Ostatnio jedna z czytelniczek portalu z naszej grupy, robiąca zakupy w znanej sieci sklepów spożywczych, dokonała zaskakującego odkrycia. W kartonie, w którym wcześniej znajdowały się czerwone papryki, znalazła trzy warzywa oraz wiele zielonych ogonków. Jak się okazuje, nie był to przypadek i nie były to części papryk, które odpadły samodzielnie.
Często kupuję warzywa i owoce w sieciówkach, jednak ostatnio coraz częściej widzę produkty oskubane z szypułek, liści czy ogonków. W kartonach coraz częściej można znaleźć resztki i uszkodzone warzywa i owoce, których pewnie już nikt nie kupi. Można się spodziewać, że wylądują na śmietniku
– powiedziała pani Anita.
Takie sytuacje coraz częściej zauważają też pracownicy marketów, którzy nie zawsze są w stanie zareagować na to, co robią klienci.
Wiadomo, że jest inflacja i wszyscy chcą kupować taniej, ale produkt to produkt, tak nie powinno się robić. Zdarzają się obdarte liście kapusty, sałaty czy kalafiora, ale ostatnio coraz częściej widzimy wyskubane ogonki papryki. Brakuje jeszcze żeby klienci obierali banany czy rozłupywali orzechy…
– mówi jedna z pracownic znanej sieciówki w Rzeszowie, cytowana przez portal Rzeszow24.info.
Być może takie podejście jest pokłosiem przykładu, który idzie z góry. Wystarczy wspomnieć, że w styczniu znana dziennikarka Katarzyna Bosacka opublikowała na Instagramie nagranie, na którym porównuje ceny papryki z ogonkami i bez. Oczywistym jest, że warzywa bez szypułek kosztowały nieco mniej, jednak sama praktyka wydaje się być nieco kontrowersyjna.
A jak ta kwestia wygląda od strony prawnej? O to zapytaliśmy adwokata Mariusza Paplaczyka.
Kupując owoce, warzywa czy inne produkty spożywcze, nie powinniśmy płacić za wszelkiego rodzaju opakowania czy elementy scalające, jak plastikowe opakowania, sznurki czy siatki, które mają inną funkcję niż spożywcza. Jeśli przedmiotem transakcji jest przykładowo kalafior płatny w kilogramach, ma też liście. Podchodząc do tego zdroworozsądkowo, są one niejadalne, jednak stanowią integralną część warzywa chroniącą ją przed zepsuciem. Z tego punktu widzenia jest to część tego produktu
– tłumaczy nam przedstawiciel Kancelarii Adwokackiej Wiza Paplaczyk. Adwokat podkreśla jednak, że w każdej z takich sytuacji powinniśmy zachowywać się z głową.
Może dochodzić do absurdalnych sytuacji. Obrywając części warzyw i owoców, możemy doprowadzić do zniszczenia i destrukcji danego produktu. Zawsze doradzałbym kontakt ze sprzedawcą, którego można poprosić o ewentualne przygotowanie produktu do zważenia. Nie wyobrażam sobie jednak obierania pomidorów z szypułek, czy banana ze skórki
– dodaje mec. Paplaczyk. Podkreśla jednocześnie, że klienci powinni czuwać nad gramaturą dostarczanych im produktów, ponieważ zdarzają się sytuacje, w których jest ona inna niż zapowiadana.
Przedmiotem transakcji umowy kupna i sprzedaży jest konkretna ilość konkretnego produktu. Inaczej sytuacja wygląda czasami z produktami mięsnymi czy rybnymi. Pytanie wówczas, na ile kość zwierzęca czy łeb ryby zalicza się do kupowanego produktu? Zdarzają się przecież sytuacje, kiedy inspekcja handlowa odwiedza restauracje i bada gramaturę dań, za które płacimy. Choćby w przypadku zawartości mięsa w steku z kością. Kupując jednak rybę w sklepie, do jej wagi zaliczamy także głowę, z której można ugotować zupę, a niektórzy klienci chcą odrzucić i woleliby za nią nie płacić. W tym wszystkim powinniśmy zachować zdrowy rozsądek
– podsumował adwokat.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.