To był prawdziwy sportowy horror ??tak najkrócej można podsumować mecz piłkarzy Piasta podejmujących Victorię Ostrzeszów. Najważniejsze, że skończył się happy endem dla gospodarzy.Pojedynek rozpoczął się idealnie dla gości. W?siódmej minucie uzyskali oni prowadzenie po rzucie karnym Michała Mazurka. Chcieli ?pójść za ciosem? , ale strzał z?dystansu Łukasza Szczepańskiego obronił Arkadiusz Michałowicz, który chwilę później na 16 metrze przerwał akcję Macieja Kali, ale piłka dotarła do znajdującego się na dwudziestym metrze Patryka Pasiaka, który widząc pustą bramkę od razu zdecydował się na uderzenie, zablokowane na linii bramkowej przez Jakuba Pospiecha.
To był prawdziwy sportowy horror – tak najkrócej można podsumować mecz piłkarzy Piasta podejmujących Victorię Ostrzeszów. Najważniejsze, że skończył się happy endem dla gospodarzy.Pojedynek rozpoczął się idealnie dla gości. W siódmej minucie uzyskali oni prowadzenie po rzucie karnym Michała Mazurka. Chcieli „pójść za ciosem” , ale strzał z dystansu Łukasza Szczepańskiego obronił Arkadiusz Michałowicz, który chwilę później na 16 metrze przerwał akcję Macieja Kali, ale piłka dotarła do znajdującego się na dwudziestym metrze Patryka Pasiaka, który widząc pustą bramkę od razu zdecydował się na uderzenie, zablokowane na linii bramkowej przez Jakuba Pospiecha.
Dwie okazje miał Mazurek. Z pierwszym, dosyć lekkim strzałem bez najmniejszych problemów poradził sobie Michałowicz, drugie było już co prawda celne, ale zdaniem sędziów ze spalonego i gola nie uznali. Gospodarze pierwsze zagrożenie próbowali stworzyć dopiero po pół godzinie, ale zabrakło zamknięcia akcji przeprowadzonej lewym skrzydłem przez Patryka Kamińskiego, po której błąd popełnił Andrzej Nasiadek.
Po chwili najpierw po główce Szymona Wośka piłka zatrzepotała na górnej siatce, ale kilkadziesiąt sekund potem, miał on udział przy wyrównującej bramce, gdyż po faulu na nim podyktowany został rzut karny. Jego skutecznym egzekutorem okazał się Kacper Kendzia. Podbudowani tym miejscowi ruszyli do ataków, ale Bartosz Kowalski z bliska trafił wprost w Nasiadka i skończyło się na rogu, a tuż przed przerwą po podaniu Marcina Kurzawy niecelnie główkował Mateusz Pijanowski.
Druga połowa zaczęła się od zaskakującego uderzenia z dystansu Adriana Barańskiego – Michałowicz był jednak czujny i sparował piłkę na aut. Tymczasem cztery minuty później jeden z zawodników gości tak wysoko uniósł nogę, że trafił w czoło Marcina Kurzawy, a działo się to tuż przed polem karnym. Podyktowany został rzut wolny pośredni – Kendzia podał lekko do Wośka, który za to huknął mocno i celnie. Piast objął prowadzenie. Po następnych pięciu minutach Adam Kurzawa ostro potraktował jednego z rywali, za co zobaczył żółtą kartkę, a ponieważ było to już jego drugie upomnienie w tym pojedynku, musiał opuścić boisko.
Ostrzeszowianie ani sekundy nie cieszyli się jednak z przewagi, gdyż grę bez gwizdka sędziego wznowił Przemysław Dubiel i tu też karą była za to żółta kartka, też druga dla tego zawodnika i musiał on wcześniej od kolegów udać się do szatni, tuż za kobylińskim piłkarzem. Obie drużyny od tego momentu zaczęły więc grać w dziesiątkę. Po chwili z bliska wyrównał nieupilnowany Mazurek.
W 62 minucie po stałym fragmencie wykonanym przez Damiana Drewnowskiego skutecznie interweniował Nasiadek. Po drugiej stronie boiska, również po rzucie wolnym, Mazurka piłkę lekko dotknął Artur Skrobacz zmieniając jej lot, ale i tak dobrze spisał się Michałowicz. Potem dwie szanse dla gości miał Kala. Najpierw się pomylił, a następnie, po jego uderzeniu bramkarz odbił piłkę wprost pod nogi Radosława Dolaty, który z bliska spudłował.
W 71 min. po dośrodkowaniu Kendzi z wolnego silnym strzałem z kilkunastu metrów trafił Marcin Kurzawa. Piast znów prowadził. Minęło sześć minut a w polu karnym sfaulowany został Mazurek. Mieliśmy więc już trzecią w tym spotkaniu „jedenastkę”. Sam poszkodowany ją wykorzystał kompletując w ten sposób hat tricka.
W 81 min. Nasiadek popełnił błąd – Kamiński co prawda go nie wykorzystał gdyż na przeszkodzie stanęła poprzeczka, ale z bliska celnie dobił Krystian Jędrzejak, który w końcówce nabrał ochoty na przypieczętowanie wygranej swojej drużyny i miał ku temu dwie okazje. Najpierw niewiele się pomylił, a przy następnej okazji bramkarz nogami wybił piłkę na róg. Wynik już się nie zmienił. Po sześciu porażkach Piast odniósł trzecie zwycięstwo w tym sezonie. A o następne, w najbliższą sobotę, powalczy w Słupcy.