Astra najpierw doznała ligowej porażki w Gorzycach, a potem pucharowej w Kobylej Górze i wreszcie przegrała w lidze, tym razem w Dobrzycy. W przerwę letnią do Czarnych Dobrzyca przeszło trzech krotoszynian: Janusz Maryniak, Dariusz Hylewicz i Adam Staszewski. Astra walczyła więc nie tylko o punkty, ale też o prestiż. Obie drużyny miały sobie coś do udowodnienia i obie kilka dni wcześniej rozegrały mecze pucharowe zakończone porażkami. Spotkanie było wyrównane, ale brakowało w nim ciekawych akcji. Sporo było za to fauli, a gra toczyła się głównie w strefie środkowej. Pierwszą groźną sytuację stworzyli krotoszynianie, ale po strzale Adriana Sójki i interwencji Mateusza Matłoki skończyło się na rogu. W 18 min. Adam Staszewski skierował piłkę do siatki, jednak zdaniem sędziów – ze spalonego i gola nie uznano. Gdy zbliżało się pół godziny gry dwukrotnie na strzały z dystansu zdecydował się Mateusz Mizerny i dwa razy dobrze spisał się Piotr Półtoraczyk, chociaż przy drugim razie miał problemy wypuszczając piłkę, ale z dobitką nie zdążył Staszewski. Kilka minut później napastnik gospodarzy zdołał oddać strzał, ale i tym razem bramkarz Astry nie dał się pokonać. W 36 min. po dośrodkowaniu Mizernego z lewej strony i główce Tobiasza Barana był bezradny. Tuż przed końcem pierwszej połowy bardzo ładną akcję przeprowadził Staszewski, ale zakończył ją zbyt lekkim strzałem po ziemi, aby mogło to dać jakiś efekt. Od podobnej sytuacji zaczęła się druga część. Widać było, że miejscowi nie zamierzają tylko bronić prowadzenia i kolejna ich akcja przeprowadzona w 51 min. zakończyła się zdobyciem drugiego gola przez Mizernego. Potem jakby na krótki okres inicjatywę przejęli nie mający już absolutnie nic do stracenia krotoszynianie. W 58 min. Matłoka zdołał jeszcze uratować swój zespół, ale w 65 min. po strzale Dawida Przybyszewskiego, dobijającego z bliska obroniony strzał, nie był już w stanie tego zrobić. Astra nie poszła jednak „za ciosem”, by doprowadzić choćby do remisu. Nic nie dały zmiany. Tymczasem kolejne akcje przeprowadzili Czarni. Aż trzy bardzo dobre sytuacje miał Staszewski, dwa razy po jego strzałach piłkę przed siebie odbijał Półtoraczyk, a raz Tomasz Domagała wybił ją na róg. Już w czwartej minucie doliczonego czasu po rzucie wolnym Huberta Sołtysiaka i strzale któregoś z kolegów piłka tuż przy słupku wyszła poza boisko i w ten sposób kolejna niespodziewana porażka Astry stała się faktem. Astra podejmować będzie w najbliższą niedzielę Odolanovię (15.00). (wb)
Czarni lepsi od Astry
Opublikowano:
Autor: Redakcja
Przeczytaj również:
Sport
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
e-mail
hasło
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE