W ankiecie przygotowanej przez Fundację SPS w ramach kampanii profrekwencyjnej Wspieram Sukces Kobiet* ponad połowa z 18 tys. kobiet powiedziała, że najważniejszym tematem, jakim powinni zająć się politycy, jest wykluczenie komunikacyjne. Pani ten problem również jest bliski, bo choć dziś mieszka Pani w Warszawie, to pochodzi z małej miejscowości. W jaki sposób dotknęło Panią wykluczenie komunikacyjne?
Do siódmego roku życia mieszkałam w leśnej osadzie Wichrowo, potem w Dobrym Mieście – małej miejscowości pod Olsztynem. Jak mawiał mój dziadek: ani to dobre, ani miasto. Choć mam do niego duży sentyment, nie chciałabym do niego wrócić, gdyż po prostu żyje się tam trudniej. Chociażby dlatego, że nie ma transportu publicznego. Remont linii kolejowej trwa już kilkanaście lat i końca nie widać. Jedyny transport odbywa się prywatnymi busami, których właściciele sami ustalają zasady, rozkład i w każdej chwili mogą z tej usługi zrezygnować.
Czyli bez samochodu nie da się funkcjonować?
Da się, ale będąc wykluczonym z wielu ważnych sfer życia. Dodatkowo samo posiadanie samochodu jeszcze nic nie znaczy, bo potrzebne jest prawo jazdy. I ten problem mocniej dotyka kobiet, zwłaszcza starszych, wśród których posiadanie prawa jazdy wcale nie jest powszechne.
Jakich sfer życia dotyka wykluczenie transportowe?
Chociażby zdrowia. W Dobrym Mieście jest szpital powiatowy, ale liczba oddziałów została okrojona. Na porodówkę kobiety muszą dojeżdżać do oddalonego o około 25 km Olsztyna. Bez samochodu nie do zrobienia, z samochodem też mało przyjemna perspektywa. Z kolei w przychodni, jeśli w ogóle jest dostępna jakaś usługa medyczna, to zwykle realizuje ją jeden lekarz. Za moich czasów tak było z ginekologiem. Wszystkie kobiety Wichrowa były jego pacjentkami. Dlatego ja nigdy do niego nie chodziłam. Odczuwałam wstyd, gdyż nie byłam dla niego anonimową osobą. To właśnie problem małych miejscowości - wszyscy mniej lub bardziej się znają, utrzymują jakieś relacje z rodziną, rodzicami, odwiedzają się nawzajem. To bardzo niekomfortowa sytuacja, gdy twój ginekolog odwiedza cię na niedzielnym obiedzie. Nie da się złapać zdrowego dystansu, przełamać wstydu i oporu w rozmowach o trudnych dla ciebie kwestiach.
Czy w mniejszej miejscowości były dostępne jakieś zdrowotne programy profilaktyczne?
Nie, do dziś ich nie ma. Duża część diagnostyki jest niedostępna. Ja organizuję to mojej mamie w Warszawie. Więc znów mowa o wykluczeniu komunikacyjnym dla osób, które po pierwsze, nie mogą lub nie potrafią wyszukać odpowiednich usług medycznych poza swoim miastem, a po drugie, nie mają jak dojechać do innego miasta. Trzecią kwestią jest to, że wielu starszych osób na takie dojazdy do Warszawy po prostu nie stać. Ubóstwo to również przyczyna wykluczenia.
A przemoc?
Jak najbardziej. W małej miejscowości bywa uznawana za standard. Agresja czynem i słowem, przemoc psychiczna, przemoc ekonomiczna - obserwowałam to za młodu i uznawałam za normalne. Dopiero gdy wyjechałam, zobaczyłam, że może być inaczej. Nierzadko widziałam, jak to czasem bywa w mniejszych miejscowościach, że ludzie kupowali tanie wina lub wódkę, by odreagować po tygodniu pracy. Odkryłam, że można spędzać wolny czas inaczej niż na kanapie przed telewizorem. Zrozumiałam, że ksiądz z okolicznej parafii nie jest życiową wyrocznią i nie musi ingerować w życie rodziny. Zaczęłam dobierać sobie znajomych według własnych kryteriów, a nie tylko dlatego, że blisko mieszkają. Zobaczyłam, że kobieta, która chce odejść od męża, ma szansę na samodzielne życie, wynajem mieszkania, dostęp do pracy. Odkryłam osiedlowe domy kultury pełne różnorodnych zajęć, a także ogromny wybór oferty edukacyjnej.
Jak dostęp do edukacji wygląda w Dobrym Mieście? Jak daleko miała Pani do szkoły jako dziecko?
Szkół jest kilka, raczej nie można mówić o wyborze. Ja chodziłam do podstawówki trzy kilometry. Połowę tej odległości pokonywałam nieoświetloną drogą. A szkoła działała na dwie zmiany, więc często wracałam wieczorem. Odblaski były podstawą. Żeby skrócić sobie drogę, przechodziłam przez strumyk rurą ściekową. Bardzo bałam się psów, które biegały luzem wokół domów. Dziś jest to dla mnie - matki dwójki dzieci - niewyobrażalna sytuacja. Moje córki mają wszędzie zapewniony transport. Właśnie z powodu ich i moich wcześniejszych, odmiennych doświadczeń marzę, by nikt nie musiał cierpieć z powodu wykluczenia komunikacyjnego.
Rozmawiała Paulina Jęczmionka-Majchrzak
* Inicjatorem kampanii profrekwencyjnej Wspieram Sukces Kobiet jest Fundacja SPS, merytorycznego wsparcia udziela Uniwersytet SWPS. Jej celem jest zachęcenie kobiet do głosowania 15 października w wyborach parlamentarnych, zwrócenie uwagi na sytuację Polek oraz włączenie kobiet do dyskusji o priorytetach rozwojowych Polski.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.