14 listopada 2013 roku doszło do wybuchu gazociągu w Jankowie Przygodzkim. W wyniku rozszczelnienia gazociągu, wybuchu i pożaru zginęły dwie osoby - 35-letni operator koparki i 39-letni operator dźwigu bocznego, a kilkanaście zostało rannych.
Strefa zagrożenia wynosiła 2,5 kilometra. Z 47 domów ewakuowano 160 osób, a z pożarem przez 18 godzin walczyło 200 strażaków z 52 jednostek, w tym: 2 z PSP Krotoszyn (8 strażaków), OSP ze Zdun (4 strażaków) i OSP z Chwaliszewa (4 strażaków).
W grudniu 2021 roku prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko ówczesnemu inżynierowi budowy gazociągu. Zarzucono mu, że doprowadził do utraty życia i zdrowia wielu osób oraz do zniszczenia mienia o wielkich rozmiarach. Sprawa jeszcze się nie zakończyła.
Przypominamy artykuł opublikowany na łamach "Gazety Krotoszyńskiej po wybuchu gazociągu w Jankowie Przygodzkim.
Ofiary śmiertelne, ranni, domy spalone do gołej ziemi
- Płomienie sięgały linii wysokiego napięcia. Domy wyglądały jak płonące pochodnie, stopiły się dachy, samochody. Wyły syreny. Przerażający widok - mówią świadkowie eksplozji w Jankowie Przygodzkim. Gaz wydostający się z uszkodzonego rurociągu zapalił się, a płomienie wystrzeliły na 30 metrów w górę.
Trwa budowa nowej nitki gazociągu Gustorzyn - Odolanów. Pracownicy firmy wykonującej prace ziemne montują nowe rury. Kilkanaście metrów dalej przebiega stary rurociąg, zbudowany jeszcze w latach 70-tych. Oba gazociągi znajdują się w pobliżu osiedla domków jednorodzinnych.
Glina zamieniała się w cegłę
Robotnicy uwijają się jak w ukropie, wśród nich obsługujący koparkę. Chwilę później mężczyzna jest pierwszą ofiarą wielkiego wybuchu.
- Brzmiało jakby eskadra samolotów przelatywała. Drżały szyby i szklanki, nie wiedziałem co się dzieje - mówi pracownik salonu samochodowego z Ostrowa Wlkp.
Rozpętuje się piekło. Słup ognia sięga 30 metrów i szybko obejmuje najbliższe budynki. Ludzie wyskakują przez okna, wybiegają z domów z krzykiem. Okolice spowija dym i zapach gazu.
- Ten dom ludzie budowali kilka lat. Własnymi rękami układali cegły, wbijali deski. Całe pieniądze w to wsadzili, ogrom pracy. I w ciągu godziny stracili wszystko. Tylko zgliszcza im zostały. Masakra - mówi przerażony świadek pożaru.
Ogień rozprzestrzenia się i pochłania kolejne zabudowania. Sytuacja jest tak ciężka, że na miejsce ściągani są strażacy z okolicznych powiatów. Na pierwszą linię ognia trafiają ochotnicy ze Zdun.
- Do rurociągu nawet nie szło podejść, bo gaz cały czas buchał. Na początku staliśmy 150 m od rurociągu i było strasznie gorąco. Koparka, która stała przy rurociągu była powyginana. Stopiła się. 70 m od pożaru, za budynkami, stał samochód, który się spalił. 150 m od pożaru żar topił rynny. Pękały okna. Glina, w której kopali ci pracownicy miała kolor cegły, tak była wypalona. To obrazuje jaka musiała być tam temperatura - mówi Ryszard Pachurka, naczelnik OSP Zduny.
Początkowo strażacy gaszą płonące budynki i polewają wodą te, które jeszcze nie zajęły się ogniem. Do samego gazociągu nie mogą podejść. Temperatura jest za wysoka. Płomienie szaleją.
„Nie mają do czego wracać”
Mieszkańcy Jankowa Przygodzkiego są przerażeni i zdezorientowani.
- W pracy byłem, w domu rodzina została. Nie wiem, co się z nimi dzieje, nie mogę się dodzwonić, policja nie chce mnie wpuścić. Chcę wiedzieć co z nimi, co z moim domem - krzyczy przerażony mężczyzna.
Uspokajają go sąsiedzi zapewniając, że ogień ominął jego dom. Rodziny z domów zlokalizowanych najbliżej rurociągu tracą dobytek życia.
- Stracili wszystko, cały majątek. Nie mają do czego wracać, ja na ich miejscu nie chciałabym wracać. Cały dorobek ich życia poszedł z dymem - mówi jedna z mieszkanek osiedla.
Na drodze do wsi tworzą się korki.
- Na miejscu policja torowała drogi dojazdowe do miejsca wybuchu, aby strażacy mogli dostać się ze sprzętem. Na okolicznych drogach zbierało się dużo gapiów - mówi Krzysztof Kołcz z Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Poznaniu.
Śledztwo prokuratury trwa
Dramatyczna akcja z żywiołem trwa 18 godzin. Dopiero po 12 godzinach od rozpoczęcia walki z ogniem można obniżać ciśnienie w gazociągu wprowadzając do niego specjalne balony wypełnione powietrzem. Dobę po eksplozji do domów, które nie uległy zniszczeniu wracają mieszkańcy Jankowa Przygodzkiego.Przyczyny pożaru ustala prokuratura przy wsparciu biegłych z dziedziny gazownictwa.
- Ze wstępnych ocen wynika, że nie można mówić o wybuchu gazu. Miał miejsce tzw. pożar strumieniowy, czyli pożar strumienia wydobywającego się gazu - mówi Janusz Walczak, z-ca prokuratora okręgowego w Ostrowie Wlkp.
Dotychczas zebrany materiał dowodowy jest na tyle silny, że pozwala na wszczęcie postępowania. Śledztwo jest prowadzone na podstawie artykułu o sprowadzeniu powszechnego i nieumyślnego zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi, a także ich mienia.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.