Do zdarzenia doszło w środę, około godziny 18:30 czasu lokalnego. Krótko po tym Federalna Agencji Transportu Lotniczego poinformowała, że wśród pasażerów znajdował się szef Grupy Wagnera. Podała również pełną listę pasażerów.
Katastrofa prywatnego samolotu. Na pokładzie miał być szef grupy Wagnera, Jewgienij Prigożyn
"Według linii lotniczej na pokładzie Embraera-135 (EBM-135 BJ) znajdowali się następujący pasażerowie: Jewgienij Prigożyn, Dmitrij Utkin, Nikołaj Matuseew, Walerij Czekałow, Aleksandr Totmin, Jewgienij Makarian, Siergiej Propustin oraz członkowie załogi: Aleksiej Lewszyn (dowódca), Rustam Karimow (drugi pilot) i Kristina Raspopowa (stewardessa)" – poinformowano.Maszyna, która leciał z Moskwy do Petersburga, w pewnym momencie miała zacząć bezwładnie spadać. Dodano, że samolot należał do firmy, która specjalizuje się w transporcie biznesowym. Jak się później okazało, był to prywatny samolot Prigożyna.
Komisja Federalnej Agencji Transportu Lotniczego rozpoczyna wstępne działania na miejscu zdarzenia, a także rozpoczęła zbieranie materiałów merytorycznych dotyczących przeszkolenia załogi, stanu technicznego samolotu, sytuacji meteorologicznej na trasie lotu, pracy służb dyspozytorskich i naziemnego sprzętu radiowego. Na tym etapie dochodzenia specjaliści będą musieli także poszukać na pokładzie środków obiektywnej kontroli w celu późniejszego odkodowania i analizy zapisów z czarnej skrzynki. Dochodzenie w sprawie incydentu jest kontynuowane
– poinformowała komisja.
Powiązany z Grupą Wagnera Kanał Grey Zone poinformował, że okoliczni mieszkańcy usłyszeli charakterystyczne wybuchy powstałe w wyniku pracy obrony powietrznej. Ich zdaniem "biznesowy odrzutowiec należący do Jewgienija Prigożyna został zestrzelony".
Poinformowano, że o godzinie 18:20 zniknął z radarów jeden z prywatnych samolotów, Embraer Legacy 600, należący do Jewgienija Prigożyna. Dyspozytorzy próbowali skontaktować się z załogą, ale bezskutecznie, po czym kontrolerzy ruchu lotniczego powiadomili jednostki obrony powietrznej o incydencie. Wersja ta pokrywa się z tą, którą można zobaczyć na nagraniu i ze słów wynika, że są to dwie luki w charakterystycznej obronie przeciwlotniczej oraz smugi kondensacyjne na niebie. Zatem z dużym prawdopodobieństwem znika również wersja z atakiem terrorystycznym, ze względu na fakt, że w powietrzu nie doszło do zniszczenia konstrukcji samolotu
– napisano na platformie Telegram.
Krótko po tym pod Moskwą wylądował drugi biznesowy odrzutowiec, który również należał do szefa Grupy Wagnera, Jewgienija Prigożyna.
"Powietrzny incydent" dokładnie w dwumiesięcznicę buntu grupy Wagnera
Grey Zone dodał, że samolot rozbił się dokładnie dwa miesiące po "Marszu Sprawiedliwości". Taką nazwą kanał określa działania grupy Wagnera z 23 czerwca. Wówczas to szef mordujących ludzi na Ukrainie najemników postanowił rozliczyć się z kremlowską władzą. Wszystko przez to – jak twierdził – że jego ludzie zostali wcześniej zaatakowani. "Jest wiele ofiar. Według naocznych świadków atak został przeprowadzony od tyłu, co oznacza, że został przeprowadzony przez siły podległe ministerstwu obrony (Rosji - dop. red.)" – napisano na stronie związanej z bojówką. Dodano, że był to atak rakietowy i jest wiele ofiar. To tak bardzo rozsierdziło Prigożyna, że ten postanowił wycofać swoich ludzi z Ukrainy.Dzień później okazało się, że Jewgienij Prigożyn przebywał w siedzibie głównej Południowego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem. Stamtąd wystosował do Rosji swoje żądania – domagał się spotkania z ministrem obrony Siergiejem Szojgu i szefem sztabu generalnego Walerijem Gierasimowem.
Dopóki nie przyjadą, pozostaniemy i będziemy blokować Rostów nad Donem. Pójdziemy na Moskwę
– zapowiadał wówczas. Bunt nie trwał jednak długo. Już po kilku godzinach agencja Reuters podała, że Łukaszenka z Putinem odbyli rozmowę z Prigożynem. Po spotkaniu białoruska kancelaria poinformowała, że Prigożyn zgodził się zatrzymać przemarsz najemników przez terytorium Rosji. Potwierdził to szef wagnerowców. – Żeby uniknąć rozlewu krwi, zawracamy nasze konwoje do baz – przyznał.
Dodajmy, że przez jakiś czas szef najemników przebywał na Białorusi, a potem miał wrócić do Rosji. W ostatnim czasie pojawiły się informacje, że ten znajduje się w Afryce. Na nagraniu, które znalazło się w sieci, mówi, że walczy "o sprawiedliwość i szczęście afrykańskich narodów".
Putin pokazał, kto tu rządzi. Prigożyn był "wyjątkowo naiwny"
Zdaniem generała Romana Polko, który rozmawiał z dziennikarzem Polsat News, Prigożyn został zlikwidowany, ponieważ za dużo wiedział. Polko zwrócił uwagę, że w maszynie znaleźli się wszyscy z doradcy Grupy Wagnera.
Widzę metodologiczne działanie Putina i Kremla. Najpierw wyciszył nastroje, dając nadzieję "Wagnerowi", później przejął jego aktywa, rozproszył ludzi w różne miejsca, przejął część żołnierzy i wtedy, kiedy czujność była uśpiona, zadał decydujący cios, pokazujący, kto tu rządzi
– skomentował na antenie Polsat News. Dodał, że prezydent Rosji, który został upokorzony przez Prigożyna, zdołał namieszać w jego głowie, bo ten uwierzył, że on to jeszcze przeżyje. – To było wyjątkowo naiwne – dodał.
Dodajmy, że w mediach pojawiają się również informacje, że "kucharz Putina" (Prigożyn) wciąż żyje, a w samolocie zginął jego sobowtór.
Grupa Wagnera powstała w 2014 roku. Jest to prywatna firma wojskowa. Swoich najemników wysyła w miejsca, gdzie panują konflikty zbrojne i można na nich zarobić. Walczy dla tych, którzy są w stanie im zapłacić. Jest znana ze swoich brutalnych metod.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.