Trzydniowa impreza w Koźminie Wielkopolskim przyciągnęła tłumy mieszkańców i przyjezdnych gości. Atrakcji nie brakowało.
Oprócz atrakcji muzycznych, dla najmłodszych przygotowano Wesołe Miasteczko, Kino 9D, auta, dmuchany zamek, strzelnicę z pluszakami, basen z kulami oraz karuzelę. Nie brakowało także stoisk gastronomicznych.
W pierwszym dniu Dni Koźmina Wlkp. blok koncertów otworzył zespół KONDOR.300. Później na scenie zobaczyliśmy uczestniczkę programu "Mam Talent" - Lianę Hrytsę z Ukrainy, a gwiazdą wieczoru była Bryska.
W sobotę mogliśmy posłuchać lokalnej Kapeli znad Orli, obejrzeć pokaz Teatru NIKOLI z Krakowa, który łączy pantomimę, taniec współczesny i sztukę cyrkową, a wieczorem fani rockwych brzmień chętnie wybrali się na koncert Marka Piekarczyka.
Wczoraj atakcji rónież nie brakowało. Impreza rozpoczęła się od lokalnych akcentów - występów najmłodszych w ramach Festiwalu Piosenki Przedszkolaka, tanecznych i wokalnych pokazów formacji z Gminnego Zespołu Instytucji Kultury w Koźminie, a także Koźmińskiej Orkiestry Dętej.
Opóźniony koncert Zenona Martyniuka
Wieczór należał do gwiazd Disco Polo. Najpierw na scenie pojawił się zespół Mejk, który przyciągnął sporo fanów tego typu muzyki. Wszyscy z niecierpliwością czekali jednak na gwiazdę wieczoru - Zenona Martyniuka. Ten z zespołem Akcent miał wystąpić o godzinie 21:00. Wtedy pojawił się jednak problem. Na koźmińskim podzamczu zabrakło prądu. Okolica pogrążyła się w ciemności.Kilka tysięcy osób zgromadzonych przed sceną kilkadziesiąt minut czekało na koncert Zenona Martyniuka skandując "Gdzie jest Zenek, gdzie jest Zenek...". Gwiazda na scenie pojawiła się z ponad dwugodzinnym opóźnieniem. Co się stało?
Doszło do awarii sieci energetycznej. Zanim udało się skompletować zespół, który to naprawił, to trochę to potrwało. Siła wyższa niestety, niezależna od nas - mówi Maciej Bratborski, burmistrz Koźmina Wlkp.
Włodarz miasta kwiatów i zieleni zdaje sobie sprawę z tego, że z powodu opóźnienia nie wszyscy mogli zostać na koncercie, przez co frekwencja była dużo mniejsza niż początkowo.
Część ludzi rozeszła się wcześniej, bo każdy szedł w poniedziałek rano do pracy i nie mogli aż tak długo czekać. I to na pewno jest niedogodnością. Natomiast ci, którzy zostali - z tego co słyszałem - byli zadowoleni - przyznaje Maciej Bratborski.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.