4 punkty w dwóch kolejkach zdobyli piłkarze z Krotoszyna. Mogło być lepiej? Z pewnością, w końcu apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jednak zwycięstwo nad Zefką Kobyla Góra i remis na wyjeździe z faworyzowanym LKS-em Gołuchów należy zaliczyć do sukcesów.
4 punkty w dwóch kolejkach zdobyli piłkarze z Krotoszyna. Mogło być lepiej? Z pewnością, w końcu apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jednak zwycięstwo nad Zefką Kobyla Góra i remis na wyjeździe z faworyzowanym LKS-em Gołuchów należy zaliczyć do sukcesów.
Zwycięstwo w Krotoszynie...
Goście z Kobylej Góry po dwóch rzutach rożnych oddali groźne strzały głową. Po pierwszym, w wykonaniu Łukasza Kaźmierczaka – Patryk Wojtkowiak sparował piłkę przed siebie, a po drugim, nie musiał interweniować, gdyż Mikołajowi Jędrzejewskiemu zabrakło precyzji. Tymczasem w dziewiątej minucie to miejscowi mieli okazję w postaci rzutu wolnego z 18 metrów.
Mateusz Marciniak trafił jednak w mur, ale za to osiem minut później, po jego prostopadłym podaniu idealną okazję wykorzystał Adam Staszewski, dając prowadzenie. Zaskoczeni takim obrotem sprawy rywale chcieli oczywiście jak najszybciej odrobić stratę, ale niecelne były strzały, najpierw jednego z trzech grających braci, Kamila Sieraczka, a potem główka Maksyma Góry.
Ale z chęci zdobycia następnych nie rezygnował też strzelec pierwszego gola. Jego kolejna okazja nie przyniosła jeszcze efektu gdyż po jego główce, po rzucie rożnym, intuicyjnie, ale i skutecznie, interweniował Łukasz Walczak, ale w 33 minucie był już bezradny, gdy, po wolnym Michała Potarzyckiego, popularny „Bambi” z bliska wpakował piłkę do siatki.
W międzyczasie dobrą, ale niewykorzystaną okazję, w postaci stałego fragmentu wykonywanego z pobliża bocznej linii pola karnego. Końcówka pierwszej części to trzy szanse Astry. Walczak sparował piłkę poza boisko po uderzeniu Szymona Polowczyka, po chwili dalekim wyjściem uprzedził Staszewskiego, który miał jeszcze jedną okazję, ale z ostrego kąta trafił w boczną siatkę. Druga, połowa była nudna.
W 56 minucie kontaktowego gola zdobył najlepszy strzelec Zefki – Dawid Ponitka, dla którego było to już 19 trafienie w tym sezonie. Wydawało się, że goście pójdą za ciosem, a tymczasem w ich grze absolutnie nie było widać determinacji. A i gospodarzom trudno było przeprowadzić ciekawą akcję. Chaotyczna gra obu drużyn toczyła się głównie w strefie środkowej. Tak było do 84. minuty.
Po główce Kaźmierczaka krotoszynian wyratowała poprzeczka, a po chwili niewiele pomylił się Dawid Galiński. Za to w ostatniej minucie regulaminowego czasu najpierw po akcji Mateusz Kubiak – Jędrzej Paczków – Staszewski źle przyjął piłkę i tą przejął Walczak, który nie dał się już pokonać główkującemu „Pace”. Zarówno on, jak i jego koledzy, odnieśli długo wyczekiwane, drugie wiosenne zwycięstwo....remis w Gołuchowie
To czwartoligowy spadkowicz LKS Gołuchów był faworytem konfrontacji. I przez większość meczu, posiadał optyczną przewagę, momentami zamykając krotoszynian, szukających swoich szans w kontrach i długich podaniach, na własnej połowie w hokejowym zamku. Tyle tylko, że niewiele z tego wynikało. Miejscowi pierwszy groźniejszy strzał oddali w 19 minucie, ale Patryk Wojtkowiak nie dał się pokonać Grzegorzowi Kusiowi.
W rewanżu ciekawie zapowiadającą się akcję przeprowadził Łukasz Budziak, jego dośrodkowanie do wychodzącego na czystą pozycję Mateusza Marciniaka zostało jednak przerwane. W 25. minucie po podaniu Przemysława Skibiszewskiego oraz strzale Artura Brzuśkiewicza piłkę poza boisko wybił krotoszyński bramkarz. Po chwili pomimo, że było niebezpiecznie nie musiał interweniować, gdyż Paweł Stempień z ostrego kąta nieco się pomylił.
Po następnych kilkudziesięciu sekundach mógł on mieć możliwość poprawki, ale aby do tego nie doszło zadbał Daniel Olejnik, przejmując podanie Brzuśkiewicza. Po nieco ponad pół godzinie gospodarze mieli dobrą okazję w postaci rzutu wolnego z 18 metrów – wykonawcą był Skibiszewski a piłka odbiła się od muru. W 33. minucie po podaniu Budziaka i uderzeniu Adama Staszewskiego wreszcie do interwencji zmuszony został Tomasz Szymkowiak. Końcówka pierwszej części to aż cztery okazje gołuchowian.
Dwie miał Jacek Paczkowski – za pierwszym razem strzał został obroniony, a za drugim trafił w poprzeczkę, a poza tym dokładności zabrakło Kusiowi, a po wolnym Brzuśkiewicza piłka odbiła się od muru. Druga połowa zaczęła się od szybkiej akcji Łukasza Budziaka, szkoda tylko, że zakończył ją zbyt słabym podaniem do znajdującego się na dobrej pozycji Staszewskiego. Kwadrans po tej akcji Wojtkowiak nie dał się zaskoczyć z rzutu wolnego Dominikowi Marcinkowskiemu. Potem, po strzałach Mateusza Nowaka, Jędrzeja Paczkowa, dwa razy skutecznie interweniował Szymkowiak.
Odpowiedzią gospodarzy były uderzenia z dystansu Adriana Hajdasza (obroniony) i Brzuśkiewicza (niecelny). Na pięć minut przed upływem regulaminowego czasu na zaskakujący strzał z 35 metrów zdecydował się Mateusz Kubiak. Bramkarz LKS-u był jednak czujny i skończyło się na rogu. Sama końcówka to zdecydowana przewaga gołuchowian. Trzy groźne strzały, jeden z akcji i dwa z rzutów wolnych, oddał Konrad Mikołajczak, ale za każdym razem dobrze spisał się Wojtkowiak. A gdy upływała trzecia doliczona minuta, pomylił się Michał Marciszak i skończyło się na bezbramkowym remisie.
Już po meczu Kubiak miał o coś duże pretensje do arbitra, za co ukarany został żółtą kartką, a ponieważ to go nie uspokoiło, zawodnik Astry otrzymał kartkę czerwoną.
W tym tygodniu krotoszynianie rozegrają dwa mecze. Najpierw w środę, na wyjeździe, zaległy z Piastem Czekanów (18.00), a w niedzielę, podejmować będą Barycz Janków Przygodzki (14.00).