Sala sportowa przy Młyńskiej w Krotoszynie jest poważnym problemem dla władz miasta. Z jednej strony obiekt jest chętnie wykorzystywany przez sportowców, z drugiej – jego stan techniczny nie jest najlepszy. A remont wymagałby sporych nakładów finansowych. I – jak na razie – nikt nie wie co z halą zrobić.Początkowo rządzący miastem chcieli halę przy Młyńskiej w Krotoszynie sprzedać. Potem pojawił się pomysł wykorzystania jej cele społeczne - piwnica miała służyć seniorom a cześć budynku młodzieży i podopiecznym WTZ-ów.
Sala sportowa przy Młyńskiej w Krotoszynie jest poważnym problemem dla władz miasta. Z jednej strony obiekt jest chętnie wykorzystywany przez sportowców, z drugiej – jego stan techniczny nie jest najlepszy. A remont wymagałby sporych nakładów finansowych. I – jak na razie – nikt nie wie co z halą zrobić. Początkowo rządzący miastem chcieli halę przy Młyńskiej w Krotoszynie sprzedać. Potem pojawił się pomysł wykorzystania jej cele społeczne - piwnica miała służyć seniorom a cześć budynku młodzieży i podopiecznym WTZ-ów.
Wszystkie koncepcje upadły, a sala nadal pełni funkcję sportową. I stanowi problem finansowy.
- Budowa hali widowiskowo – sportowej przy Alejach miała w zamyśle doprowadzić do tego, że obiekt przy Młyńskiej straciłby swoje funkcje sportowe – mówi Ryszard Czuszke, wiceburmistrz Krotoszyna.
Zbyt dużo chętnych na salę Okazało się jednak, że sali przy Młyńskiej korzysta tylu chętnych, że nie da się ich wszystkich przenieść na inne obiekty sportowe w gminie.
- Po analizach wyszło, że obłożenie hali jest duże. (…) Mamy też analizy wykorzystywania hal sportowych w szkołach. I one też są wykorzystywane do maximum – przyznaje Ryszard Czuszke.
I mówi wprost – władze Krotoszyna nie wiedzą, jak rozwiązać problem hali. - Na dziś nie ma pomysłu, co można zrobić. Bo cokolwiek chcielibyśmy tam robić, to są duże koszty, a nie chcemy ich generować. Wszystko może się zmienić Rządzący miastem nie zamykają jednak żadnej furtki. I podkreślają, że wszystko zależy od możliwości finansowych i szansy na zewnętrzne dofinansowania.
- Czasy są dynamiczne. Jeżeli będą możliwości finansowe na zmianę funkcji sali, to oczywiście to będziemy robili. Może udałoby się wprowadzić na obiekt dodatkową funkcjonalność, w postaci na przykład miejsca dla organizacji społecznych, bez rezygnowania z funkcji sportowej sali – rozmarzył się Ryszard Czuszke.