Tłukła się pięścią po brzuchu i modliła o poronienie. Nie chciała w wieku 16 lat zostać matką, jak mówi, „dziecka bez nazwiska”. Marzenia i przyszłość pękły jak bańka mydlana. Ojciec przestał się do niej odzywać, a chłopak ją zostawił. - Wyparł ze świadomości ojcostwo- mówi Basia*. Dziś jest mamą kilkumiesięcznego Adasia*. Gorączkowe oczekiwanie - dwa, trzy tygodnie, miesiąc. Nic. - Ani jednej czerwonej plamki, bólu brzucha, migren, które zawsze towarzyszyły okresowi- wspomina Basia. Kupiła test ciążowy. Pozytywny. - Niemożliwe- pomyślała i powtórzyła test. Pozytywny. Zgasiła światło w pokoju i padła na łóżko. - Serce waliło mi jak młotem, jakby chciało rozerwać klatkę piersiową i z niej wyskoczyć. Tragiczne myśli jak senne mary plątały się w mojej głowie. Nie płakałam. Pomyślałam tylko, jak nigdy: „O kur… Tata mnie zabije. Nie, sama się zabiję. Masakra - tamte chwile. Jedno wielkie gówno O ciąży powiedziała swojemu chłopakowi. - Miśku, nie przejmuj się, będzie dobrze, damy radę- stwierdził. Ale chłopak szybko zmienił poglądy. - Za sprawą rodziców. Powiedzieli, że mam usunąć, bo przecież nie wiadomo, z kim zaszłam, czy na pewno z ich synem. Niedługo potem i on przestał się odzywać. Przeniósł się do innej szkoły- mówi Basia. Za kilka miesięcy miała - jak sama mówi - urodzić i zostać „matką dziecka bez nazwiska”. Samotną matką. I co dalej? Przecież nauka szła jej świetnie, chciała skończyć szkołę, iść na studia, na prawo. Co z tymi planami? - Gówno. Jedno wielkie gówno. Tak wtedy pomyślałam -mówi. Puszczalska z bękartem W końcu musiała powiedzieć swoim rodzicom. - Wolałabym powiedzieć, że okradłam bank, niż to, że jestem w ciąży. Chciałam to ukrywać jak najdłużej- przyznaje . Mama zapytała ją jednak, czemu nie używa tamponów? Nakryła ją też, kiedy wymiotowała rankiem. - Odwrotu nie było. Wyszła z łazienki, rzucając tylko, że mam powiedzieć ojcu sama- mówi ze łzami w oczach. Co zrobił tata? - Chwycił mnie za ramię, przyciągnął do siebie. Powiedział, że on bękarta wychowywał nie będzie i że tak to jest jak ktoś myśli o puszczaniu się, a nie o nauce- wspomina dziewczyna. Nie wytrzymała wówczas i powiedziała ojcu, że mógł się zająć jej wychowaniem, a nie „obracaniem” sekretarki, kiedy mama wyjeżdżała na delegacje. - Od tej pory w ogóle się do mnie nie odzywał. Miałam dość. Dość siebie, świata i tego dziecka- opowiada Baśka. Powiedział, że wie kiedy Przecież nie sypiała z połową szkoły, a z jednym chłopakiem. - Kochałam go. Chciałam z nim być. Zrobiłabym wszystko dla niego. Pół roku walczyłam, żeby był ze mną, a nie z klasową miss. Poszliśmy na imprezę, upiliśmy się. Potem uprawialiśmy seks. Nawet nie pamiętam, że miał wytrysk- przyznaje dziewczyna. Powiedział jej, że wie, kiedy „wyłożyć”. - Głupia myślałam, że wie, co robi. Że jakby co, to razem będziemy pokonywać problemy. Przez myśl mi nie przeszło, że mnie zostawi. wie, że każda dziewczyna powinna być ostrożna, nawet jak chłopak zapewnia o swoim uczuciu. Modlitwa o poronienie Jednego wieczoru siedziała na łóżku i uderzała się pięścią po brzuchu. - Miałam nadzieję, że poronię. Modliłam się o to. Tak bardzo nie chciałam urodzić, a jednocześnie nie mogłam, po prostu nie mogłam pozwolić na usunięcie dziecka. ą osobą, która ją wspierała była babcia. - Przytulała, pocieszała i zapewniała, że będzie ze mną na dobre i na złe. Ludzkie gadanie Kiedy była w ciąży, zaprzyjaźniła się z chłopakiem. Był od niej kilka lat starszy. Od razu powiedziała mu, że spodziewa się dziecka. Znajomość rozwijała się, aż pewnego dnia, przechodząc szkolnym korytarzem usłyszała. - Ten pewnie dołoży swoje i będzie miała dwójkę dzieci naraz. Jednemu dała się zalać, to i drugiemu pewnie też da - powiedziała to jedna z dziewczyn- mówi Basia. Osobiście nikt jej nie ubliżył, ale były szepty, obgadywanie, wyśmiewanie. Powiedziała chłopakowi, z którym się spotykała, że to koniec znajomości. Znowu została sam. Nikt po brzuszku nie głaskał Największą traumę wywoływały wizyty u ginekologa. - Siedzisz sobie sama w poczekalni, a obok prawie same pary małżeńskie. Mąż głaszcze żonę po brzuszku, mówi do maleństwa. Pyta, czy podać jej wodę, a może ma ochotę na kiszonego ogórka - mówi Basia. Ona była sama. Zdarzały się momenty, w których nie miała już sił. - Nie chciało mi się żyć. Myślałam o tym, żeby się zabić. Podciąć żyły, otruć tabletkami. Cokolwiek. Ale nigdy nie starczyło mi na to odwagi - przyznaje Barbara. Macierzyńskie uczucia Pod koniec ciąży zaczęła traktować maleństwo rozwijające się w jej brzuszku jak własne dziecko. - Pomyślałam, że przecież tak też można, że wszystko się ułoży. Ale były i gorsze momenty. Myślałam, że przede mną nie ma już nic. Musiałam zrezygnować ze szkoły. Nie mam nic co mogłabym dziecku dać - pomyślałam. Dostała skurczy i trafiła na porodówkę. Urodziła zdrowego synka. - Kiedy patrzę na niego przypomina mi się jego ojciec. Będę go kochać. Będę. I mama też zaczęła ze mną normalniej rozmawiać. Co dalej? - Nie wiem. Pewnie od przyszłego roku wrócę do szkoły. Na razie muszę zajmować się dzieckiem. nie przesypia nocy - mały płacze. - Kiedyś też nie przesypiałam, ale to jak się do późna uczyłam, albo jak chodziłam na imprezy. Teraz już chyba nigdy nie pójdę na dyskotekę.Żal jej tych chwil beztroski. - Teraz wiem, że są takie góry, których nie można przeskoczyć. Zastanawiam się, czy gdzieś za tymi chmurami jest słońce? MAGDALENA PAWLIK *Imię bohaterki reportażu i jej synka zostało zmienione fot. Jyn Meyer / sxc.hu
Matka dziecka bez nazwiska
Opublikowano:
Autor: Redakcja
Przeczytaj również:
Kultura
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
e-mail
hasło
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE