Mecz rozpoczął się idealnie dla drużyny z Koźmina Wlkp. – bo już w czwartej minucie po długim podaniu idealną sytuacje wykorzystał Filip Oleśków.
Szanse na wyrównanie mieli: Filip Zborowski główkujący z kilku metrów wprost w ręce Sebastiana Kmiecika i Ariel Szczesiak, któremu nieco zabrakło precyzji. Natomiast w międzyczasie dużo nie brakowało a rzadko spotykanego gola strzelonego bezpośrednio z rzutu rożnego zdobyłby Adrian Włodarczyk, ale Bartosz Kordylewski, mimo pewnych problemów, ostatecznie złapał piłkę. W 21 min. ta otarła się o boczną siatkę po uderzeniu Szymona Gałczyńskiego.
W końcówce pierwszej części miał on następną okazję przerwaną dalekim i odważnym wyjściem kolskiego bramkarza. Zaś tuż przed gwizdkiem na przerwę znów niewiele zabrakło Szczesiakowi. Drugą połowę można opisać zaledwie w dwóch słowach – Ziembiński show.
Orły osiągnęły w niej przewagę, choć pierwsza nadarzająca się okazja na podwyższenie prowadzenia nie została wykorzystana. Igor Skowron wykonujący rzut wolny z 20 metrów i to na wprost bramki, a więc z dobrej pozycji, mimo, strzelił słabo a piłka przeszła nad poprzeczkę. Zaledwie 180 sekund później piłkę do siatki skierował Bartłomiej Ziembiński, duży udział miał przy tym Gałczyński.
Po dwóch minutach jedyną, jak się okazało, okazję po zmianie stron mieli goście – Kmiecik nie dał się jednak zaskoczyć Damianowi Kotkowskiemu wykonującemu stały fragment z 25 metrów. W dalszej części dwukrotnie niewiele zabrakło Pawłowi Krysiowi. Najpierw pomylił się strzelając z kilkunastu metrów, a po chwili był jeszcze bliżej szczęścia (po podaniu popularnego „Szabra”), ale Kordylewskiego zastąpił słupek.
Tymczasem w 71 i 86 min. Ziembiński został autorem następnych goli. Szanse miał także Marek Wiła, któremu jednak zabrakło precyzji. Ale i tak koźminianie odnieśli najwyższe w tym sezonie zwycięstwo.