Dyżurny straży pożarnej otrzymał informację, że do studzienki kanalizacyjnej wpadła mała kaczuszka.
Na miejsce zadysponowano dwa zastępy JRG Krotoszyn oraz straż miejską.
Przy studni, w miejscu tragedii stała kacza mama z resztą piskląt. Strażacy niezwłocznie przystąpili do akcji poszukiwawczej.
- Istniało prawdopodobieństwo, że kaczuszka została porwana przez nurt, dlatego też strażacy do kolejnej studzienki wprowadzili prąd wody chcąc zmienić kierunek nurtu i sprawić, by kaczuszka wypłynęła w miejscu, w którym wpadła - relacjonuje Tomasz Patryas, oficer prasowy komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Krotoszynie.
Niestety, okazało się, że od studzienki, w którą wpadła mała kaczuszka odchodzą aż trzy odgałęzienia. Nie wiadomo, w które z nich przemieściła się kaczka.
Po kilkudziesięciu minut akcji poszukiwawczo - ratunkowej strażacy musieli dać za wygraną. Akcja została przerwana.