Dopiero w przedostatniej kolejce tego sezonu piłkarze Astry zapewnili sobie utrzymanie w okręgówce. Zagwarantował im to remis osiągnięty na własnym terenie w meczu z Odolanovią.
Zaczęło się od przewagi gości. Można było odnieść wrażenie, że miejscowi jeszcze nie pozbierali się po laniu, którego doznali tydzień wcześniej w Pleszewie. Jedyne zagrożenie jakie stworzyli przyniosło im gola. Po podaniu Adama Staszewskiego, celnie główkował Jędrzej Paczków, tyle tylko, że zdaniem sędziów ze spalonego. Tymczasem po drugiej stronie boiska w sytuacjach sam na sam lepszy od Jakuba Bąka i Huberta Mesnerowicza okazał się Patryk Wojtkowiak.
Tuż przed przerwą dał się jednak pokonać Arkadiuszowi Przytule. Również druga połowa zaczęła się od ataków odolanowian. Po dośrodkowaniu Mesnerowicza drugiej okazji sam na sam z bramkarzem Astry nie wykorzystał Jakub Bąk. Chwilę później na przedpolu miejscowych doszło do sporego zamieszania, ale bez groźnego strzału. Takowy, po następnych czterech minutach, zdołał oddać Jakub Bąk.
Przyniósłby podwyższenie prowadzenia, gdyby na linii bramkowej piłki nie zastopował Daniel Olejnik. Krotoszynianie pierwszą okazję mogli stworzyć dopiero w 62. minucie, ale wprost w ręce Krystiana Anioła dośrodkował Szymon Polowczyk. Lepiej spisał się wykorzystując sytuację sam na sam, po błędzie odolanowskiego stopera, który nie trafił w piłkę, chcąc ją wybić. Ten sam zawodnik mógł w końcówce zdobyć następnego gola, ale Anioł nie dał się zaskoczyć.
Z kolei z rzutu wolnego z 20 metrów pomylił się Janusz Maryniak. W rewanżu niewiele zabrakło Łukaszowi Jamremu. A w trzeciej minucie doliczonego czasu po rzucie rożnym i główce Daniela Bąka piłkę na linii bramkowej złapał Wojtkowiak. Zakończyło się więc na podziale punktów, który w przypadku miejscowych okazał się bezcenny, bo dający utrzymanie.
Na zakończenie sezonu, w najbliższą niedzielę, Astra zagra na wyjeździe, z jeszcze walczącym o utrzymanie beniaminkiem – GKS Żerków (11.00).