reklama

Piast pokonał gostyńskiego beniaminka

Opublikowano:
Autor:

Piast pokonał gostyńskiego beniaminka  - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport

Nieco lepsza jest sytuacja kobylinian i można było oczekiwać, że dołączą oni do grupy zespołów, które w tym sezonie pokonały już tego beniaminka. Tymczasem gospodarze rozpoczęli ostrożnie, z nastawieniem raczej defensywnym. Nic więc dziwnego, że rywale zyskujący optyczną przewagę dosyć często i łatwo przedostawali się pod pole karne Piasta. Tu jednak albo nie starczało dokładności, albo strzały były niecelne, albo brakowało pomysłu na dokończenie akcji. Tymczasem w 13 min. to miejscowi mogli objąć prowadzenie. Strzał Krzysztofa Kendzi z rzutu wolnego z 30 metrów nie był co prawda zbyt mocny, ale piłka skozłowała przed Damianem Wujczakiem i ten, z małymi problemami, jedną ręką zdołał ją przenieść nad poprzeczkę. W rewanżu uderzenie Mateusza Muchy obronił Arkadiusz Michałowicz. W 22 min. bramkarz Kani, w sytuacji sam na sam, okazał się lepszy od Patryka Gendery. Odbił futbolówkę, która dotarła do Marcina Kurzawy, a ten, na polu karnym został sfaulowany przez Mateusza Tomczaka. Karą indywidualną była żółta kartka, a zespołową ?jedenastka?. Jej pewnym egzekutorem okazał się Krzysztof Kajl. Po chwili prowadzenie mogło zostać podwyższone, ale dalekim wybiegiem akcję Gendery przerwał Wujczak. Potem kolejno strzały: Przemysława Pawlaczyka, Tobiasza Aksamita i dwa Mateusza Muchy obronił Michałowicz, który nie mógł narzekać na bezrobocie. W odpowiedzi bramkarz gości okazał się lepszy od Marcina Kurzawy. Po zmianie stron dwie szanse mieli gostynianie, ale najpierw po strzale Muchy i interwencji Michałowicza skończyło się na rogu, a Robert Przewoźny zwyczajnie pomylił się. Również kobylinianie, a konkretnie Igor Witczak nie wykorzystał szansy. Najpierw, po akcji Gendery i Jędrzeja Paczkowa, z kilku metrów trafił wprost w bramkarza, a po chwili, pomylił się. W 72 i 79 min. znów dwukrotnie dobrze spisał się bramkarz Piasta nie dając się pokonać Jakubowi Żywickiemu i Przewoźnemu. Po drugiej stronie boiska dwie akcje przeprowadził Gendera. Obie zakończyły się strzałami zablokowanymi przez rywali. Gdy już zanosiło się na zwycięstwo gospodarzy, w piątej minucie doliczonego czasu goście mieli rzut rożny. Piłkarze Kani, łącznie z bramkarzem, znaleźli się na polu karnym Piasta. Gostynie stracili jednak piłkę, która dotarła do znajdującego się na środku Paczkowa. Ten po solowym rajdzie, bezskutecznie ścigany przez kilku piłkarzy gości, z bliska skierował ją do pustej siatki i w tym momencie zakończył się mecz. Piast zagra na wyjeździe z Dąbroczanką Pępowo w najbliższą niedzielę. Start o 14.00. (wb)

Piłkarze Kani nie radzą sobie w wyższej klasie. Do tej pory zdobyli zaledwie punkt po bezbramkowym remisie, u siebie, z Białym Orłem.Nieco lepsza jest sytuacja kobylinian i można było oczekiwać, że dołączą oni do grupy zespołów, które w tym sezonie pokonały już tego beniaminka. Tymczasem gospodarze rozpoczęli ostrożnie, z nastawieniem raczej defensywnym. Nic więc dziwnego, że rywale zyskujący optyczną przewagę dosyć często i łatwo przedostawali się pod pole karne Piasta. Tu jednak albo nie starczało dokładności, albo strzały były niecelne, albo brakowało pomysłu na dokończenie akcji. Tymczasem w 13 min. to miejscowi mogli objąć prowadzenie. Strzał Krzysztofa Kendzi z rzutu wolnego z 30 metrów nie był co prawda zbyt mocny, ale piłka skozłowała przed Damianem Wujczakiem i ten, z małymi problemami, jedną ręką zdołał ją przenieść nad poprzeczkę. W rewanżu uderzenie Mateusza Muchy obronił Arkadiusz Michałowicz. W 22 min. bramkarz Kani, w sytuacji sam na sam, okazał się lepszy od Patryka Gendery. Odbił futbolówkę, która dotarła do Marcina Kurzawy, a ten, na polu karnym został sfaulowany przez Mateusza Tomczaka. Karą indywidualną była żółta kartka, a zespołową „jedenastka”. Jej pewnym egzekutorem okazał się Krzysztof Kajl. Po chwili prowadzenie mogło zostać podwyższone, ale dalekim wybiegiem akcję Gendery przerwał Wujczak. Potem kolejno strzały: Przemysława Pawlaczyka, Tobiasza Aksamita i dwa Mateusza Muchy obronił Michałowicz, który nie mógł narzekać na bezrobocie. W odpowiedzi bramkarz gości okazał się lepszy od Marcina Kurzawy. Po zmianie stron dwie szanse mieli gostynianie, ale najpierw po strzale Muchy i interwencji Michałowicza skończyło się na rogu, a Robert Przewoźny zwyczajnie pomylił się. Również kobylinianie, a konkretnie Igor Witczak nie wykorzystał szansy. Najpierw, po akcji Gendery i Jędrzeja Paczkowa, z kilku metrów trafił wprost w bramkarza, a po chwili, pomylił się. W 72 i 79 min. znów dwukrotnie dobrze spisał się bramkarz Piasta nie dając się pokonać Jakubowi Żywickiemu i Przewoźnemu. Po drugiej stronie boiska dwie akcje przeprowadził Gendera. Obie zakończyły się strzałami zablokowanymi przez rywali. Gdy już zanosiło się na zwycięstwo gospodarzy, w piątej minucie doliczonego czasu goście mieli rzut rożny. Piłkarze Kani, łącznie z bramkarzem, znaleźli się na polu karnym Piasta. Gostynie stracili jednak piłkę, która dotarła do znajdującego się na środku Paczkowa. Ten po solowym rajdzie, bezskutecznie ścigany przez kilku piłkarzy gości, z bliska skierował ją do pustej siatki i w tym momencie zakończył się mecz. Piast zagra na wyjeździe z Dąbroczanką Pępowo w najbliższą niedzielę. Start o 14.00. (wb)

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE