Do tego jednego zdania można sprowadzić oczekiwania mieszkańców Krotoszyna wobec nowego cyklu imprez ?Więc wiec?. ? To był już trzeci koncert i za każdym razem najwięcej jest gadaniny dyrektora KOK-u - irytują się ludzie. I dorzucają. ? I po co te wejściówki za 5 zł, jak koncert jest na rynku. Paranoja. Garstka płaci, reszta siedzi w ogródeczku przy piweczku i też słyszy i widzi to samo.Tym razem dla krotoszyńskiej publiki zagrali - ?Kapela ze wsi Warszawa?, Marcin Łazarski i grupa ?Partyzant?. Bilety rzeczywiście kupiły pojedyncze osoby. I ledwie garstka ludzi zasiadała na krzesełkach przed sceną. Większość fanów muzyki bawiła się równie świetnie, pozostając za barierkami lub zajmując miejsca w ogródkach piwnych. Dlatego też, gdy w przerwie między koncertami publiczność przygotowywała się do tradycyjnego już wiecu, na jednym z transparentów napisano ?Likwidacja barierek zwiększy ilość ludzi na krzesełkach?. Artyści folkowej kapeli także byli zawiedzeni frekwencją pod sceną. Dlatego ze sceny proponowali swoim fanom. - Zapraszamy przed barierki na nasz koszt ? nawoływał jeden z muzyków. W trakcie wiecu ?dostało? się także szefowi KOK-u. Wojciech Szuniewicz nie zgodził się bowiem na bis muzyków z ?Partyzanta?, choć wyraźnie dopominali się tego miłośnicy ich kawałków. Stwierdził, że rynek jest miejscem zamieszkania. - I trzeba uszanować mieszkańców i nie przedłużać koncertu do zbyt późna ? tłumaczył Wojciech Szuniewicz. Sam zaś zanudzał i to przez ładnych kilka minut, jak mówili złośliwi odbierając czas artystom, opowiadając o idei przyświecającej organizacji wiecu. Riposty doczekał się szybciutko. Ludzie stworzyli transparent z hasłem - ?więcej grania, mniej gadania?. I komentowali dosadnie. - Szkoda, że z tak fajnych koncertów robi się nadętą imprezę. Rzeczywiście pojawiają się u nas niszowe zespoły, ale nie róbmy z tego nie wiadomo jakiego wydarzenia. Zaprzestańmy tej paplaniny, po prostu bawmy się przy muzyce.
Do tego jednego zdania można sprowadzić oczekiwania mieszkańców Krotoszyna wobec nowego cyklu imprez „Więc wiec”. – To był już trzeci koncert i za każdym razem najwięcej jest gadaniny dyrektora KOK-u - irytują się ludzie. I dorzucają. – I po co te wejściówki za 5 zł, jak koncert jest na rynku. Paranoja. Garstka płaci, reszta siedzi w ogródeczku przy piweczku i też słyszy i widzi to samo.Tym razem dla krotoszyńskiej publiki zagrali - „Kapela ze wsi Warszawa”, Marcin Łazarski i grupa „Partyzant”. Bilety rzeczywiście kupiły pojedyncze osoby. I ledwie garstka ludzi zasiadała na krzesełkach przed sceną. Większość fanów muzyki bawiła się równie świetnie, pozostając za barierkami lub zajmując miejsca w ogródkach piwnych. Dlatego też, gdy w przerwie między koncertami publiczność przygotowywała się do tradycyjnego już wiecu, na jednym z transparentów napisano „Likwidacja barierek zwiększy ilość ludzi na krzesełkach”. Artyści folkowej kapeli także byli zawiedzeni frekwencją pod sceną. Dlatego ze sceny proponowali swoim fanom. - Zapraszamy przed barierki na nasz koszt – nawoływał jeden z muzyków. W trakcie wiecu „dostało” się także szefowi KOK-u. Wojciech Szuniewicz nie zgodził się bowiem na bis muzyków z „Partyzanta”, choć wyraźnie dopominali się tego miłośnicy ich kawałków. Stwierdził, że rynek jest miejscem zamieszkania. - I trzeba uszanować mieszkańców i nie przedłużać koncertu do zbyt późna – tłumaczył Wojciech Szuniewicz. Sam zaś zanudzał i to przez ładnych kilka minut, jak mówili złośliwi odbierając czas artystom, opowiadając o idei przyświecającej organizacji wiecu. Riposty doczekał się szybciutko. Ludzie stworzyli transparent z hasłem - „więcej grania, mniej gadania”. I komentowali dosadnie. - Szkoda, że z tak fajnych koncertów robi się nadętą imprezę. Rzeczywiście pojawiają się u nas niszowe zespoły, ale nie róbmy z tego nie wiadomo jakiego wydarzenia. Zaprzestańmy tej paplaniny, po prostu bawmy się przy muzyce.