- Jestem z pokolenia tych ginekologów, którzy są naprawdę dla kobiet – tak mówi o sobie 58-letni Andrzej Kupczak, ginekolog, położnik i anestezjolog w jednym. Właśnie został ordynatorem oddziału ginekologiczno – położniczego w krotoszyńskim szpitalu. Nie ukrywa, że ma za sobą pobyt w więzieniu za dokonywanie aborcji i wypisywanie lewych L4. Do winy nigdy się nie przyznał i nie przyznaje. Twierdzi, że „nie dokonał niczego, czego zabrania konstytucja”.
W Krotoszynie ma mieszkanie, ale pochodzi z Rybnika. Dyplom Śląskiej Akademii Medycznej uzyskał w 1986 roku. I rozpoczął specjalizację ginekologiczną a później także anestezjologiczną. Dziś, jak mówi, ma ogromne doświadczenie zawodowe. - Wystarczy mi torba z lekami, położna i mogę iść do buszu – uśmiecha się. Sam pochodzi z tzw. lekarskiej rodziny, ojciec był stomatologiem. - Ja zaś jestem z pokolenia tych ginekologów, którzy są naprawdę dla kobiet. Poświeciłem się ginekologii tak mocno, bo trafiłem na szacownych profesorów. I wymienia chociażby profesora Adama Cekańskiego, pochodzącego z Krakowa. - Był nauczycielem wszystkiego, co niesie ginekologia, także ta rzekomo, niekonstytucyjnie, zabroniona – podkreśla Andrzej Kupczak. - Ma pan na myśli aborcję? - pytam, na co przytakuje.
O zarzutach prokuratorskich oraz o tym, dlaczego nigdy nie przyznał się do winy przeczytacie na łamach aktualnego numeru "Gazety Krotoszyńskiej". Polecamy.