Victoria ten sezon rozpoczęła równie dobrze jak koźminianie zwyciężając u siebie, wcale nie łatwych przeciwników, Polonię Leszno 4:1 i we Wrześni 2:1. Pojedynek z Orłami od początku był wyrównany. Obie drużyny grały ostrożnie czyhając na jakiś błąd przeciwnika. Dopiero w 18 min. na silny strzał z 20 metrów zdecydował się Paweł Kryś. Bramkarz gospodarzy Bartosz Jankowski wyciągnął się jak długi, ale pomimo to piłka pomiędzy końcówkami jego palców a poprzeczką znalazła drogę do siatki i Orły objęły prowadzenie. To zmobilizowało ich do odważniejszej postawy na boisku. Koźminianie zyskali optyczną przewagę, ale w decydujących momentach, brakowało im dokładności. W 21 min. po rzucie wolnym z dystansu wykonanym przez Igora Skowrona i interwencji Jankowskiego mieliśmy róg. Ostrzeszowianie pierwszą okazję mieli dopiero w 34 min. kiedy to Sebastian Kmiecik nie dał się pokonać Maciejowi Stawińskiemu. Potem dwie szanse dla Victorii miał Artur Skrobacz za pierwszym razem się pomylił, za drugim, dobrze spisał się popularny „Dida”. Na przerwę to jednak goście schodzili z przewagą dwóch goli, gdyż już w doliczonym czasie, po kolejnym wolnym Skowrona, mimo pewnych problemów, Jankowski ostatecznie złapał piłkę. W przerwę nie mający nic do stracenia trener miejscowych Sebastian Gawron zdecydował się na odważne posunięcie. Zmienił aż trzech zawodników. To spowodowało, że jego podopieczni, od pierwszego gwizdka, po zmianie stron, zyskali przewagę. Przeprowadzili kilka akcji, ale nie zakończonych groźnymi strzałami. Tymczasem w 61 min. po szybkiej kontrze niewiele zabrakło, by Szymon Gałczyński podwyższył prowadzenie. 120 sekund potem Przemysław Dubiel zagrał piłkę ręką. Należała mu się za to żółta kartka, ale sędzia Paweł Kaczała okazał się pobłażliwy i obeszło się bez kary indywidualnej. Podyktowano za to rzut wolny. Z każdą upływającą minutą gospodarze zaczęli zdawać sobie sprawę, że coraz trudniej im będzie nawet o remis, a tym samym ich determinacja narastała. Orły miały duże problemy z wyjściem z własnej połowy. A okazje dla Victorii mieli Radosław Dolata i Stawiński (strzały niecelne). Z uderzeniem Adriana Barańskiego poradził sobie Kmiecik. W 80 min. po jednej z nielicznych kontr koźminian wydawało się, że w polu karnym sfaulowany został Filip Oleśków, ale sędziowie byli innego zdania. W końcówce punkt dla miejscowych mógł jeszcze uratować Artur Skrobacz, ale po jego strzale znów dobrze spisał się Kmiecik. Wynik już się nie zmienił, za to Adrian Włodarczyk doznał kontuzji.
Piłkarze Białego Orła przywieźli komplet punktów
Opublikowano:
Autor: Redakcja
Przeczytaj również:
Sport
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
e-mail
hasło
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE