Zaczęło się od przewagi gospodarzy – czyli drużyny z Wrześni, ale ze strzałami Jakuba Groszkowskiego i Piotra Cyrulewskiego poradził sobie świetnie Sebastian Kmiecik, który dalekim wyjściem przerwał też atak Arkadiusza Juchacza. Dobrą okazję, w postaci rzutu wolnego z 20 metrów, gospodarze mieli przed upływem kwadransa. Zarówno jednak pierwszy strzał Bartosza Nowickiego, jak i jego dobitka, zatrzymały się na murze. Kilkadziesiąt sekund później, po ładnej akcji Dariusza Małeckiego, przeprowadzonej na lewym skrzydle i precyzyjnym dośrodkowaniu, jeden z nowych nabytków gości – Marek Wiła, niespodziewanie, uzyskał prowadzenie. To pobudziło jego kolegów do zdecydowanych i odważniejszych ataków i były tego efekty. Po silnym uderzeniu Małeckiego z dystansu i rykoszecie piłka tuż przy słupku wyszła na róg. Zaledwie jednak po chwili technicznym strzałem z bliskiej odległości Tobiasza Nowickiego pokonał Bartłomiej Ziembiński. W 42 min. uczynił to po raz drugi, a w międzyczasie, najpierw po strzale Szymona Gałczyńskiego piłka otarła słupek i wyszła poza boisko, a za chwilę pomylił się Filip Oleśków. Zanosiło się więc na prawdziwy pogrom. I tak po początkowym kwadransie miejscowi stawali się coraz bardziej zdezorientowani, a nawet zszokowani jakby w ogóle nie wiedzieli co się dzieje na boisku. Po zmianie stron trener Victorii dokonał równocześnie aż trzech zmian. I choć pierwszej dogodnej sytuacji na zmniejszenie strat, w postaci rzutu wolnego, z 16 metrów wrześnianie jeszcze nie wykorzystali, gdyż Groszkowski trafił w mur, to pięć minut potem Artur Bednarczyk zdobył jednak gola. Odpowiedź zespołu z Koźmina mogła być natychmiastowa, ale z dystansu, Igor Skowron skierował piłkę w sam środek bramki, gdzie akurat stał Tobiasz Nowicki niemający najmniejszych problemów ze skuteczną interwencją. W ciągu kilkunastu następnych minut zawodnicy Victorii kilkukrotnie próbowali stworzyć zagrożenie, ale w decydujących momentach albo brakowało dokładności, albo dobrze interweniowała koźmińska defensywa. Tak było chociażby w 67 min. kiedy strzał Dawida Karbowiaka obronił Kmiecik. Pięć minut później dalekim wybiegiem przerwał on atak Macieja Matuszaka, ale zaledwie po chwili miał kolejną idealną sytuację i tą już wykorzystał. W ostatnim kwadransie bramkarz Orłów uratował swój zespół po kolejnym strzale Matuszaka i Pawła Zielińskiego i komplet punktów przyjechał do Koźmina. Warto wspomnieć, że mecz z trybun oglądał m.in. Ludwik Suchodolski pochodzący z Koźmina, a od kilkudziesięciu lat mieszkający we Wrześni. W latach 1953 – 54 pan Ludwik grał w Białym Orle i pamięta nazwiska wielu swoich kolegów z boiska i jak przyznał, zawsze przy takich okazjach jest za „swoim Orłem”. Biały Orzeł podejmować będzie w najbliższą sobotę Orła Mroczeń (11.00). (wb)
Biały Orzeł pokonał Victorię Września
Opublikowano:
Autor: Redakcja
Przeczytaj również:
Sport
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
e-mail
hasło
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE