Od początku widać było, że gospodarze zajmujący dziesiąte miejsce w okręgówce, wyżej notowanemu rywalowi nie zamierzają się poddać bez walki. A warto dodać, że w ich bramce wystąpił prawdziwy boiskowy weteran – liczący 55 lat Henryk Lis i przyznać trzeba spisał się bardzo dobrze.
Otwarta i odważna gra miejscowych przyniosła efekt w 14 minucie, kiedy to wysuniętego Marcina Porzucka przelobował Daniel Michalski. Kobylinianie wkrótce mieli aż trzy szanse na odpowiedź w postaci rzutów wolnych wykonanych przez Patryka Kowalskiego, ale nie przyniosły one efektu. Potem niewiele zabrakło Mateuszowi Pijanowskiemu – ale Lis pokazał refleks. Miejscowi nie ograniczyli się tylko do obrony minimalnego prowadzenia chcąc je podwyższyć i okazję ku temu miał Patryk Klimas, strzelił jednak słabo. Tymczasem w 26 minucie Kowalski wreszcie wykorzystał swoją okazję i doprowadził do remisu. Po podaniu Pijanowskiego idealnej sytuacji nie wykorzystał Krystian Jędrzejak. Po drugiej stronie boiska tym samym „popisał się” Damian Rogalka. W końcówce pierwszej części dwukrotnie niewiele zabrakło Kowalskiemu. Ten sam zawodnik następną okazję miał tuż po zmianie stron, ale jego akcję dalekim i odważnym wyjściem przerwał raszkowski bramkarz.
Gdy upływała 60 minuta dobrą okazję w postaci rzutu wolnego z pobliża lewego narożnika pola karnego mieli gospodarze, ale po strzale Marcina Kucharskiego odbiła się od muru, a dobitka była niecelna. W rewanżu Lis dwukrotnie nie dał się pokonać Mateuszowi Wachowiakowi oraz raz Kowalskiemu. Z kolei w 76 minucie Porzucek obronił strzał Mateusza Fuchsa. Gdy mecz zbliżał się do końca i rezerwowy bramkarz miejscowych (młodszy i dysponujący lepszymi warunkami), który w jego trakcie dotarł na boisko, szykował się do wejścia by bronić rzuty karne prowadzenie dla Piasta uzyskał Mateusz Bzodek. Wydawało się już wtedy, że to przesądza o jego awansie. Tymczasem ambitni gospodarze nie załamali się i walczyli dalej i mogli jeszcze wyrównać. Ale po silnym strzale Kacpra Krawczyka piłka odbiła się od poprzeczki. Już w doliczonym czasie Bartosz Knuła tuż przed polem karnym sfaulował wychodzącego na czystą pozycję jednego z rywali. Karą indywidualną była czerwona kartka, a zespołową rzut wolny. Wykonawcą był Bartosz Zmyślony, ale nie przyniosło to jakiegokolwiek efektu. Wynik nie uległ już zmianie.
W następnej rundzie pucharowych rozgrywek, Piast, 30 marca, podejmować będzie znacznie trudniejszego rywala bo trzecioligowy KKS Kalisz (17.00).