Nad szpitalem w Krotoszynie wisi widmo prywatyzacji. Wszystko przez dramatyczną sytuację finansową SP ZOZ.
Największe straty przynosi rehabilitacja i oddział paliatywny. Ratunkiem ma być zlecony przez starostwo audyt. - Musimy ratować szpital, bo jak padnie, pociągnie za sobą również powiat. Nie jesteśmy w stanie nadal pokrywać strat szpitala – przekonuje Stanisław Szczota, starosta krotoszyński. Jego zdaniem trzeba się przyjrzeć funkcjonowaniu poszczególnych oddziałów i wykonywanym tam zabiegów. - Deficytowy jest oddział rehabilitacji i oddział paliatywny. Są nadwykonania na chirurgii, niekoniecznie ratujące życie. Takie nasuwają się spostrzeżenia na chwilę obecną – wylicza Stanisław Szczotka.Za to Paweł Jakubek, dyrektor szpitala uważa, że nadwykonań nie da się uniknąć. I winą obarcza za to NFZ, który w pierwszej kolejności płaci za zabiegi ratujące życie. - Nie możemy odprawiać pacjenta, który ma prawo do świadczenia z prostymi schorzeniami i przekładać to na za trzy lata. Jeśli będą tylko finansowane świadczenia ratujące życie, to trzeba będzie czekać, aż choroba pacjenta się rozwinie i leczyć ją dopiero wtedy, gdy będzie zagrażać życiu – mówi Paweł Jakubek.Wyniki audytu przeprowadzonego w szpitalu w Krotoszynie zadecydują o dalszym losie SP ZOZ. Stanisław Szczotka nie wyklucza radykalnych kroków. - Jesteśmy gotowi na podejmowanie drastycznych kroków, włącznie z prywatyzacją niektórych oddziałów – przyznaje starosta.