Optyczną przewagę zyskali koźminianie, ale niewiele z niej wynikało. Poza niecelnym strzałem Wojciecha Kamińskiego i tym Kamila Stefaniaka, który Karol Danek sparował na róg.
Rywale bez powodzenia swojej szansy próbowali szukać w nielicznych kontrach. Po jednej z nich Damian Walkowiak z 20 metrów uderzył zbyt słabo by sprawić jakąkolwiek trudność Marcinowi Wojciechowskiemu. W 40 minucie dotąd uważna i dokładna defensywa gości popełniła poważny błąd, który bezlitośnie wykorzystał Marcin Szymkowiak.
Prowadzenie to jeszcze przed przerwą mogło zostać podwyższone, ale po uderzeniu Igora Skowrona z dystansu skutecznie interweniował Danek. W przeciwieństwie do pierwszej, drugą połowę z dużym animuszem rozpoczęli rawiczanie, ale również i im nie przełożyło się to na groźne sytuacje.
Przez całe 45 minut mieli zaledwie dwie takie, ale z rzutem wolnym Damiana Walkowiaka poradził sobie Wojciechowski, a strzał Wojciecha Bzdęgi był niecelny. Tymczasem na przestrzeni zaledwie pięciu minut dwukrotnie po dośrodkowaniach Piotra Walczaka z rzutu rożnego celnie główkował Igor Skowron, praktycznie przesądzając o triumfie miejscowych.
Poza tym dwie wręcz idealne okazje miał Stefaniak. Przy pierwszej zabrakło dosłownie zaledwie kilku centymetrów, a przy drugiej, Danek, mimo, że był nieco zasłonięty, zdołał złapać piłkę. W końcówce Stefaniak mógł i powinien natomiast zapisać na swoim koncie asystę, ale tym razem precyzji zabrakło Markowi Wile. Ostatecznie koźminianie odnieśli zwycięstwo, w pełni zasłużone i być może przełomowe.
W następnym meczu, w najbliższą sobotę, Biały Orzeł zagra na wyjeździe z LKS Ślesin (16.00).
