Mecz zamykający siódmą kolejkę w wielkopolskiej IV lidze grupy południowej był spotkaniem „starych” znajomych.
Jeszcze nie tak dawno aż trzech podstawowych leszczyńskich zawodników grało właśnie w Piaście: Artur Krawczyk, Łukasz Glapiak i Patryk Gendera. Teraz w ich ślady poszedł Patryk Kowalski, ale z powodu pauzy za kartki, nie mógł on w tym spotkaniu wystąpić.
To na pewno było poważne osłabienie gospodarzy. Tym niemniej już pierwsza groźna akcja przyniosła im prowadzenie, kiedy to dokładne dośrodkowanie Patryka Kamińskiego wykorzystał Kacper Kendzia, głową posyłając piłkę w długi róg bramki Dariusza Szczerbala. Zaskoczeni rywale chcieli odrobić stratę, ale ze strzałami Patryka Gendery i Jakuba Reraka poradził sobie Arkadiusz Michałowicz.
Chwilę później został on jednak pokonany przez Artura Krawczyka. Ponowny remis nie trwał jednak długo. W 19 minucie wychodzący na czystą pozycję Mateusz Wachowiak został sfaulowany na polu karnym przez Miłosza Loksia. Winowajca zobaczył czerwoną kartkę.
Podyktowano także „jedenastkę”. Szczerbal wyczuł intencję Kendzi, ale mocno posłana piłka znalazła się w siatce. Poloniści w pierwszej połowie grali z silnym wiatrem i dużo nie brakowała, aby po rzucie wolnym wykonywanym z 30 metrów przez Łukasza Glapiaka wręcz wepchnął on piłkę do kobylińskiej bramki. Ten sam zawodnik, w podobnej sytuacji, już bez pomocy sił natury, był bliski zdobycia gola, ale Michałowicz, który nieco wcześniej nie dał się ponownie pokonać Rerakowi, zdołał sparować piłkę. W 36 min. ta otarła się o boczną siatkę po uderzeniu Bogumiła Ceglarka.
120 sekund potem po raz kolejny w dobrej sytuacji znalazł się Rerak, jego strzał został co prawda obroniony, ale dobitka Krawczyka była już celna. Dwóch szans dla Piasta nie wykorzystał natomiast Kamiński. Przy pierwszej Szczerbal odbił piłkę, a przy drugiej, przeszła ona obok słupka. Druga połowa to już absolutna dominacja gości grających szybką piłką. W ogóle nie było widać, że grają oni w osłabieniu. Wystarczy wspomnieć, że kobylinianie nie oddali ani jednego strzału w światło bramki rywali. A tymczasem już pięć minut po wznowieniu gry po dokładnym podaniu Gendery prowadzenie polonistom dał, mający swój dzień, Krawczyk. Później dwukrotnie Michałowicz ratował swój zespół, najpierw po strzale Ceglarka, a następnie końcówkami palców wybijając piłkę po kolejnym uderzeniu Krawczyka.
W 75 min. ten pierwszy wręcz ośmieszył miejscowych zawodników, przeprowadzając solowy rajd przez pół boiska jego prawą stroną, następnie schodząc do środka i z kilkunastu metrów strzelając gola. Goście nie rezygnowali z chęci zdobycia następnych bramek. Jeszcze raz mógł to zrobić Krawczyk, ale tym razem znów lepszy był Michałowicz, który aż trzykrotnie (w tym w sytuacji sam na sam) nie dał się także pokonać Jędrzejowi Wydmuchowi, tuż po jego wejściu na boisko oraz Łukaszowi Bagzelowi. Rozmiary porażki mogli zmniejszyć Wachowiak i Kendzia, ale obu zabrakło dokładności.
W następnym meczu, w najbliższą sobotę, Piast zagra na wyjeździe z trzecioligowym spadkowiczem – Victorią Września (16.00).