reklama

Pierwsza porażka Białego Orła

Opublikowano:
Autor:

Pierwsza porażka Białego Orła - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport

Mecz pomiędzy niepokonanym i liderującym Białym Orłem a będącym tuż za nim Górnikiem Konin był nie tylko hitem minionej kolejki w grupie południowej IV ligi, ale też całej rundy jesiennej.

Dużo nie brakowało a obie drużyny aż do tego pojedynku zachowałyby czyste konto po stronie porażek, ale niespodziewanie, w poprzedniej kolejce, Górnicy przegrali w Wolsztynie i to kosztowało ich spadek na drugą pozycję, właśnie kosztem Orłów. Teraz sytuacja wróciła do pierwotnego stanu.

Obydwa zespoły zdawały sobie sprawę ze znaczenia tego meczu dla ukształtowania się czołówki tabeli na finiszu rundy jesiennej. Jak to jednak bywa w spotkaniach o wysoką stawkę nie było to wielkie widowisko piłkarskie, ale ambicji nie można było odmówić obu ekipom. Zanim jednak sędzia dał znać do rozpoczęcia pojedynku minutą ciszy uczczono pamięć zmarłego prezesa LKS Ślesin – Dariusza Augustyniaka.

Spotkanie zaczęło się idealnie dla gospodarzy. Za sprawą Szymona Gałczyńskiego dobijającego piłkę po interwencji Dawida Kołodziejczaka uzyskali oni prowadzenie. Riposta była jednak natychmiastowa, kiedy to nieporozumienie defensywy Orłów wykorzystał Maciej Adamczewski doprowadzając do wyrównania. W podobnej sytuacji, drugiego gola dla koninian omal nie zdobył Marcin Stryganek.

W 35 minucie udało się jednak pokonać Sebastiana Kmiecika. Koźminianie musieli więc dążyć do odrobienia straty i mieli na to okazje, ale strzały Bartłomieja Ziembińskiego i Dariusza Małeckiego nie dały efektu. Po rozpoczęciu drugiej połowy po rzucie rożnym Kamila Krzyżanowskiego pechowo interweniujący Piotr Walczak głową skierował piłkę do własnej siatki. Mający już dwie bramki przewagi goście wzmocnili obronę, przez którą trudno było się przedostać miejscowym, próbującym więc, bez powodzenia, uderzeń z dystansu m.in. Ziembińskiego, Małeckiego i Dawida Guźniczaka.

Tymczasem w końcówce przyjezdni znów odważniej zaatakowali i to dało im następne gole. W 83 minucie, po kolejnym rzucie rożnym, autorem następnego samobója był Kmiecik. A 180 sekund potem wynik końcowy ustalił Eryk Rusin.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE