzie mi do głowy– przywołuje wspomnienia Karol. Tego samego dnia dostał smsa od Anny. – Napisałam mu trzy słowa: „Kocham Cię, Osiołku”.Spotkali się i rzucili sobie w ramiona. On podjął decyzję, że porzuci stan kapłański. – Pomyślałem, że skoro Bóg dał mi Annę, to może powinienem służyć mu jako osoba świecka i w ten sposób realizować moje powołanie –mówi Karol.
Ludzkie gadanie
– Kiedy ludzie dowiedzieli się o naszym związku, traktowali nas jak trędowatych. Wyzywali mnie od dziwki, kur… Słyszałam, że mam w sobie szatana, że jestem opętana. Że trzeba odprawić nade mną egzorcyzmy. Mówili, że jestem córą szatana– żali się Anna. Karol wspomina sytuację, kiedy płacił w jednym ze sklepów. – Gdyby sprzedawczyni mogła, to brałaby ode mnie banknoty pęsetą.
Karol zrezygnował z kapłaństwa, znalazł pracę. Z Anną wzięli ślub cywilny. – Może i mógłbym się ubiegać o zwolnienie od Stolicy Apostolskiej, ale nie chcę. Do komunii nie chodzę, ale na mszę tak– tłumaczy były ksiądz. Kochają się z Anną i są szczęśliwi. Teraz tak służymy Bogu.
Magdalena Pawlik
*imiona bohaterów reportażu zostały zmienione