reklama

Remis z Victorią i pogrom w Pleszewie

Opublikowano:
Autor:

Remis z Victorią i pogrom w Pleszewie - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport

Najpierw Astra podejmowała znajdującą się tuż nad nią w ligowej tabeli Victorię Skarszew. Zakończyło się bezbramkowym remisem. Po czym już w Pleszewie doznała pogromu przegrywając ze Stalą aż 7 do 0.Spotkanie z Viktorią stało na przeciętnym, jeśli nie słabym, poziomie. Krotoszynianie mogli stworzyć pierwsze zagrożenie, ale szybkiej akcji Jędrzeja Paczkowa ??przeprowadzonej lewym skrzydłem ??nie zdołali zamknąć Adam Staszewski i Mikołaj Miedziński. Ich kolega z bramki ??Tomasz Kaźmierczak ??zagrał piłkę ręką poza polem karnym. Rywale domagali się czerwonej kartki, ale sędzina Sylwia Grygiel sięgnęła po żółty kartonik i podyktowała rzut wolny.

Najpierw Astra podejmowała znajdującą się tuż nad nią w ligowej tabeli Victorię Skarszew. Zakończyło się bezbramkowym remisem. Po czym już w Pleszewie doznała pogromu przegrywając ze Stalą aż 7 do 0.Spotkanie z Viktorią stało na przeciętnym, jeśli nie słabym, poziomie. Krotoszynianie mogli stworzyć pierwsze zagrożenie, ale szybkiej akcji Jędrzeja Paczkowa – przeprowadzonej lewym skrzydłem – nie zdołali zamknąć Adam Staszewski i Mikołaj Miedziński. Ich kolega z bramki – Tomasz Kaźmierczak – zagrał piłkę ręką poza polem karnym. Rywale domagali się czerwonej kartki, ale sędzina Sylwia Grygiel sięgnęła po żółty kartonik i podyktowała rzut wolny.

Strzał Patryka Jóżwiaka został obroniony, dobitka była co prawda celna, ale ze spalonego i gol nie został uznany. Po kwadransie akcję „Paki”, tym razem przeprowadzoną środkiem boiska, wybiegiem na 15. metr przerwał Łukasz Borwik. W rewanżu dwie dobre okazje miał Patryk Sołtysiak, ale z jego płaskimi strzałami bez najmniejszych problemów poradził sobie Kaźmierczak. Z kolei tuż przed przerwą dobrą sytuację w postaci stałego fragmentu z 20 metrów mieli gospodarze – Staszewski uderzył dobrze, ale bramkarz był czujny i skończyło się na rogu.

Mimo, że była jeszcze druga połowa, to tym samym praktycznie zakończyły się, i tak słabe, emocje tego pojedynku. Po wznowieniu gry efektowną przewrotką bezskutecznie bramkarza miejscowych próbował zaskoczyć Jakub Jóźwiak. Potem dwie okazje miał Patryk Jóźwiak. Jego rzut wolny został obroniony, a strzał z akcji był niecelny, tak jak, w międzyczasie, kolejne uderzenie aktywnego Sołtysiaka. W 82. minucie po rzucie rożnym Patryka Jóźwiaka pomylił się główkujący Karol Kiełbik. Krotoszynianie „przebudzili się” w samej końcówce.

Gola zdobył Staszewski, tyle tylko, że ze spalonego i go nie uznano. Miejscowi dwukrotnie za zagranie ręką domagali się karnych, nie zostały one jednak podyktowane. W drugiej minucie doliczonego czasu obroniony został strzał Janusza Maryniaka. Skończyło się na bezbramkowym remisie. Zdecydowanie gorzej było w Pleszewie, gdzie Astra zmierzyła się z wiceliderującą Stalą (mającą w składzie lidera klasyfikacji strzelców z trzydziestoma trafieniami).

Gospodarze byli faworytami konfrontacji, ale tego co się stało, chyba nikt się nie spodziewał. Początkowe dwadzieścia minut należało do Stali, później gra się wyrównała, ale bramkowych sytuacji było jak na lekarstwo. Jedynego gola w tej części gry zdobył Krystian Benuszak, który otrzymał prostopadłe podanie od Tomasza Zawady i uderzeniem w „krótki róg” pokonał Tomasza Kaźmierczaka.

Krotoszynianie próbowali doprowadzić do wyrównania. Najbliższe powodzenia było silne uderzenie Szymona Polowczyka, ale Krzysztof Śledzianowski popisał się skuteczną interwencją. Po przerwie Astra była zauważalna tylko za sprawą grupy kibiców, bo na boisku rządził i dzielił zespół wicelidera „okręgówki”. Podopieczni Janusza Maryniaka zaledwie raz poważnie zagrozili pleszewskiej bramce, kiedy to po uderzeniu Jędrzeja Paczkowa – Śledzianowski instynktownie sparował piłkę na spojenie słupka z poprzeczką.

W tym momencie było już jednak 4:0 dla „Stalówki”, która w przeciągu czterech minut trzykrotnie rozmontowała defensywę krotoszynian. – Wyginam śmiało ciało, 4:0, mało – ironicznie śpiewali kibice z Krotoszyna. Miejscowi grzecznie ich wysłuchali i jeszcze trzykrotnie pokonali Kaźmierczaka. Bramek mogło być więcej, bo Remigiusz Korzeniewski przestrzelił w sytuacji sam na sam, a silny strzał Szymona Augustyniaka – Kaźmierczak zdołał sparować na rzut rożny. Pomylił się też Tomasz Zawada.

Pomimo porażki prawdopodobieństwo spadku Astry do A – klasy jest niemalże zerowe, ale z drugiej strony wiadomo, że nie poprawi ona swojego dziewiątego miejsca, najsłabszego wyniku w najnowszej historii klubu.

W ostatnim meczu rozgrywanym w tym sezonie na własnym terenie, w najbliższą niedzielę krotoszynianie podejmować będą Odolanovię Odolanów (14.00).

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE