Milion złotych, które burmistrz otrzymał od ?Gazety Krotoszyńskiej? w ramach odszkodowania za primaaprilisowy żart o zapadaniu się hali sportowej przez dłuższy czas znajdował się gabinecie Franciszka Marszałka. Nie był tam jednak bezpieczny, bo chrapkę na banknot z podobizną włodarza miasta miało wielu. - Nie wiem, gdzie go burmistrz schował. A na ścianie w moim gabinecie by tak ładnie wyglądał ? marzył kilka miesięcy temu Grzegorz Galicki, skarbnik gminy.Banknot więc z urzędu zniknął. - Nie mogę przecież tak wywieszać, łapówek i innych, niebezpiecznie jest się tak tym milionem chwalić ? mówi wprost Franciszek Marszałek. Gdzie więc trafił milion złotych? - Wisi u mnie w domu ? zdradza burmistrz Krotoszyna.Banknot o nominale miliona złotych - ozdobiony podobizną burmistrza Krotoszyna Franciszka Marszałka - to robota naszych grafików.
[ZT]39189[/ZT]
Banknot więc z urzędu zniknął. - Nie mogę przecież tak wywieszać, łapówek i innych, niebezpiecznie jest się tak tym milionem chwalić – mówi wprost Franciszek Marszałek. Gdzie więc trafił milion złotych? - Wisi u mnie w domu – zdradza burmistrz Krotoszyna.Banknot o nominale miliona złotych - ozdobiony podobizną burmistrza Krotoszyna Franciszka Marszałka - to robota naszych grafików.