reklama

Bitwa pretendentów do tytułu nie zawiodła. Piąta kolejka Premier League pełna emocji! [WIDEO]

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Viaplay

Bitwa pretendentów do tytułu nie zawiodła. Piąta kolejka Premier League pełna emocji! [WIDEO] - Zdjęcie główne

Premier League dostarcza od początku sezonu emocji na najwyższym poziomie. | foto Viaplay

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportPiąta kolejka Premier League nie obfitowała w hitowe starcia, ale na boiskach Premier League i tak sporo się działo. Już w piątej kolejce kibice mogli oglądać mecz wicemistrza z mistrzem kraju, a także pewne zwycięstwa ekip z Londynu. Nie zabrakło też nagłych zwrotów akcji i nieoczywistych przebiegów spotkań, co szczególnie pokazała drużyna Manchesteru United. To jednak tylko niektóre z ciekawych wydarzeń w minionej kolejce ligi angielskiej.
reklama

Kiedy bramkarze kradną punkty… i show

Sobotni mecz pomiędzy Manchesterem United a Crystal Palace był wręcz wybitnym pokazem umiejętności bramkarskich po obu stronach boiska. Jak skwitowali ten mecz komentatorzy Czerwonych Diabłów: „To prawdziwy cud, że na Selhers Park nie padła, ani jedna bramka”. Alejandro Garnacho nie zdołał w tym spotkaniu pokonać Deana Hendersona, który – jak to ma w zwyczaju – niemal w pojedynkę wybronił swojemu zespołowi mecz przeciwko United. Angielski goalkeeper zabrał swojej byłej drużynie aż dwie stuprocentowe sytuacje, siedmiokrotnie interweniując w tym spotkaniu. W przeciągu 13 minut cztery razy nie dopuścił do straty piłki, co można nazwać małym cudem. Jego interwencje przyniosły Palace jeden punkt, a sam bramkarz został zawodnikiem meczu.

reklama

Wirtuozeria Hendersona nie mogła jednak w pełni usprawiedliwiać wyniku, bowiem gospodarze, pomimo znikomych okazji bramkowych, potrafili poważnie dać się we znaki Andre Onanie, ale ich wręcz skandaliczna nieskuteczność nie pozwoliła na zachowanie trzech punktów. Strata punktów z Palace sprawiła, że „Czerwone Diabły” po pięciu kolejkach znalazły się na jedenastej pozycji w lidze. Zespół United musi się szybko podnieść, bo na horyzoncie czekają na nich mecze z Twente w Lidze Europy, a także z Tottenhamem i z rewelacyjną Astona Villa. 

Zobacz najlepsze momenty ostatniej kolejki Premier League w darmowym WIDEO. 

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU POD MATERIAŁEM WIDEO.

W północnym Londynie stabilnie

Trudno nazwać sweekendowe tarcia Tottenhamu i Chelsea wymagającymi, ale to właśnie starcia przeciwko słabszym zespołom często okazują się decydujące przy rozkładzie miejsc danych drużyn na końcu sezonu. „The Blues” powoli pną się w górę tabeli, a takie zwycięstwa, jak 3:0 przeciwko West Hamowi dodają im skrzydeł. W szczególności wyróżnić należy Nicolasa Jacksona i oczywiście Cole Palmera, bowiem to właśnie oni niosą na barkach swój zespół. Występ Senegalczyka przeciwko „Młotom” był tym z gatunku kompletnych, bowiem były gracz Villarealu nie dość, że strzelił dwa gole, to jeszcze zanotował asystę przy trzecim trafieniu autorstwa Palmera. Panowie w dalszym ciągu świetnie się uzupełniają, a ich wzajemne asysty i gole przynoszą Chelsea piąte miejsce w lidze i stratę zaledwie trzech punktów do lidera.

reklama

Mecz Tottenhamu przeciwko Brentford nie był kolejnym z serii zwycięstw, a bardziej swego rodzaju pit stopem po przegranych meczach na szczycie z Arsenalem i Newcastle. Zwycięstwo 3:1 wreszcie przywróciło Ante Postecoglu uśmiech na twarzy i nic dziwnego, bo jego napastnicy popisowo zdeklasowali rywali, oddając aż 23 strzały na 6 rywali w całym meczu. To jak dotąd rekordowy wynik strzelecki „Kogutów” w tym sezonie, a także pierwszy mecz, w którym udało im się przekuć dominację w posiadaniu piłki na końcowe zwycięstwo. Ich sytuacja w tabeli wciąż jednak nie jest ciekawa, bowiem znajdują się dopiero na 10. miejscu w lidze. 

Tarcia na szczycie Premier League 

Ani Aston Villa, ani Liverpool nie ustępują sobie walecznością i skutecznością na początku rozgrywek Premier League. Są ex aeuqo trzecim najlepszym atakiem ligi i wspólnie dzielą się dwunastoma oczkami na pozycjach wicelidera oraz trzeciej drużyny w tabeli. W przypadku obu tych drużyn w ostatnich meczach padły trzy bramki i w obu tych przypadkach przyniosły zwycięstwo. Liverpool rozgromił Bournemouth a Aston Villa ostatni w lidze Wolverhamton. Po piątej kolejce ścierają się ze sobą także strzelcy obu drużyn w klasyfikacji strzelców: Jhon Duran z Villi traci jedną bramkę do Luisa Diaza, który ma ich pięć, a Mohammed Salah z trzema golami ówna się trafieniami z Olliem Watkinsem. Nic nie wskazuje na to, by oba kluby odskoczyły od siebie w rywalizacji, bowiem następnym przeciwnikiem Aston Villi jest Ipswich Town, a Liverpoolu także nieprzekonujący West Ham. 

reklama

Manchester City - Arsenal. Wielki hit w cieniu kontrowersji

To nie żadna tajemnica, że to właśnie te dwie drużyny najbardziej rozpalają oczekiwania, co do potencjalnego tytułu mistrza Anglii. Niedzielne rozstrzygnięcie przyniosło jednak niewiele odpowiedzi, a znacznie więcej… nieobecności. Obrońca tytułu stracił w szóstym meczu sezonu jedną ze swoich najjaśniejszych gwiazd i jednego z głównych pretendentów do Złotej Piłki – Rodriego. Hiszpan jest kontuzjowany do tego stopnia, że wstępne raporty mówią, iż... w tym sezonie już go więcej go nie zobaczymy.

„Kanonierzy” także ponieśli stratę, bowiem ze składu na kolejny mecz wypadł Leandro Trossard, który otrzymał czerwoną kartkę w tym spotkaniu. Takich momentów, w którym kontrowersje przysłaniały piękno meczu było więcej. Dość powiedzieć, że po końcowym gwizdku Erling Haaland podszedł do Mikaela Artety i rzucił do niego, żeby ten… spokorniał. Norweg wdał się przez to w przepychankę z piłkarzami Arsenalu, a jakby tego było mało po strzeleniu gola przez Johna Stonesa w ostatniej akcji meczu, w akcie zemsty – bądź celebracji – rzucił piłką w głowę Gabriela, odwróconego tyłem. Taka skandaliczna postawa z pewnością nie przysporzyła piłkarzowi dodatkowych fanów, ale w tamtym momencie liczyło się to, że City wydarło Arsenalowi punkty w ostatnich minutach meczu. Trudno o lepszą atmosferę do oglądania starcia pomiędzy dwoma, głównymi pretendentami do tytułu.  

reklama

Dół tabeli Premier League po 5. kolejce: wyścig ślimaków

I tak jak najsilniejsze drużyny ligi angielskiej wspinały się, jak najwyżej w tabeli, tak ekipy z drugiego bieguna w piątej kolejce nie wykazywały się inicjatywą w odskoczeniu od swoich rywali. Southampton i Ipshwich, balansujące na granicy spadku, podzieliły się punktami. Przewagi nad czerwoną strefą nie zwiększyło również Leicester, które zremisowało z przedostatnim Evertonem. Tym samym różnice punktowe wciąż pozostawały niewielkie. Od swoich rywali z dołu tabeli zdołały się oddalić jedynie ekipy z Fulham, Brighton i Nottingham Forrest. Pierwsze poważne potknięcie w sezonie zaliczyło za to Newcastle, które po czterech kolejkach musiało się pogodzić z porażką. „Sroki” wskutek tego nie straciły mimo wszystko dogodnej pozycji w walce o czołowe miejsca w lidze.  

reklama
reklama
Artykuł pochodzi z portalu gostynska.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama