Sensacji, a co najmniej niespodzianki, w jednym z meczów czwartej rundy okręgowego Pucharu Polski nie było, i trzecioligowa Jarota, bez większego wysiłku, pewnie pokonała Astrę.Gospodarze zapowiadali dużą mobilizację i że faworyzowanemu rywali postawią trudne warunki. Takowe rzeczywiście były, ale nie stworzone przez miejscowych piłkarzy, a naturę. Mecz toczył się przy padającym deszczu, silnym wietrze i chłodzie. Szczególny podtekst pojedynek ten miał dla Mikołaja Marciniaka, który jeszcze w poprzednim sezonie strzelał gole dla jarocińskiego klubu, a teraz gra w Krotoszynie. Niestety, w tym spotkaniu, nie miał on nawet chociażby jednej ku temu okazji. To dotyczy zresztą wszystkich miejscowych zawodników, grających wybitnie defensywnie i czekających na dogodną sytuację do kontry. Ale te się nie zdarzyły. Z czasem narastała przewaga gości, ale widać jednocześnie było, że chcą wygrać jak najmniejszym nakładem sił. Krotoszynianie, w dużej mierze ograniczając się do wybijania piłki, sporymi fragmentami mieli problemy z opuszczeniem własnej połowy. Tak naprawdę to ciekawiej było na trybunach, gdyż oba fankluby prześcigały się w dopingu. Ostatecznie jarocinianie, nie wykorzystując kilku bardzo dobrych sytuacji, wygrali 3:0 po golach Mateusza Molewskiego (20’), Damiana Pawlaka (45’) i Jacka Pacyńskiego (47’).Biały Orzeł Koźmin Wlkp. grał wyjazdowe, pucharowe, spotkanie w Brzezinach. Zespół z Koźmina Wlkp. wygrał pewnie 4:0 i może spokojnie przygotowywać się do kolejnego spotkania ligowego oraz czekać na rywala w kolejnej rundzie pucharu.