Paweł Radojewski, pseudonim na boisku - "Radar", w siatkówkę grywał już w czasach szkolnych. Niektórzy śmieją się, że dokładnie kiedy osiągnął swoje 193 cm wzrostu. Jednak tak naprawdę sportem tym zaraził się na dobre dopiero od syna.
Paweł Radojewski, pseudonim na boisku - "Radar", w siatkówkę grywał już w czasach szkolnych. Niektórzy śmieją się, że dokładnie kiedy osiągnął swoje 193 cm wzrostu. Jednak tak naprawdę sportem tym zaraził się na dobre dopiero od syna.
– To prawda. Można powiedzieć, że ojciec wyssał pasję do siatkówki z mlekiem syna – śmieje się dziś Paweł Radojewski. Jego syn - Mateusz - przed kilkoma tygodniami zdobył tytuł Akademickiego Mistrza Polski w Siatkówce Plażowej. Jest też od kilku lat jednym z czołowych polskich siatkarzy plażowych i byłym członkiem kadry narodowej, a w ubiegłym roku został wybrany najlepiej broniącym zawodnikiem eliminacji Mistrzostw Polski.
Ale i tata ma się czym pochwalić. W ubiegłym roku drużyna Bajkowej Krainy Poznań/Krotoszyn wywalczyła brązowy medal, a w tym roku – przed kilkoma tygodniami obroniła trzecie miejsce, o czym pisaliśmy przed tygodniem w „Gazecie Krotoszyńskiej”
- Prawdziwa siatkówka, taka na wyższym poziomie, zaczęła się od mojego syna w 2000 roku. Byliśmy na wczasach w ośrodku „Sosenka” pod Wałczem i tam odbywał się turniej w siatkówce plażowej. Przyjechało trochę zawodników, nawet drugoligowców. Tam poznaliśmy się również z Michałem Kubiakiem, obecnym kapitanem reprezentacji Polski siatkarzy, który grał tam razem ze swoim ojcem – opowiada Paweł Radojewski.
- Siatkówka daje mi bardzo dużo. Oprócz tego, że człowiek się rusza, to pozwala się wyładować w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Wszystkie stresy i napięcia – te związane z obecną, czy również poprzednią pracą, były zawsze rozładowane po graniu. Poza tym wyjazdy na zawody to doskonała okazja do spotkania z przyjaciółmi, do wspólnego grania, co daje ogromną satysfakcję. Ponadto siatkówka daje możliwość poznania wielu znakomitych sportowców
Podczas swoich wyjazdów na Mistrzostwa Polski miałem również okazje poznać najwybitniejszych polskich komentatorów siatkarskich, takich jak Krzysztof Wanio, czy Marek Magiera, ale najbardziej cenię sobie możliwość poznania i rozmów z guru siatkarskich sprawozdawców, Wojciechem Zielińskim. Człowiekiem, który miał przyjemność relacjonować zdobycie przez Polaków Mistrzostwa Olimpijskiego i Mistrzostwa Świata. Niestety miesiąc po naszym spotkaniu w Przysusze pod Radomiem na mistrzostwach plażowych Wojtek zmarł. Zrobiono nam wtedy chyba jedno z ostatnich jego zdjęć, to moja pamiątka po tym wspaniałym człowieku.