reklama

Kilkanaście milionów Polaków nie może korzystać z transportu publicznego

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: pixabay

Kilkanaście milionów Polaków nie może korzystać z transportu publicznego - Zdjęcie główne

W ostatnich czterech latach upadło dziesięć PKS-ów, a 400 polskich miast nie miało dostępu do kolei. | foto pixabay

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Polska i ŚwiatNawet kilkanaście milionów Polaków może być wykluczonych transportowo. To znaczy, że nie mają oni możliwości skorzystania na co dzień z transportu publicznego. Białe plamy istnieją na niemal całej mapie Polski, dominując poza obszarami dużych miast. Są skrajne przypadki, w których ludzie niemający samochodu wzywają karetkę, by udać się do lekarza.
reklama

Przez siedem lat zniknęła połowa linii autobusowych

Szacuje się, że na wykluczenie transportowe jest narażona 1/3 mieszkańców Polski. To kilkanaście milionów osób, które nie mają dostępu do transportu publicznego. Według ośrodka badawczego EUROREG dla ponad sześciu milionów osób powoduje to trudności w wypełnianiu codziennych obowiązków.

– Wykluczenie transportowe to wykluczenie społeczne z powodu ograniczonych możliwości korzystania z różnych środków transportu – tłumaczy dr Łukasz Fiedeń, geograf społeczny z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. – Jego istotą jest pozbawienie ludzi szans na wybór środka transportu. A  wybór jest wtedy, kiedy przynajmniej dwie opcje są dostępne. Ten dostęp można rozważać indywidualnie (zwykle dotyczy to samochodu) lub zbiorowo (mowa o transporcie publicznym). Polacy są najbardziej zmotoryzowanym narodem w Europie, więc o wykluczeniu pod kątem posiadania samochodu w wielu przypadkach nie ma mowy. Dostęp do transportu publicznego wciąż się jednak pogarsza.

reklama

Liczby mogą przerazić. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego od 2014 do 2021 roku ubyła połowa regularnych linii autobusowych. Ich liczba spadła z 788,6 tys. do 399 tysięcy. O ile w 2014 r. autobusy w Polsce przemierzały ponad 202 tys. km, o tyle w 2021 r. już tylko 71,4 tys. km. Jak podaje Stowarzyszenie Wykluczenie Transportowe, w latach 2019-2022 upadło dziesięć PKS-ów, w tym m.in.: PKS Ostrów Wielkopolski, PKS Łódź, PKS Gniezno, PKS Radom czy PKS Wałcz. A ponad 400 miast (np. Jastrzębie Zdrój, Siemianowice Śląskie, Sulęcin, Karpacz czy Żnin) nie ma dostępu do połączeń kolejowych.

– Gdzie króluje wykluczenie transportowe? Na mapie całej Polski są białe plamy komunikacyjne, nie sposób określić jednego czy dwóch województw – mówi Iwona Budych, prezeska Stowarzyszenia Wykluczenie Transportowe. – Są jednak miejsca, w których to zjawisko przeważa. To z pewnością województwo podkarpackie, lubelskie, świętokrzyskie, warmińsko-mazurskie, podlaskie.

reklama

Dr Łukasz Fiedeń dodaje, że w trakcie badań w sześciu województwach największą liczbę osób narażonych na wykluczenie transportowe odnotował w gminie Korsze w warmińsko-mazurskim. Mowa bowiem o 2/3 mieszkańców bez transportu publicznego. Wiele przykładów wykluczenia na poziomie ponad 1/3 mieszkańców można z kolei znaleźć w województwie podkarpackim. – Generalnie im bliżej ukraińskiej granicy, tym gorzej, co widać wyraźnie w gminie Lutowiska – wyjaśnia geograf społeczny. – Jeśli ktoś nie mieszka w samej wsi Lutowiska, musi mieć samochód, bo autobus albo nie dojeżdża wcale, albo dojeżdża tylko dwa razy dziennie w godzinach dowozu dzieci do szkoły.

W przypadku choroby wzywają karetkę, by dotrzeć do lekarza

To właśnie młode osoby – nastolatki, które jeszcze nie mogą mieć prawa jazdy lub samochodu, są jedną z dwóch głównych grup wykluczonych. Zgodnie z prawem gmina ma obowiązek zapewnić bezpłatny transport do i ze szkoły podstawowej. Na etapie szkoły średniej dzieci i ich rodzice muszą radzić sobie sami.

reklama

– W praktyce często jest tak, że młodzież z uboższych rodzin nieposiadających samochodu nie ma możliwości dojazdu do szkoły średniej, do której rzeczywiście chciałaby uczęszczać – mówi Iwona Budych, prezeska Stowarzyszenia Wykluczenie Transportowe. – W konsekwencji są zmuszone wybrać szkołę najbliżej miejsca zamieszkania lub taką, do której mają zapewniony jakikolwiek transport.

Druga najliczniejsza grupa wykluczonych to osoby starsze, które np. już nie mogą prowadzić samochodu ze względów zdrowotnych. Żeby gdziekolwiek dojechać, zwykle proszą o pomoc rodzinę lub znajomych. Ekstremalnym rozwiązaniem jest niewychodzenie z domu, co – wbrew pozorom – wcale nie jest takie rzadkie. A bywa i tak, że w przypadku pojawienia się problemu zdrowotnego, który niekoniecznie jest zagrożeniem życia, osoba wykluczona wzywa karetkę. To autentyczne odpowiedzi, które padły w trakcie badań prowadzonych przez dra Łukasza Fiedenia z Uniwersytetu Jagiellońskiego. O korzystaniu z oferty kulturalnej czy rozrywkowej w ogóle można zapomnieć, bo nawet jeśli autobus dojeżdża do wsi kilka razy w ciągu dnia, to na pewno nie w nocy. Zatem wykluczenie transportowe staje się przyczyną izolacji w innych sferach życia.

reklama

Transport publiczny nie ma działać dla zysku

Eksperci tłumaczą, że na obszarze dużych miast i przylegających do nich powiatów transport publiczny zwykle działa poprawnie. Jednak poza metropoliami panuje chaos organizacyjny. Głównie dlatego, że prawie każda gmina lub powiat osobno organizuje swoje przewozy. Albo nie organizuje wcale.

– W południowej Polsce na trasie prowadzącej przez kilka miejscowości jeździ kilku przewoźników, którzy kierują się warunkami rynkowymi, czyli chcą zarobić – opowiada dr Łukasz Fiedeń. – Dyktują więc nie tylko ceny, ale i godziny oraz miejsca odjazdów. Każdy ma inny bilet, nie można kupić jednego zbiorczego ani tym bardziej miesięcznego. Nie dojeżdżają do oddalonych miejscowości. A wszystko przez sprowadzenie transportu publicznego do usługi rynkowej, a nie publicznej, jak wodociągi czy edukacja. Publiczny nie oznacza, że musi być państwowy. Mogą realizować go prywatne podmioty, ale państwo powinno zadbać o to, by był dobrze zorganizowany dla ludzi – dodaje geograf.

Zdaniem Iwony Budach główną przyczyną wykluczenia transportowego jest brak zrozumienia istoty i sensu organizacji transportu publicznego przez lokalne władze. Często gminy umywają ręce, jeśli na ich terenie działa przewoźnik komercyjny. Tyle że ten ostatni jest nastawiony na zysk, więc w obliczu rosnących kosztów paliwa, utrzymania floty czy braków kadrowych dokonuje cięć albo nawet zamyka działalność. Z kolei dr Łukasz Fiedeń tłumaczy, że przed deregulacją transportu PKS miał dwa ważne zadania – nie tylko przewoził ludzi, ale i odpowiednio planował przejazdy. W latach 90. dopuszczono prywatnych przewoźników, ale jednocześnie nie stworzono nowego ciała do organizowania przewozów.

– Są więc źle zarządzane, chaotyczne, niespójne – ocenia geograf społeczny. – System przestał być wydolny. Dzisiaj bez dodatkowych pieniędzy nie da się go naprawić. Choć nie finanse są głównym problemem. Potrzebni są organizatorzy z prawdziwego zdarzenia – najpewniej na poziomie województw, ewentualnie z podziałem na podobszary. Ich zadaniem byłoby jednolite planowanie i standaryzacja. Chodzi o ustalenie jednolitych cen, biletów, wspólnych rozkładów, zasad wyznaczania liczby kursów w zależności od liczby mieszkańców. W Polsce brakuje również tak podstawowych rzeczy jak baza wszystkich przystanków czy cyfrowy, ogólnopolski rozkład jazdy.

Poza deregulacją transportu, do powstania zjawiska wykluczenia transportowego przyczynił się każdy z nas indywidualnie, wybierając częściej samochód. Nawet jeśli dostępność transportu publicznego zacznie się poprawiać, najpewniej będą potrzebne lata,  by odwrócić ten trend. Polska jest bowiem europejskim liderem pod względem liczby posiadanych samochodów w przeliczeniu na liczbę mieszkańców. W 2022 r. ta liczba wyniosła 700 aut na 1000 osób.

reklama
reklama
Artykuł pochodzi z portalu rawicz24.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama