Wciąż bez ligowej wygranej na wiosnę są piłkarze Białego Orła. Tym razem, u siebie, przegrali z Centrą Ostrów.
Od początku było to dosyć szybkie i wyrównane spotkanie, w którym trudno wskazać było faworyta. Ostrowianie co prawda zajmują miejsce w ścisłej czołówce ligowej tabeli, ale koźminianie grali przecież na własnym terenie. I to właśnie oni mieli pierwszą szansę, ale Krzysztofowi Czabańskiemu z rzutu wolnego zabrakło precyzji.W odpowiedzi, najpierw po stałym fragmencie wykonanym przez Michała Kucharskiego niewiele pomylił się główkujący Dawid Kuczyński, a następnie uderzający z ostrego kąta Tomasz Mierzyński. W 13. minucie bardzo dobrą sytuację wykorzystał Jakub Szymkowiak zdobywając prowadzenie dla Orła. Mógł je podwyższyć Dawid Guźniczak, który zdecydował się chwilę później na strzał z ponad 20 metrów –? piłka po drodze jeszcze skozłowała, ale nie na tyle by zmylić Huberta Bartczaka.
Niestety, tak samo jak tydzień wcześniej w Kępnie, Krzysztof Czabański sprokurował rzut karny, tym razem faulując w polu karnym Kuczyńskiego. Z 11 metrów nie pomylił się Tomasz Adamiak, doprowadzając do remisu. Gospodarze bardzo szybko mogli ponownie wyjść na prowadzenie, ale akcji Jakuba Szymkowiaka nie zdołali zamknąć ani Marcin Szymkowiak, ani Szymon Gałczyński.
Biały Orzeł mógł zatem objąć prowadzenie, a tymczasem po pół godzinie gry musiał już odrabiać straty. Po rzucie rożnym z bliska piłkę do siatki skierował nie upilnowany Marcin Kucharski, wprowadzając przyjezdnych na prowadzenie. Ostrowianie chcieli jeszcze bardziej „pójść za ciosem”, ale Michał Kucharski się nieco pomylił, a po uderzeniu Szymona Kucharskiego piłkę przed siebie odbił Sebastian Kaźmierczak.
Natychmiast ładną, szybką akcję przeprowadził Gałczyński, nie zakończył jej jednak strzałem. Ponownie z dystansu próbował za to Guźniczak, ale tym razem strzał był minimalnie niecelny. Druga połowa była zdecydowanie mniej ciekawa. Goście nastawili się bardziej defensywnie czekając na dogodny moment do skontrowania, natomiast miejscowi nie umieli sobie poradzić właśnie z tą zmasowaną obroną rywali.
Gra w dużej mierze, toczyła się w strefie środkowej. Na pierwszą dogodniejszą okazję najwierniejsi kibice musieli poczekać do 66. minuty kiedy to niewiele z wolnego pomylił się Czabański. W rewanżu, również po stałym fragmencie, Adamiaka i efektownej paradzie Kaźmierczaka skończyło się na rogu. Pięć minut później koźmiński bramkarz dalekim wybiegiem bezskutecznie próbował zastopować Kuczyńskiego, który jednak nie zdołał wykorzystać tak dogodnej sytuacji.
W końcówce odważniej zaatakowali nie mający nic do stracenia miejscowi. Strzał Jakuba Szymkowiaka był jednak niecelny, a po tym Czabańskiego –? Bartczak jedną ręką zdołał odbić piłkę. W międzyczasie niepotrzebnie z oddaniem uderzenia zwlekał Marcin Szymkowiak i z tej groźnie zapowiadającej się akcji nic nie wyszło. W ten sposób trzecia pod rząd porażka koźminian stała się faktem.
W najbliższą sobotę Biały Orzeł zagra na wyjeździe, z obecnie liderującą, Ostrovią 1909 (15.00), w środę, w okręgowym półfinale Pucharu Polski, podejmować będzie Jarotę (17.00), natomiast w następną sobotę, również u siebie, zmierzy się z PKS Racot (16.00).