reklama

11 lat od wybuchu gazociągu w Jankowie Przygodzkim. Niedawno zapadł wyrok w tej sprawie [ZDJĘCIA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

11 lat od wybuchu gazociągu w Jankowie Przygodzkim. Niedawno zapadł wyrok w tej sprawie [ZDJĘCIA] - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
8
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
WiadomościDziś mija 11 lat od wybuchu gazociągu i gigantycznego pożaru w Jankowie Przygodzkim. To jedna z większych katastrof w południowej Wielkopolsce, w której zginęły dwie osoby, kilkanaście zostało rannych, a wiele osób straciło dach nad głową. We wrześniu 2024 roku zapadł wyrok w tej sprawie.
reklama

14 listopada 2013 roku doszło do wybuchu gazociągu w Jankowie Przygodzkim. W wyniku rozszczelnienia gazociągu, wybuchu i pożaru zginęły dwie osoby - 35-letni operator koparki i 39-letni operator dźwigu bocznego, a kilkanaście zostało rannych.

Strefa zagrożenia wynosiła 2,5 kilometra. Z 47 domów ewakuowano 160 osób, a z pożarem przez 18 godzin walczyło 200 strażaków z 52 jednostek, w tym: 2 z PSP Krotoszyn (8 strażaków), OSP ze Zdun (4 strażaków) i OSP z Chwaliszewa (4 strażaków).

W grudniu 2022 roku przed Sądem Okręgowym w Kaliszu ruszył proces w sprawie wybuchu gazu w Jankowie Przygodzkim. Na ławie oskarżonych zasiadł inżynier nadzorujący budowę, któremu zarzucono nieumyślne spowodowanie zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu. 

reklama

Wyrok w tej sprawie zapadł we wrześniu 2024 roku. Sąd uznał kierownika budowy gazociągu winnym nieumyślnego spowodowania katastrofy budowlanej i wymierzył mu karę 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4 lata. Dodatkowo 42-letni Mikołaj K. ma 10-letni zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych w pełnieniu funkcji technicznych w budownictwie i musi zapłacić 370 tys. zł zadośćuczynień poszkodowanym oraz częściowo pokryć koszty procesu. Wyrok nie jest prawomocny.

Przypominamy artykuł opublikowany na łamach "Gazety Krotoszyńskiej po wybuchu gazociągu w Jankowie Przygodzkim. 

 

reklama

Ofiary śmiertelne, ranni, domy spalone do gołej ziemi 

- Płomienie sięgały linii wysokiego napięcia. Domy wyglądały jak płonące pochodnie, stopiły się dachy, samochody. Wyły syreny. Przerażający widok - mówią świadkowie eksplozji w Jankowie Przygodzkim. Gaz wydostający się z uszkodzonego rurociągu zapalił się, a płomienie wystrzeliły na 30 metrów w górę. 

Trwa budowa nowej nitki gazociągu Gustorzyn - Odolanów. Pracownicy firmy wykonującej prace ziemne montują nowe rury. Kilkanaście metrów dalej przebiega stary rurociąg, zbudowany jeszcze w latach 70-tych. Oba gazociągi znajdują się w pobliżu osiedla domków jednorodzinnych. 

Glina zamieniała się w cegłę

Robotnicy uwijają się jak w ukropie, wśród nich obsługujący koparkę. Chwilę później mężczyzna jest pierwszą ofiarą wielkiego wybuchu.

reklama

- Brzmiało jakby eskadra samolotów przelatywała. Drżały szyby i szklanki, nie wiedziałem co się dzieje - mówi pracownik salonu samochodowego z Ostrowa Wlkp.

Rozpętuje się piekło. Słup ognia sięga 30 metrów i szybko obejmuje najbliższe budynki. Ludzie wyskakują przez okna, wybiegają z domów z krzykiem. Okolice spowija dym i zapach gazu.

- Ten dom ludzie budowali kilka lat. Własnymi rękami układali cegły, wbijali deski. Całe pieniądze w to wsadzili, ogrom pracy. I w ciągu godziny stracili wszystko. Tylko zgliszcza im zostały. Masakra - mówi przerażony świadek pożaru.

Ogień rozprzestrzenia się i pochłania kolejne zabudowania. Sytuacja jest tak ciężka, że na miejsce ściągani są strażacy z okolicznych powiatów. Na pierwszą linię ognia trafiają ochotnicy ze Zdun.

- Do rurociągu nawet nie szło podejść, bo gaz cały czas buchał. Na początku staliśmy 150 m od rurociągu i było strasznie gorąco. Koparka, która stała przy rurociągu była powyginana. Stopiła się. 70 m od pożaru, za budynkami, stał samochód, który się spalił. 150 m od pożaru żar topił rynny. Pękały okna. Glina, w której kopali ci pracownicy miała kolor cegły, tak była wypalona. To obrazuje jaka musiała być tam temperatura - mówi Ryszard Pachurka, naczelnik OSP Zduny.

Początkowo strażacy gaszą  płonące budynki i polewają wodą te, które jeszcze nie zajęły się ogniem. Do samego gazociągu nie mogą podejść. Temperatura jest za wysoka. Płomienie szaleją. 

„Nie mają do czego wracać”

Mieszkańcy Jankowa Przygodzkiego są przerażeni i zdezorientowani.

- W pracy byłem, w domu rodzina została. Nie wiem, co się z nimi dzieje, nie mogę się dodzwonić, policja nie chce mnie wpuścić. Chcę wiedzieć co z nimi, co z moim domem - krzyczy przerażony mężczyzna.

Uspokajają go sąsiedzi zapewniając, że ogień ominął jego dom. Rodziny z domów zlokalizowanych najbliżej rurociągu tracą dobytek życia.

- Stracili wszystko, cały majątek. Nie mają do czego wracać, ja na ich miejscu nie chciałabym wracać. Cały dorobek ich życia poszedł z dymem - mówi jedna z mieszkanek osiedla.

Na drodze do wsi tworzą się korki.

- Na miejscu policja torowała drogi dojazdowe do miejsca wybuchu, aby strażacy mogli dostać się ze sprzętem. Na okolicznych drogach zbierało się dużo gapiów - mówi Krzysztof Kołcz z Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Poznaniu.

Śledztwo prokuratury trwa

 Dramatyczna akcja z żywiołem trwa 18 godzin. Dopiero po 12 godzinach od rozpoczęcia walki z ogniem można obniżać ciśnienie w gazociągu wprowadzając do niego specjalne balony wypełnione powietrzem. Dobę po eksplozji do domów, które nie uległy zniszczeniu wracają mieszkańcy Jankowa Przygodzkiego.

Trwa śledztwo, na wyniki trzeba będzie jednak poczekać. 

- Ze wstępnych ocen wynika, że nie można mówić o wybuchu gazu. Miał miejsce tzw. pożar strumieniowy, czyli pożar strumienia wydobywającego się gazu - mówi Janusz Walczak, z-ca prokuratora okręgowego w Ostrowie Wlkp.

Postępowanie jest prowadzone na podstawie artykułu o sprowadzeniu zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach. Okazuje się, że już wcześniej pojawiały się informacje o nieprawidłowościach podczas prac prowadzonych przy gazociągu. 

- Poszukujemy osoby, która zgłaszała takie sygnały. Jest to mieszkaniec jednego z budynków znajdujących się na terenie objętym zdarzeniem. Miał on, razem z innymi, opuścić swoje miejsce zamieszkania i teraz go szukamy - mówi Janusz Walczak.

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama