Obiektem zarządza Ośrodek Sportu i Rekreacji w Rawiczu. Burmistrz Grzegorz Kubik przyznaje, że gmina pilnuje, aby - póki co - był utrzymywany w dobrym stanie, liczy też na to, że może wrócą na niego maszyny żużlowe. Czy jest jakakolwiek szansa, abyśmy ponownie usłyszeli warkot motocykli w Rawiczu i nastąpiła reaktywacja klubu?
- Gmina na pewno tego nie zrobi. Potrzebny jest ktoś, kto to „pociągnie”. Wśród sympatyków, czy fanów żużla być może takie osoby są, ale nie ukrywam, iż wszystko uzależnia się od tego, czy nie udałoby się wrócić do współpracy z Lesznem. Taka idea nam przyświeca - mówi włodarz miasta.
Dodaje, że rozmowy są prowadzone, ale brakuje też najważniejszej rzeczy, czyli pieniędzy, a potrzebne byłoby co najmniej kilkaset tysięcy złotych.
- Na bazie tej dawnej współpracy można by coś budować, ale to wszystko zależy też od woli Leszna i wyników w pierwszej rundzie. Więc czekamy na rozmowy z prezesem Unii - dopowiada Grzegorz Kubik.
Jego zdaniem, nie wszystko jeszcze jest pogrzebane, ale zgadza się, że stan nawierzchni toru żużlowego pozostawia wiele do życzenia - z prostej przyczyny. Nie ma licencji, więc nie mogą się na nim odbywać zawody. Licencję może mieć tylko klub, a nie gmina.
Trzeba przypomnieć, że Kolejarz Rawicz do tej pory nie rozliczył się z gminą z dotacji uzyskanej na swoją działalność.
- Wiem, że klub przymierzał się do ogłoszenia upadłości - dodaje burmistrz.
Stadion im. Floriana Kapały to nie tylko żużel. Z boisk cały czas korzystają piłkarze rawickiej Rawii, głównie najmłodsi, trenujący w Akademii.
ZOBACZ TAKŻE:
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.