1 maja 2024 roku był przełomowym momentem dla całej Wspólnoty Europejskiej, ponieważ miało wtedy miejsce największe w jej historii rozszerzenie. Dołączyło do niej 10 krajów. Poza Polską były to jeszcze: Cypr, Czechy, Estonia, Litwa, Łotwa, Malta, Słowacja, Słowenia, Węgry. Nikt nie ma wątpliwości, że napędziło to zarówno wspólną, jak i każdą krajową gospodarkę oraz na niespotykaną dotąd skalę wzmocniło finanse. Jednocześnie jednak duża liczba państwo członkowskich utrudniła współpracę i szybkie podejmowanie decyzji.
Bilans zysków i strat Polski w UE wypada na korzyść tych pierwszych. O jakich zyskach jednak mowa? Czy są one długotrwałe? Jak się zmieniają?
Jednolity rynek ważniejszy niż fundusze europejskie
249,6 miliarda euro – tyle pieniędzy wpłynęło do polskiego budżetu z unijnych dofinansowań od 1 maja 2004 r. do 31 marca 2024 r. (dane ministerstwa finansów). W tym czasie Polska przekazała UE 85,8 mld euro, co oznacza, że za każdą wpłaconą złotówkę nasz kraj otrzymał z unijnego budżetu trzy złote. Po to, by mógł się lepiej rozwijać i dogonić gospodarczo zachód Europy.Zyski finansowe są najczęściej podnoszone w dyskusji o tym, co dała nam Unia Europejska. Najłatwiejsze do policzenia, najbardziej wymierne, robiące wrażenie. Tyle że spojrzenie czysto finansowe wypacza ideę UE.
- Zysk nie zawsze należy przeliczać w jakiejkolwiek walucie. W przypadku projektów integracji polityczno-gospodarczej to zgubna perspektywa. Jestem przekonany, że po 20-stu latach w Unii nie powinniśmy już więcej mówić o integracji w perspektywie uzyskanych pieniędzy – mówi prof. UAM Mikołaj Tomaszyk, politolog z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. – Po pierwsze, dlatego że taka perspektywa przedstawia wewnątrzunijne relacje na zasadzie kontrastu biedniejszy – bogatszy. Po drugie, tworzy wrażenie, że integracja z Unią polega tylko na otrzymywaniu środków unijnych. Tym samym wykrzywia się sens, który legł u podstaw integracji po drugiej wojnie światowej. Chodziło o utrzymywanie i tworzenie pokojowych stosunków w Europie w oparciu o wspólne założenia polityczne, militarne, gospodarcze.
Dodatkowo w dłuższej, ale realnej perspektywie czasowej Polska – ze względu na to, że staje się coraz bardziej zamożnym i rozwiniętym krajem – z jednego z największych beneficjentów Unii stanie się płatnikiem netto. Warto więc już dzisiaj mówić o bardziej trwałych, globalnych i fundamentalnych korzyściach wynikających z członkostwa.
W kontekście gospodarczym takie znaczenie ma jednolity rynek UE. Fundacja Wolności Gospodarczej (FWG) w opublikowanym tuż przed 20-leciem wejścia Polski do UE raporcie podkreśla, że swobodny przepływ towarów, usług, osób i kapitału to największy zasób Unii i największa korzyść jej członków.
Wpływ korzyści związanych z jednolitym rynkiem UE na wzrost gospodarczy Polaki był co najmniej pięć razy większy niż funduszy europejskich. Nawet kiedy Polska stanie się płatnikiem netto i będzie więcej wpłacać do budżetu UE niż z niego otrzymywać, to pozostanie w Unii Europejskiej będzie nam się opłacać z powodu jednolitego rynku – czytamy w raporcie FWG.
Z dokumentu wynika, że PKB per capita (wskaźnik przeciętnej wartości produktu krajowego brutto przypadającej na jednego mieszkańca kraju) w Polsce kilka lat przed wejściem do UE wynosił 48 proc. unijnej średniej, a w 2023 r. już 80 proc. Blisko 70 proc. eksportu i 50 proc. importu towarów w Polsce dotyczy rynku Unii. Wartość samego eksportu rolno-spożywczego wzrosła niemal dziewięciokrotnie. Raport wykazuje też wyraźny wzrost atrakcyjności inwestycyjnej Polski – na koniec 2022 r. prawie 90 proc. bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Polsce pochodziło z krajów uczestniczących w jednolitym rynku UE. Polskie produkty i marki są również coraz bardziej powszechne na unijnym rynku.
- Dla wielu branż otworzyły się możliwości sprzedaży produktów bez zbędnych przeszkód i formalności zarówno na rynku UE, jak i poza nim, ale z unijnym certyfikatem jakości – mówi prof. Mikołaj Tomaszyk. – Polska z kraju importującego przekształciła strukturę swej gospodarki i jest również gospodarką eksportującą swoje najlepsze produkty, z powodzeniem konkurujące na rynkach zachodnioeuropejskich. Nie dotyczy to wyłącznie przemysłu rolno-spożywczego, ale też np. branży meblarskiej, budowlanej czy sprzedaży wysokich technologii IT. Unia przyniosła nam także napływ know-how z Zachodu, które przełożyło się na technologie budowy infrastruktury drogowej i kolejowej, w tym także pojazdów, o czym świadczą przykłady bydgoskiej PESY produkującej pojazdy szynowe czy spółki Solaris produkującej autobusy.
U podstaw integracji europejskiej leży bezpieczeństwo
Niewątpliwość korzyścią z członkostwa Polski w UE, która dla młodszych pokoleń wydaje się czymś naturalnym, jest swoboda przepływu ludzi. Do strefy Schengen, czyli obszaru wewnątrz którego można podróżować bez paszportu, należy dziś 29 państw i ponad 400 milionów ludzi. Codziennie ok. 3,5 mln osób przekracza granice wewnętrzne krajów UE. Rocznie po Schengen podróżuje ok. 1,25 miliarda Europejczyków.Strefa bez granic stworzyła również możliwości podróżowania „za chlebem”. Według unijnych danych, ok. 1,7 mln osób mieszka w jednym państwie członkowskim, a pracuje w drugim. Polacy masowo wyjechali do pracy w Wielkiej Brytanii i Irlandii. W kulminacyjnym momencie pracował nas tam ponad milion i stanowiliśmy drugą największą grupę narodowościową spośród urodzonych za granicą mieszkańców.
- Uzupełniliśmy lukę pokoleniową na brytyjskim i irlandzkim rynku pracy. Podobnie teraz lukę w Polsce wypełniają Ukraińcy czy Gruzini, podejmując się przy tym zawodów, których Polacy nie wykonują. Rodzi to różnego rodzaju napięcia społeczne, niekiedy nawet opór. Powinniśmy jednak pamiętać, że sami byliśmy tak odbierani np. w Wielkiej Brytanii. Perspektywa kolejnych lat integracji europejskiej to zadanie dla polityków, naukowców, każdej i każdego z nas, by wspierać spójność społeczną i umacniać tożsamość europejską – ocenia prof. Mikołaj Tomaszyk.
Politolog przy tym temacie wymienia inną, być może najważniejszą korzyść z członkostwa w UE – Unia razem z NATO jest gwarantem naszego bezpieczeństwa, co było podstawowym założeniem integracji europejskiej. Mikołaj Tomaszyk uważa, że oceniając 20 lat członkostwa w UE, powinniśmy uwzględnić tę globalną perspektywę. Polska wnosi do Unii doświadczenie państwa Środkowo-Europejskiego, największego państwa z grona przystępujących w 2004 r. Z tego potencjału należy korzystać i nieustannie je podkreślać.
Idea integracji europejskiej silnie wpłynęła także na mentalność społeczeństwa. Staliśmy się nie tylko bardziej nowocześni, otwarci czy wyedukowani, ale i konstruktywnie krytyczni. Potrafimy ocenić i wyłapać niespójne z naszą kulturą czy zasadami pomysły i merytorycznie się do nich odnieść. Nie jest bowiem tak, że Unia Europejska to same korzyści i pozytywy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.