Kilkunastu mieszkańców Trzemeszna przyprowadził na sesję Ryszard Bała. I niczym Don Kichot rozpoczął walkę z wiatrakami, które stanąć mają w gminie Rozdrażew. Skończyło się na kłótni.Budowa wiatraków to dla Rozdrażewa wpływy z podatków ? z pierwszych sześciu turbin - nawet około miliona złotych rocznie. Niektórzy już widzą oczyma wyobraźni ? co można z tych środków zrobić ? drogi, chodniki, a może nawet salę sportową np. w Nowej Wsi. Ale co dla jednych jest zyskiem, innym jawi się jako strata. Zdaniem Ryszarda Bały z Trzemeszna, prywatnie ojciec radnego ? Dawida Bały - wiatraki spowodują zubożenie niektórych rolników. Wraz z grupą niezadowolonych z planowanej fermy protestował podczas ostatniej sesji.Niedoinformowani?
Kilkunastu mieszkańców Trzemeszna przyprowadził na sesję Ryszard Bała. I niczym Don Kichot rozpoczął walkę z wiatrakami, które stanąć mają w gminie Rozdrażew. Skończyło się na kłótni.Budowa wiatraków to dla Rozdrażewa wpływy z podatków – z pierwszych sześciu turbin - nawet około miliona złotych rocznie. Niektórzy już widzą oczyma wyobraźni – co można z tych środków zrobić – drogi, chodniki, a może nawet salę sportową np. w Nowej Wsi. Ale co dla jednych jest zyskiem, innym jawi się jako strata. Zdaniem Ryszarda Bały z Trzemeszna, prywatnie ojciec radnego – Dawida Bały - wiatraki spowodują zubożenie niektórych rolników. Wraz z grupą niezadowolonych z planowanej fermy protestował podczas ostatniej sesji.Niedoinformowani?
- Nie wiedzieliśmy, że nie będziemy mogli nic zrobić w obrębie własnej działki! – grzmiał Ryszard Bała. Chodziło mu o to, że w odległości 500 metrów od wiatraka nie można stawiać żadnych budowli, co zresztą wynika z Planu Zagospodarowania Przestrzennego, który jest dokumentem ogólnodostępnym. Nie zmienia to faktu, że i on, jak i inni rolnicy z Trzemeszna czują się pokrzywdzeni. Twierdzą, że przez wiatraki wartość ich gruntów znacznie spadnie. - I nie będziemy jeszcze mogli nic robić na własnej ziemi, a nikt jej od nas nie kupi – argumentował Ryszard Bała. - Biednemu zawsze wiatr w oczy wieje – dorzucił ktoś inny z sali.Badania dalekie od niezależności?
Zdaniem wójta mieszkańcy mieli wystarczająco dużo czasu, aby wnosić swoje uwagi do Planu Zagospodarowania Przestrzennego. - Ustalona odległość wiatraków od zabudowy jest znana nie od dziś – mówił Mariusz Dymarski. Dokładnie od 2011 roku, gdy zapisano warunki budowy siłowni wiatrowych. Dodał, że odbywały się spotkania z przedstawicielem inwestora i można było wówczas rozwiać wątpliwości dotyczące wpływu turbin na okolicę. - Były przedstawiane wyniki badań wpływu na środowisko i poziomu wytwarzanego hałasu przez turbiny wiatrowe. Ale pretensje pojawiły się dopiero teraz, gdy koncern Nordex chce już stawiać pierwsze wiatraki – zauważył Mariusz Dymarski.Wtedy w sukurs ojcu przyszedł Dawid Bała, radny opozycyjny do wójta, który zakwestionował wyniki badań wpływu na środowisko. - Nie oszukujmy się, badania opłacane przez inwestora są dalekie od niezależności – wypalił, co od razu wywołało poruszenie. - Byłbym oszczędny w tego typu sugestiach, bo to podlega pod paragraf - próbował utemperować go szef rady, Artur Jakubek. W rezultacie sam oberwał od kolejnego oburzonego wiatrakami mieszkańca, który zarzucił mu nieobecność na zebraniu informacyjnym. W dodatku nieusprawiedliwioną. - Pan mówił, że nie może uczestniczyć w spotkaniu ze względu na obowiązki służbowe. A w rozmowie ze mną pana pracodawca powiedział, że pana nawet tego dnia nie był w zakładzie – wyjawił wyniki prywatnego śledztwa Ireneusz Kaczyński z Trzemeszna. Ale Artur Jakubek odciął się od razu. - Nie uważam, abym musiał się przed panem tłumaczyć z tego, co robię w pracy zawodowej. Nie wiem, może pan nigdy nie pracował zawodowo i nie rozumie na czym taka praca polega. Nie mogę porzucić obowiązków służbowych, bo dzień wcześniej ktoś zaprosi mnie na zebranie.