Piłkarze Piasta dwukrotnie będąc na straconej pozycji w gronie czwartoligowców, pozostali wśród nich dzięki rezygnacji z awansu mistrza konińskiej okręgówki – Kasztelani Brudzew. Przed spadkiem nie zdołali się uchronić.
W ten sposób piłkarska mapa naszego powiatu doznała, spodziewanego zresztą od początku wiosny, poważnego uszczerbku, znacznie obniżającego jej prestiż. Spadek Piasta nie jest dziełem przypadku i nie wynikł po zaciętej walce o utrzymanie. Niestety jest konsekwencją całosezonowej, słabej postawy zespołu, szczególnie w rundzie wiosennej.
Duże znaczenie miała tu wąska kadra, a tym samym brak rywalizacji o miejsce w podstawowym składzie. Już na początku sezonu sytuacja i miejsce zespołu zapowiadało, że znów może się on znaleźć co najwyżej w gronie średniaków, między którymi rozstrzygnie się rywalizacja o bezpieczne miejsce w tabeli.
Z tymi przeciwnościami zmagał się też trener Krzysztof Michalski podejmując pracę z nieco zmienionym zespołem, już bez m.in. zasłużonego Krzysztofa Kendzi. W grze brakowało umiejętności rozgrywania i organizacji, przeprowadzania skutecznych akcji, jak i powstrzymania ataków przeciwnika. Wyniki rundy jesiennej potwierdziły obawy o losy Piasta.
Zespół odniósł pięć zwycięstw, jeden mecz zremisował, ale aż dziesięć poniesionych porażek, w tym jedna w postaci walkowera za spotkanie w Racocie i tylko 16 punktów usytuowały kobylinian na 11 miejscu, a więc w strefie spadkowej. Sytuacja była trudna, ale jeszcze nie beznadziejna, gdyż straty do poprzedzających przeciwników były niewielkie.
Niestety, chociaż przykro to stwierdzić, ale tym razem zespół jakby pogodził się z niemożliwością skutecznej walki i nie podjął wysiłku – od początku wiosny niemal do zakończenia rozgrywek przegrywał wszystko co się dało. Nie licząc pucharowego zwycięstwa w Raszkowie. Duże znaczenie miało tu niewątpliwie odejście z drużyny w połowie rundy rewanżowej Patryka Kowalskiego, do dziś w dosyć niejasnych okolicznościach.
Drużyna została tym samym bez typowego napastnika. Objawem tego regresu była seria porażek na swoim boisku, nie wspominając już o meczach wyjazdowych. Szczególnie upokarzająca była przegrana 0:5 z kępińską Polonią. Kobylinianie dopiero, jakby na otarcie łez i wykazanie, że jednak potrafią grać ambitnie, zremisowali w Pępowie i wygrali derby z Białym Orłem.
Były to jedyne punkty zdobyte na boisku, do których trzeba dodać walkower za Grom Wolsztyn. Daje to zaledwie siedem punktów, znacznie poniżej oczekiwań i możliwości. Nie będzie więc derbów na poziomie czwartoligowym, ale dojdzie do nich w okręgówce, w której Piast rywalizować będzie z Astrą.