Po raz drugi zespół seniorów Astry w okresie swojej ośmioletniej gry w lidze okręgowej zajął dziewiąte miejsce po rundzie jesiennej.
Dla wieloletnich kibiców klubu jest to przykład stagnacji, gry na już osiągniętym poziomie, bez oznak poprawy, a tylko z jej przebłyskami. Dla udokumentowania tej opinii wystarczy wymienić miejsca drużyny zajmowane w połowie rozgrywek począwszy od sezonu 2008/09.
A więc kolejno: szóste, siódme, ósme, szóste, piąte, dziewiąte (ale tylko z trzema punktami straty do trzeciego miejsca i czwarte na koniec sezonu 2013/14), piąte i obecnie wspomniane już dziewiąte. Nie pomogły tu wiele zmiany trenerów, zawodników, zarządów. Taka jest rzeczywistość krotoszyńskiego futbolu, że Astra jest tylko średniakiem w Południowej Wielkopolsce i niedługo już tylko średnie pokolenie będzie pamiętać o sukcesach na trzecioligowych boiskach, a wkrótce to samo może być nawet z występami czwartoligowymi.
Statystyka tegorocznej jesieni: 7 zwycięstw, 2 remisy i 7 porażek – nie jest może dramatyczna, ale należy do najsłabszych w historii klubu. Można było oczekiwać czegoś więcej, szczególnie po przyjściu z Ostrovii trzech zawodników: Jakuba Jędrzejaka, Michała Janosia i Pawła Gąszczaka. Wspomnieć tu należy też pucharową porażkę w Sulmierzycach.
W tej sytuacji trudno wystawiać indywidualne oceny, ale wystarczy ogólniejsza charakterystyka. Najwidoczniejsza jest kiepska gra ataku – tylko 17 zdobytych bramek, a więc tego co najważniejsze w piłce. To stanowczo za mało. Wyróżnił się tu tylko, jak w ostatnich latach, Adam Staszewski autor dziewięciu goli. Nieco pewniejsze były linie defensywne z Patrykiem Wojtkowiakiem w bramce. On i koledzy pozwolili przeciwnikom strzelić tylko 18 bramek, a najwyższe przegrane to 0:4 w Odolanowie i 0:3, u nas, z Pleszewem, a także, dość przykre, z Baryczą i Trębaczowem po 0:1. Jakimś wynagrodzeniem mogą być wygrane wyjazdowe z Kobylą Górą 2:1 i Skarszewem 2:0.
Zespół ma więc możliwość skuteczniejszej gry ale, w przekroju całej rundy, niewykorzystane. Najczęściej brakuje odpowiedniej organizacji gry zespołowej, za dużo jest chaosu, niecelnych podań i strzałów, strat piłki. Mimo to były wygrane z drużynami z dołu tabeli, ale z czołówką – już niestety nie, co nie pozwala na zajęcie wyższego miejsca. Z zespołami z pierwszej piątki zremisowaliśmy tylko z Gołuchowem, a z pozostałymi przegraliśmy.
Trener Marcin Kałuża zdaje sobie sprawę z tego „stanu rzeczy”, ale niewiele może zrobić w sytuacji gdy część zespołu, z różnych przyczyn, nie może uczestniczyć nie tylko w treningach, ale też meczach i nie ma odpowiednich zmienników.
Nie można odmówić zespołowi ambicji, waleczności – co pokazał chociażby ostatni mecz z liderem z Nowych Skalmierzyc, ale gdy nie wystarcza umiejętności i popełnia się wspomniane błędy, trudno osiągnąć dobre wyniki.