- Dlaczego w kobylińskim przedszkolu jako pomoc przy dzieciach pracuje osoba mająca najwyraźniej problem z alkoholem, która często bywa na zwolnieniach? ? pytają zaniepokojeni mieszkańcy miasta. Zastanawia ich też, dlaczego dyrekcja placówki przez, jak mówią, dłuższy czas udawała, że problem nie istnieje.Wiele wskazuje na to, że obawy mieszkańców są przynajmniej w części uzasadnione. Okazuje się bowiem, że jedna z opiekunek w kobylińskim przedszkolu rzeczywiście może mieć problem z alkoholem ? co przyznaje szefowa placówki. - Trudno nie zauważyć, nawet jeśli dzieje się to po godzinach pracy ? mówi Anna Krawczyńska. I zaraz zastrzega, że opiekunka nigdy nie przyszła do przedszkola pod wpływem. - W pracy ta pani nigdy nie była pijana. Nie stanowiła zagrożenia dla dzieci. Twierdzi też, że nikt nie zgłaszał się do niej w tej kwestii i nie alarmował jej o swoich obawach.?Wszyscy wiedzieli?
- Dlaczego w kobylińskim przedszkolu jako pomoc przy dzieciach pracuje osoba mająca najwyraźniej problem z alkoholem, która często bywa na zwolnieniach? – pytają zaniepokojeni mieszkańcy miasta. Zastanawia ich też, dlaczego dyrekcja placówki przez, jak mówią, dłuższy czas udawała, że problem nie istnieje.Wiele wskazuje na to, że obawy mieszkańców są przynajmniej w części uzasadnione. Okazuje się bowiem, że jedna z opiekunek w kobylińskim przedszkolu rzeczywiście może mieć problem z alkoholem – co przyznaje szefowa placówki. - Trudno nie zauważyć, nawet jeśli dzieje się to po godzinach pracy – mówi Anna Krawczyńska. I zaraz zastrzega, że opiekunka nigdy nie przyszła do przedszkola pod wpływem. - W pracy ta pani nigdy nie była pijana. Nie stanowiła zagrożenia dla dzieci. Twierdzi też, że nikt nie zgłaszał się do niej w tej kwestii i nie alarmował jej o swoich obawach.„Wszyscy wiedzieli”
Rodzice potwierdzają, że faktycznie nie rozmawiali z dyrektorką, bo – jak mówią – bali się, że odbije się to negatywnie na ich dzieciach. – Wszyscy wiedzieli. I co by to dało jakbyśmy jej powiedzieli o czymś, o czym i tak wiedziała? Chyba tylko tyle, że dziecku by trzeba szukać nowego przedszkola – mówią. O sprawie poinformowali jednak burmistrza. - Mieszkańcy ten problem zgłosili – przyznaje Bernard Jasiński, włodarz Kobylina. I deklaruje. – Od razu z panią dyrektor rozmawiałem.„Wychodziło zero”
Rozwiązaniem miał być zakup alkomatu. - Zobowiązałem dyrektorkę, żeby rano badała tą panią. Zawsze wychodziło zero – mówi burmistrz. Dodaje również, że opiekunka przyznała się do uzależnienia i zdecydowała się na leczenie. Od skuteczności terapii zależy, czy wróci do przedszkola. - Dajemy jej szansę i od niej zależy jak ją wykorzysta. Tam gdzie chodzi o opiekę nad dziećmi, nie można wciąż wybaczać – mówi Bernard Jasiński.„Bo teraz nie było jej dłużej”
Pozostaje jednak pytanie dlaczego dyrektorka nie zareagowała na problem wcześniej? - Teraz ta pani była nieobecna w pracy dłużej niż poprzednio. Docierały też do nas głosy, że nadużywała alkoholu – próbuje tłumaczyć się Anna Krawczyńska.