Joanna Radłowska-Goła pracuje w aptece “Bratek”, w wielkopolskim Jarocinie. Na początku grudnia uczestniczyła w ogólnopolskiej gali plebiscytu Hipokrates 2023 – "Recepta na dobro" na Zamku Królewskim w Warszawie, podczas której otrzymała wyróżnienie. W plebiscycie medycznym startowali farmaceuci, którzy na co dzień angażują się aktywnie w ponadstandardowe działania na rzecz swoich pacjentów.
To sami pacjenci zgłosili panią do konkursu Hipokrates 2023?
Tak, zostałam zgłoszona do plebiscytu przez moich pacjentów, którzy później w głosowaniu wybierali laureatów. We wrześniu otrzymałam wiadomość z redakcji „Głosu Wielkopolskiego” z nominacją do konkursu oraz listem gratulacyjnym. Było to dla mnie ogromne zaskoczenie i zaszczyt, gdyż nie spodziewałam się wdzięczności okazanej w takiej formie. Laureaci wybierani byli zarówno w każdym mieście i powiecie, jak i w skali województwa, a następnie w ogólnopolskim finale. Jestem wdzięczna wszystkim osobom, które oddały na mnie swój głos. Jest to dla mnie dowód zaufania, wyraz uznania i docenienia mojej pracy. Udało mi się zdobyć 4. miejsce w województwie wielkopolskim. Do dnia dzisiejszego nie wiem, kto zgłosił moją kandydaturę, ale dziękuję tej osobie, że doceniła moje zaangażowanie.
Kapituła konkursowa zaproponowała pani udział w plebiscycie Hipokrates 2023 – „Recepta na dobro". Tutaj pani otrzymała wyróżnienie. W skali kraju była to nagroda główna. To ogromny sukces?
Kandydatów, którzy zgłosili się do konkursu było około 30. Są to osoby z całej Polski, a każda z nich zapewne wykonuje wiele dobrego dla lokalnych społeczności. Nagroda ta jest dla mnie wielkim sukcesem, gdyż jury konkursu wyróżniło tylko dwie osoby spośród tylu zgłoszeń. Wśród nich jestem ja. Nie spodziewałam się, że w skali Polski ktoś doceni, to co robię.
To wyróżnienie otrzymała pani za dowożenie leków, środków opatrunkowych do domu pacjentów. Osobom starszym pomaga pani w codziennych czynnościach. Skąd w młodej osobie takie poświęcenie, chęć niesienia pomocy innym?
Uważam, że chęć niesienia pomocy innym powinna być nieodłącznym elementem w życiu każdego z nas. Praktykując od 10 lat odczuwam misyjność tego zawodu nie tylko za pierwszym stołem, ale również w ramach wdzięczności osobom, które tak wiele przeżyły, by uczynić Polskę wolnym, suwerennym krajem. Systematycznie zaopatruję w leki, dowożąc je do domu, co daje duże odciążenie z dojazdem do apteki. Moja przygoda z pomaganiem - poprzez dostarczanie leków - rozpoczęła się wraz z przyjściem kombatanta wojennego - podporucznika Władysława Kaganka do apteki w której pracuję. Dość często nasz pacjent potrzebował leków, które dostępne są pod zamówienie. Podczas każdej wizyty w aptece, gdy była konieczność zamówienia obiecywałam, że przywiozę brakujące leki. Z czasem podałam panu swój numer telefonu, gdyż postanowiłam, że będę realizować, po prostu, całe zamówienie.
I tak, w styczniu minie 10 lat od naszej współpracy. Często spędzam z nim czas na rozmowach oraz pomaganiu w codziennych czynnościach, zmieniając opatrunki, co przyspiesza proces rekonwalescencji. Bezinteresownie przywożę medykamenty rodzinie, sąsiadom, pracownikom szkoły i przedszkola, po które uprzednio dzwonią do mnie praktycznie codziennie. Mój numer telefonu posiada duża część mieszkańców, przez co zawsze jesteśmy w kontakcie w razie potrzeby. Nawet w drodze na Galę do Warszawy przywiozłam leki do pracownicy pobliskiego sklepu. Dla mnie dostarczanie leków jest szerzeniem pomocy poza mury apteki.
Kombatanci też docenili pani zaangażowanie i odznaczyli Kombatanckim Krzyżem Pamięci.
Tak. Z rąk prezesa Koła Gminnego Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych zostałam odznaczona "Kombatanckim Krzyżem Pamięci" oraz dyplomem okolicznościowym za niesienie bezinteresownej pomocy na rzecz środowiska kombatanckiego w zakresie utrzymania zdrowia. To odznaczenie oraz wyróżnienie, jakie miałam zaszczyt odebrać na Ogólnopolskiej Gali Hipokrates są dla mnie motorem do dalszych działań oraz doskonalenia umiejętności zawodowych.
Dlaczego wybrała pani zawód farmaceuty?
Podjęłam naukę w zawodzie farmaceuty, ponieważ uwielbiam kontakt z innymi ludźmi. Z wykształcenia jestem również technikiem dentystycznym, jednak to w aptece czuję się najbardziej spełniona. Satysfakcja z pacjenta, który wraca z podziękowaniem za pomoc w jego schorzeniach, jest uczuciem trudnym do opisania.
Dla sporej grupy pacjentów to farmaceuta jest pierwszym wyborem osoby, u której szuka pomocy przed pójściem do lekarza. To zawód, który wymaga ciągłego rozwoju. Nieustannie musimy się dokształcać. W branży medycznej ciągle się coś zmienia, na rynek wychodzą nowe leki. To bardzo satysfakcjonująca profesja.
Ale pewnie jak wszędzie są też jakieś niedogodności?
Wadą, a zarazem najtrudniejszą rzeczą w tym zawodzie według mnie jest doradzanie pacjentom, trafienie w sedno, w klucz jego schorzenia. Nie jesteśmy lekarzami, nie mamy pełnej historii choroby pacjenta, przez co trudno jest nam doradzić w niektórych problemach. Niemniej jednak, zawsze staram się pomóc każdemu pacjentowi najlepiej, jak potrafię przekazując swoją farmaceutyczną wiedzę.
Czy zdarza się, że przekonuje pani pacjentów, aby poszli do lekarza, a nie leczyli na własną rękę?
Leczenie na własną rękę jest coraz częściej praktykowane. Podczas krótkiego wywiadu w aptece niekiedy nie jesteśmy w stanie określić konkretnej przyczyny choroby, więc zawsze powtarzam, że jeśli dolegliwości będą się nasilały, zalecam poradę u specjalisty. Ale chcę podkreślić - żadne informacje zasięgnięte z internetu czy z telewizji nie zastąpią wizyty lekarskiej.
Z opublikowanych danych wynika, że w ciągu 20 lat aż trzykrotnie wzrosła sprzedaż leków przeciwbólowych w Polsce. Czy pani też zauważyła to zjawisko w swojej codziennej pracy? Z czego to wynika?
Niestety tak. Moim zdaniem, coraz częstsze reklamy powodują, iż pacjenci chcą przetestować dany preparat. Stosowanie leków przeciwbólowych jest również następstwem chorób, z jakimi borykają się pacjenci oraz dolegliwości związanych z operacjami.
Czy jest dużo osób, które przychodzą do apteki i rezygnują z leków, bo ich na nie stać?
Tak. Jest grono pacjentów, którzy - po otrzymaniu recepty - proszą "tylko o te najważniejsze". Staram się, w miarę możliwości, zaproponować tańsze odpowiedniki lub wydać leki w mniejszej ilości, tylko na czas kuracji, co znacznie zmniejsza koszty.
Teraz już są recepty elektroniczne z kodami. A jak radziła sobie pani z receptami wypisywanymi przez lekarzy? Powszechnie wiadomo, że medycy słyną z dość trudnego do rozszyfrowania charakteru pisma.
Pracę w aptece rozpoczęłam mając 22 lata. Od tamtego czasu formy wystawiania recept znacznie się zmieniły. Pracowałam realizując głównie recepty papierowe. Na samym początku było bardzo ciężko przyzwyczaić się do lekarskich zapisów, a przecież każdy lekarz ma inny charakter pisma. Zawsze mogłam liczyć na pomoc bardziej doświadczonych koleżanek. Jednak, gdy rozczytanie recepty było praktycznie niemożliwe, dzwoniłyśmy do lekarza w celu upewnienia się.
Praca farmaceuty wiąże się z ogromną odpowiedzialnością. Miała pani sytuacje, że się zastanawiała, czy wydała dobrze lek?
Tak. Zawsze staram upewnić się, jaki lek wydałam. Osobiście dopiero wtedy odczuwam spokój ducha i - mając czyste sumienie - mogę zająć się innymi obowiązkami. Trzeba być w 100% pewnym leku, ponieważ chodzi tutaj o wartość najważniejszą jaką jest zdrowie i życie pacjenta.
Czy ma go pani, a jeśli tak, to jak pani spędza czas wolny?
Czas wolny staram się spędzać aktywnie. Lubię spacerować oraz jeździć na rowerze. Często jest to też forma w jakiej dostarczam leki do moich pacjentów łącząc przyjemne z pożytecznym.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.