Już jako brzdąc Blanka Nowakowska z Krotoszyna marzyła o psiaku. I choć usilnie prosiła rodziców o zwierzaka – początkowo spotykała się z odmową.
- Jako dziecko byłam tym strasznie oburzona, ale teraz rozumiem ich stanowisko. Pies jest obowiązkiem, nie zabawką - mówi krotoszynianka.
W końcu jednak rodzice ulegli i w życiu Blanki pojawiła się Fiona – pies rasy Labrador.
- Była z nami przez 12 lat, bardzo się zżyłyśmy – wspomina 21-latka.
Ciągle marzyła tez o kolejnym czworonożnym przyjacielu.
- Znalazłam na ulicy pieska, przyprowadziłam go do domu, ale rodzice nie zgodzili się na drugiego i kazali mi go oddać do schroniska – wspomina. Zapłakana zaprowadziła znajdę do krotoszyńskiej placówki.
- Czułam ból, nie wiedziałam, co z tym pieskiem się stanie. Myślałam, że będzie mu tam źle, ale pani ze schroniska powiedziała, że mogę przychodzić i brać go na spacery – mówi.
Praca w schronisku
I tak Blanka stała się wolontariuszką w krotoszyńskim schronisku. Dziś pracuje tam jako opiekunka psów.- Kiedyś warunki były gorsze. Ale ciężka praca pracowników i wolontariuszy sprawiła, że jest coraz lepiej. Każdy pies ma opiekę weterynaryjną, regularne szczepienia, sterylizację. Zwierzaki dostają tylko dobrej jakości karmę, nie są ściśnięte w klatkach, chodzą na spacery – wylicza Blanka Nowakowska.
Opiekunowie zwierząt starają się także znaleźć nowe domy dla swoich podopiecznych.
- Jeżeli ktoś chce zaadoptować pieska ze schroniska, to może się z nami skontaktować. Jednak – co ważne – musi być to przemyślana decyzja. Nie każdy ma warunki i podejście. Dlatego przed adopcją rozmawiamy z rodziną, odwiedzamy ją w domu, sprawdzamy warunki. Jeśli wszystko jest dobrze, to podpisujemy umowę i piesek jedzie do nowego domu – mówi Blanka.
Co ważne – pracownicy schroniska nie zapominają o zwierzakach po tym, jak znajdą im dom. Cały czas kontrolują sytuację.
- Po jakimś czasie od adopcji sprawdzamy, jak pieski się zaaklimatyzowały w nowym domu, jak są traktowane. Jeżeli coś jest nie tak – wracają do nas – podkreśla krotoszynianka.
Na szczęście większość historii adopcyjnych kończy się dobrze.
- Nasze pieski znajdują kochające rodziny, które same przesyłają nam zdjęcia z czworonogami, pokazują ich rozwój, są z nami w kontakcie. To cieszy – nie kryje radości Blanka Nowakowska.
Bakuś i Bajka
Blanka sama również przygarnęła dwie znajdy Bakusia, który miał być krótko a zadomowił się na dobre oraz Bajkę – zaadoptowaną właśnie z krotoszyńskiego schroniska.– Początkowo była nieufna, ale szybko się otworzyła i zakochałam się w niej. Udało mi się rodziców namówić na drugiego psa - wspomina 21-latka.
Dopiero, gdy Bajka trafiła do rodzinnego domu krotoszynianki okazało się, że ma za sobą traumatyczną przeszłość.
- Panicznie bała się mężczyzn. Uciekała przed moim tatą, obszczekiwała go. Bała się wielu rzeczy, hałasu, nawet dźwięk otwieranej lodówki ją przerażał i początkowo tylko do mnie się przekonała – wspomina.
Cierpliwość i ciężka praca zarówno Blanki jak i jej rodziców sprawiły, że Bajka boi się już mniej i z dnia na dzień staje się ufniejsza.
- Pomiędzy mną a Bajką jest bardzo silna wieź, nie reaguje na mnie już lękiem, coraz bardziej przekonuje się także do moich rodziców. Nie boi się na spacerach i zachowuje się jak prawie normalny pies. Każdy mały postęp nas cieszy – mówi z dumą krotoszynianka.