Jakub Nelle z ratownictwem medycznym związany jest od 13 lat. Na co dzień pracuje w podstacji pogotowia w Kobylinie, pełni także funkcję rzecznika prasowego Zespołów Ratownictwa Medycznego działających przy SP ZOZ w Krotoszynie.
JAKUB NELLE Z KOBYLINA - RATOWNIK MEDYCZNY I BLOGER
Jakub Nelle jest także autorem i administratorem fanpage „Ratownictwo Medyczne – łączy nas wspólna pasja”, który obserwuje ponad 123 tysiące osób.Dzięki stronie na FB Jakub Nelle stał się znany w całym kraju – nie tylko w gronie ratowników medycznych, pielęgniarek czy lekarzy. Ogólnopolskie media często proszą go o komentarz do wydarzeń związanych z ratownictwem medycznym, a wielu polityków i komentatorów społecznych chce poznać jego opinie na wiele zagadnień medycznych.
Z jednej strony jest to ogromna odpowiedzialność i stres – w końcu wypowiadam się jako przedstawiciel ratowników medycznych, poniekąd jako ich „twarz”. Z drugiej strony mam nadzieję, że moja działalność sprawi, że „szary Kowalski” bliżej pozna specyfikę naszej pracy, bolączki zawodowe i zrozumie wiele kwestii, które do tej pory nigdzie nie były tłumaczone – podkreślał na portalu www.krotoszynska.pl Jakub Nelle, ratownik medyczny z Kobylina.
KULISY PRACY RATOWNIKA MEDYCZNEGO
W wywiadzie dla www.rawicz24.pl Jakub Nelle podkreśla, że – mimo tylu lat pracy – ze śmiercią nie można się oswoić.
Nie oswoiłem się ze śmiercią i prawdopodobnie nigdy do takiej sytuacji nie dojdzie. Ratownik, który mówi: „ja już wszystko wiem, widziałem, nic mnie nie rusza, jestem odporny na każdy widok” - uważam, że kłamie i oszukuje sam siebie. Ratownik, który nie ma uczuć, czy dystansuje się do pacjenta - działa w pewnym sensie bezuczuciowo jest zagrożeniem dla samego pacjenta. Oczywiście podchodzę do zawodu profesjonalnie, a w trakcie działania nie mam czasu na przejmowanie się drastycznymi widokami, które mnie otaczają – podkreśla Jakub Nelle.
W ciągu 13 lat pracy w zawodzie ratownika medycznego Jakub Nelle znalazł się w wielu ekstremalnych sytuacjach. I – jak podkreśla – w tym zawodzie nie ma rutyny, bo każdy przypadek, każdy wyjazd jest inny.
Dlatego też ratownik musi się znać na każdej profesji z zakresu medycyny - czy to będzie położnictwo, kardiologia, neurologia, geriatria czy chirurgia. Ale mówię tu o sytuacjach nagłych, zagrażających często życiu. Od leczenia, zwłaszcza długotrwałego są lekarze. My musimy szybko działać i podejmować decyzje – wskazuje ratownik medyczny z Kobylina.
I choć w swojej pracy zmierzył się z wieloma traumatycznymi przypadkami – w pamięci zapadają mu zwłaszcza te z udziałem dzieci.
Jest ich wiele, ale w pamięci najbardziej zostają te z udziałem dzieci i to nie ważne, czy to jest wypadek, czy reanimacja malucha albo nastolatka. To rozgrywający się na oczach bliskich dramat, którego niestety my jesteśmy częścią. Czasami są to widoki, których przeciętny Kowalski nie zobaczy przez całe życie. My to widzimy czasem po kilka razy w ciągu 12-godzinnego dyżuru. Nigdy nie wiemy, co nas czeka. Ale to może właśnie przyciąga młodych ludzi do tej pracy - że nie wiadomo, co się wydarzy za chwilę i że wszystkiemu towarzyszy non stop adrenalina – podkreśla Jakub Nelle.
KORONAWIRUS A PRACA RATOWNIKA
Epidemia koronawirusa sprawiła, że Zespoły Ratownictwa Medycznego w całej Polsce mają jeszcze więcej pracy. Nie wyjeżdżają już tylko do stanów bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia, ale też często zastępują lekarzy rodzinnych. Ze względu na utrudniony dostęp do przychodni – wiele przewlekłych chorób się zaostrza i konieczna jest interwencja ZRM.
To powoduje, że jest o wiele więcej interwencji, ale też ich zróżnicowanie jest ogromne. Tu problematyczny staje się fakt, że po wyjeździe do pacjenta covidowego, dla bezpieczeństwa naszego i innych pacjentów nasza karetka musi być dokładnie zdezynfekowana. Ta trwa do 2 godzin i tego nie da się „przeskoczyć”. Oczywiście takie dezynfekcje prowadzone są też po innych wyjazdach, np. do wypadków. Zdarza się, że wnętrze karetki jest pełne krwi i błota, a musimy pamiętać, że za chwile możemy jechać po rodzącą kobietę i wtedy musimy jej i dziecku zapewnić sterylne warunki – wskazuje Jakub Nelle.
RATOWNICY MEDYCZNI SĄ JAK ŻOŁNIERZE NA WOJNIE
W czasie pandemii ratownicy medyczni są na pierwszej linii frontu w walce z koronawirusem. To właśnie oni są najbardziej narażeni na zakażenie. I jest to ryzyko, które ponoszą nie tylko ratownicy, ale także ich najbliżsi.
Od momentu pojawienia się koronawirusa na bieżąco informowałem żonę i moją najbliższą rodzinę, jak wygląda u mnie sytuacja. Wiedzieli, że mam dostępne wszystkie możliwe środki, by dobrze się zabezpieczyć przed tym wirusem. Dużo rozmawialiśmy z żoną, czy mam wracać po dyżurze do domu, czy lepiej, żebym się odizolował. Ostatecznie doszliśmy do wniosku, że jeśli się odpowiednio zabezpieczam, to nie możemy dać się zwariować. Mamy małe dzieci, ale nawet one mogą przynieść wirusa z przedszkola, albo żona z pracy. Możemy go przynieść też ze sklepu. To taka jednostka chorobowa, że nawet nie wiadomo kiedy i od kogo możemy się zakazić. Żyjemy normalnie, ale w zabezpieczeniu, jak to ustawowo nam określono. Zawodowo, to czuję się w tej sytuacji trochę, jak żołnierz na wojnie – podkreśla Jakub Nelle.
Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się również w sieci.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.