reklama

4:0 dla Orłów

Opublikowano:
Autor:

4:0 dla Orłów  - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport

Niepokonani piłkarze Białego Orła wygrali. Najpierw ze słabiutką Olimpią Koło, a teraz z, teoretycznie groźniejszym, Gromem Wolsztyn. W obu tych meczach byli ich gospodarzami.

Spotkanie z Gromem w pierwszej połowie było dosyć wyrównane, ale toczyło się głównie w środkowej strefie boiska. W skutek niedokładnej gry obu drużyn szybkich, ciekawych i groźnych akcji było niewiele. Na takową musieliśmy czekać aż kwadrans. Wtedy to prawą stroną zaatakował Kamil Stefaniak, ale jego podanie do znajdującego się na dobrej pozycji Bartłomieja Ziembińskiego przerwał wysunięty wolsztyński bramkarz, który nie dał się także pokonać strzelającemu z dystansu Pawłowi Krysiowi.

Osiem minut później na przedpolu Orłów doszło do sporego zamieszania, ale nie zakończonego strzałem. Miejscowi przeprowadzili kontrę po której w sytuacji sam na sam ze Stefaniakiem – Kotlarski odbił piłkę, ta dotarła do Ziembińskiego, który widząc pustą bramkę nie namyślając się wiele oddał silne uderzenie wybite głową przez stojącego na linii bramkowej jednego z defensorów. Futbolówka znów znalazła się pod nogami Stefaniaka, którego strzał, kończący tą akcję, okazał się niecelny. Było więc naprawdę bardzo blisko, by Orły objęły prowadzenie. To zmobilizowało koźminian do zdecydowanych ataków, a efektem było to, że zaczęli oni osiągać coraz wyraźniejszą przewagę.

Po pół godzinie po silnym strzale Igora Skowrona i interwencji Kotlarskiego skończyło się na rogu. Ten jeszcze nie przyniósł efektu, ale następny już tak, kiedy to po dokładnym dośrodkowaniu Filipa Oleśków celnie główkował Dawid Guźniczak. Jeszcze tuż przed przerwą pierwszy z tej dwójki mógł podwyższyć prowadzenie, ale po jego rzucie wolnym z dystansu bramkarz rywali nie dał się zaskoczyć. Końcówka pierwszej połowy w wykonaniu koźminian naprawdę jednak mogła się podobać. Podobnie początek drugiej części, w czasie którego niewiele z kilkunastu metrów pomylił się Kryś. Później jednak, na kilkanaście minut znów tempo nieco spadło i gra się wyrównała.

Bramkarz miejscowych dwukrotnie zmuszony był do interwencji i mimo, że strzały Oskara Kluja i Sebastiana Czury nie były jakoś specjalnie silne, to miał on pewne problemy ze złapaniem piłki, która jednak ostatecznie znalazła się w jego rękach. Poważniejszy błąd popularny „Dida” popełnił w 69 minucie. Wybijając piłkę trafił wprost w nogi Pawła Dulata, mającego na swoim koncie już osiem goli, i ta tuż przy słupku opuściła boisko. W ten sposób bramkarz Orłów mógł zapisać na swoim koncie asystę przy golu, ale… wyrównującym. W międzyczasie ze stałego fragmentu, ale tym razem z rzutu wolnego, podawał Oleśków i główkował Guźniczak, któremu jednak zabrakło precyzji.

Ostatnie dwadzieścia minut to już zdecydowana przewaga gospodarzy. W 71 minucie z dobrej pozycji fatalnie spudłował Skowron. 120 sekund później Kotlarski w sytuacji sam na sam okazał się lepszy od Krysia, a dobitka została zablokowana przez jednego z obrońców. Zaledwie jednak chwilę później prowadzenie koźminian podwyższył Marek Wiła, który ponownie trafił w 84 minucie, a w międzyczasie mieliśmy jeszcze gol Stefaniaka. Zwycięstwo Orłów mogło być jeszcze bardziej okazałe, ale Oleśków w dobrej sytuacji trafił wprost w bramkarza, a po dobitce Wiły i rykoszecie piłka tuż przy słupku wyszła na róg. Gościom nie pomógł nawet Lewandowski, tylko, że nie Robert a Tomasz.

W następnym meczu, w najbliższą sobotę, Biały Orzeł zagra na wyjeździe z Dąbroczanką Pępowo (15.00).

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE