Piłkarze LKS Ślesin rozgromili na własnym terenie Białego Orła. W ten sposób gospodarze ciągle są jedynym zespołem w tej grupie czwartej ligi, który u siebie jeszcze nie przegrał. Od początku to miejscowi, sąsiadujący z koźminianami w tabeli, uzyskali przewagę.
Szybko, bo już w szóstej minucie, po akcji Bartosza Andrzejewskiego i jego dokładnym podaniu prowadzenie uzyskał Mariusz Olczyk. Po kwadransie gdyż Filip Oleśków minął już Szymona Szymańskiego i oddał mocny strzał, ale bramkarz zdołał się na tyle błyskawicznie pozbierać by zdołać nogami wybić piłkę.
Po raz drugi swój zespół wyratował w 35. minucie z najwyższym trudem ekspediując futbolówkę poza boisko, po silnym uderzeniu z dystansu Jakuba Szymkowiaka. W międzyczasie doszło niemal do kopii sytuacji z początku. Asystę na swoim koncie mógł zapisać Rafał Dębowski, ale Olczyk w sytuacji sam na sam tym razem trafił wprost w Sebastiana Kaźmierczaka. Do końca pierwszej połowy wynik już się nie zmienił.
Utrzymał się on jeszcze przez dziesięć minut drugiej, na którą gospodarze wyszli z dwiema zmianami. Po tym okresie szybką i kombinacyjną akcję przeprowadzili miejscowi. W jej końcowej fazie Olczyk podał do Michała Golińskiego, który strzelił z kilkunastu metrów co prawda niezbyt mocno i w sam środek bramki, ale mimo to zdołał podwyższyć prowadzenie, w czym nie mały udział miał błąd Kaźmierczaka.
Zrehabilitował się on w 61. minucie nie dając się pokonać Olczykowi i ślesinianie mieli tylko rzut rożny. Po dośrodkowaniu z tego stałego fragmentu autor pierwszego gola zdobył też trzeciego, celnie główkując. W 75. minucie w ten sam sposób prowadzenie jeszcze bardziej podwyższył rezerwowy Krzysztof Siedlecki wykańczając akcję Michała Kwiatkowskiego i Łukasza Jaskulskiego.
Na trzy minuty przed upływem regulaminowego czasu Maciej Scherfchen dostrzegł wychodzącego na czystą pozycję Siedleckiego (także rezerwowego) i zdecydował się na długie i celne podanie, a ten drugi pięknym strzałem ponad rękoma interweniującego bramkarza posłał piłkę do siatki i w ten sposób, jak się okazało, ustalił końcowy wynik konfrontacji. Po dobrej jesiennej grze koźminian zostało tylko wspomnienie. Wiosną na siedem spotkań dwa razy wygrali, a aż pięciokrotnie doznali goryczy porażki. A ta ostatnia spowodowała spadek na szóstą pozycję.
W następnym meczu, w najbliższą przedświąteczną sobotę, Biały Orzeł podejmować będzie beniaminka z okręgu kaliskiego, czyli, walczącą o utrzymanie, kępińską Polonię (15.00).