63-letni mieszkaniec Domu Pomocy Społecznej w Baszkowie od prawie trzech lat pozbawiony jest ubezpieczenia zdrowotnego. Mężczyzna jest inwalidą i choruje na cukrzycę. Z własnej kieszeni pokrywa koszty zakupu leków. Twierdzi też, że od kiedy nagłośnił swoją sytuację jest szykanowany i źle traktowany w placówce. – Ostatnio nawet chcieli mnie ubezwłasnowolnić, ale nie dam się – mówi. Mężczyzna w DPS Baszków przebywa od ponad 4 lat. Przez pierwsze dwa lata otrzymywał zasiłek stały i pielęgnacyjny, z tego tytułu miał też bezpłatne ubezpieczenie zdrowotne. Sytuacja zmieniła się w marcu 2011r. Wtedy to otrzymał spłatę z tytułu sprzedaży mieszkania (ok. 40.000 zł). Zasądzona kwota została rozłożona na 60 miesięcznych rat, po 660 zł. Dlatego też ośrodek pomocy w Zdunach automatycznie odmówił mu prawa do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych. – Dochód tego pana przekracza wskazany w ustawie. Dlatego też świadczenie mu się nie należy – mówi Alina Hybsz, szefowa zdunowskiego MGOPS.
Mężczyzna nie zgadza się z tą decyzją. Twierdzi bowiem, że spłata którą otrzymuje z tytułu sprzedaży mieszkania nie jest dochodem. Uważa, że winni całej sytuacji są pracownicy DPS-u. - Nie pomogli mi w staraniu o rentę. A jak ja mam sam sobie poradzić, jak nie mam nogi. (...) Dopiero miesiąc temu, jak chodziłem i prosiłem, to udało się złożyć dokumenty w ZUS. Teraz czekam na komisję lekarską – tłumaczy 63-latek. I dodaje, że odkąd zaczęło być głośno o jego sytuacji (w sprawie interweniował radny powiatowy Zbigniew Brodziak i „Gazeta Krotoszyńska”) jest szykanowany i źle traktowany w placówce. – Przenoszą mnie z pokoju do pokoju. Nie mam dostępu do swoich rzeczy. To jest horror – opowiada mężczyzna. Ostatnio, jak twierdzi, pracownicy DPS-u podsunęli mu do podpisania wniosek do sądu o ubezwłasnowolnienie. – Powiedziałem, że nie podpiszę. (...) Chcą mnie ubezwłasnowolnić, ale nie dam się. Miałbym przerąbane i zresztą, jakim prawem? – mówi 63-latek.
Szerzej w aktualnym numerze "Gazety Krotoszyńskiej". (far)