Anonimowy donos w tej sprawie dotarł do inspektora nadzoru budowlanego.
Przedszkolaki ze Smolic mają obecnie zajęcia w budynku należącym do miejscowej firmy - HR Smolice. Niestety, stan obiektu nie jest dobry.
- Został on tylko warunkowo dopuszczony do użytkowania – mówi Anita Danielczyk, naczelnik wydziału inwestycji i rozwoju kobylińskiego urzędu.
Dlatego też już w ubiegłym roku radni zdecydowali, że we wsi trzeba wybudować nowe przedszkole. Inwestycję podzielono na dwa etapy – najpierw budowa przedszkola, a w przyszłości – szkoły.
- W pierwszym etapie jest również ujęta biblioteka, gdyż obecnie dla tej placówki dzierżawimy lokal. Więc jeśli już budujemy nowy obiekt, to chcieliśmy to połączyć, żeby nie było kosztów wynajmu pod książnicę – precyzuje Anita Danielczyk.
Dzieci bez przedszkola?
Koszty pierwszego etapu przedsięwzięcia oszacowano na niemal 1,5 mln zł. Szanse na pozyskanie jakiegokolwiek dofinansowania były nikłe.
- Uprzedzałem radnych, że będą to ogromne koszty, które najprawdopodobniej będziemy musieli pokryć w stu procentach z własnego budżetu – przypomina Tomasz Lesiński, burmistrz Kobylina.
Dodaje jednak, że konieczność budowy przedszkola była pilna i nie można było czekać, aż znajdą się środki zewnętrzne.
- Za chwilę może się okazać, że dzieci w Smolicach przedszkola nie będą miały. Nawet nie mielibyśmy ich gdzie dowozić, bo przedszkole w Kobylinie nie byłoby w stanie wszystkich przyjąć – tłumaczy burmistrz.
Na bibliotekę nie dostaną
Pod koniec ubiegłego roku ogłoszono więc przetarg i wybrano wykonawcę. Budową przedszkola wraz z pomieszczeniami biblioteki publicznej w Smolicach zajęła się firma Wil – Bud z Kobylina - za kwotę niemal 1 mln 400 tys. zł. Roboty ruszyły, a władze Kobylina nadal rozglądały się za środkami zewnętrznymi.
- Otrzymaliśmy informację, że z rezerwy budżetu państwa można ubiegać się o wsparcie finansowe na budowę przedszkola. Wysłaliśmy pismo do premiera, on przekazał je do wojewody – opowiada Anita Danielczyk.
Burmistrz i urzędnicy pojechali na spotkanie do Poznania. Niestety, na miejscu okazało się, że nie mają szans na pieniądze. Powód? Połączenie budowy przedszkola z biblioteką.
- Dofinansowanie było tylko na przedszkola. Nasza inwestycja była już w trakcie, po przetargu, więc nie było możliwości prawnej, by wykluczyć z niej książnicę - precyzuje naczelnik wydziału inwestycji kobylińskiego magistratu.
I choć gorycz była, to władze Kobylina zacisnęły pasa w budżecie, by móc pokryć pierwszą część zadania z własnych środków.
- Jeżeli w dalszym etapie budowy pojawi się zielone światło i szansa na pieniądze, to będziemy robić wszystko, by je pozyskać. Ale musimy liczyć się z tym, że będziemy musieli finansować inwestycję sami – mówi Tomasz Lesiński.
Donos i katastrofa?
Niestety - kwestie finansowe to nie jedyna bolączka gminy związana ze smolicką inwestycją. Po wsi zaczęły bowiem krążyć plotki, że przy budowie przedszkola doszło do katastrofy budowlanej i przyszłość obiektu jest niepewna.
– Są pogłoski, że cała budowa przedszkola jest w ruinie, że doszło do katastrofy budowlanej – mówi wprost Anita Danielczyk.
Podobne informacje – w formie anonimowego donosu – dotarły również do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Krotoszynie, który w związku z tym zlecił kontrolę na placu budowy.
- Donos dotyczył konkretnie zawalonego stropu. (…) Inspektor przeprowadził kontrolę i w jej trakcie nie stwierdzono na budowie żadnych uwag. Nie doszło do żadnej katastrofy budowlanej, tylko zwykłej awarii – podkreśla Anita Danielczyk.
Awaria stempli
W czasie prowadzonych prac uszkodzona została część stropu w jednym z pomieszczeń.
- Podczas betonowania stropu nastąpiła awaria stempli podtrzymujących płyty stropowe. Złośliwość rzeczy martwych, bo dopuszczalne obciążenie na stempel to jedna tona, a wynosiło ono tylko 400 kilogramów. Kilka stempli jednak uległo uszkodzeniu, załamała się płyta żelbetowa, która pociągnęła następną płytę, która pękła i dwie kolejne również uległy uszkodzeniu – tłumaczy Mirosław Węcłaś, inspektor nadzoru budowlanego z ramienia gminy.
I dodaje.
- Natychmiast przerwano betonowanie, zakwalifikowano to jako awarię, gdyż żadnemu pracownikowi nic się nie stało. Wspólnie z kierownikiem budowy podjąłem decyzję o usunięciu uszkodzonych płyt oraz pozostałości betonu – mówi inspektor.
Ktoś chce zaszkodzić?
W miejsce uszkodzonych płyt zamontowano nowe i dokończono budowę stropu. Co szef kobylińskiej rady podsumowuje krótko.
- Rzeczy martwe, albo takie, które nie potrafią mówić, mają to do siebie, że czasem też nie wytrzymują pewnych rzeczy. I stało się, jak się stało. Ale zostało to załatwione pozytywnie – mówi Piotr Chlebowski.
Zdaniem władz Kobylina – ktoś w Smolicach robi wszystko, by zaszkodzić inwestycji.
- Donosów nie pisze nikt spoza Smolic, a osoba lub osoby z samej miejscowości – uważa Tomasz Lesiński.
I nie kryje oburzenia.
- Każdy – bez względu na to, jakie ma zapędy polityczne – powinien się cieszyć, że taka inwestycja powstaje. Tego burmistrz czy rada nie budują dla siebie, to ma służyć dzieciom. Bulwersuje mnie to, że ktoś takie donosy pisze i rozpowszechnia nieprawdziwe i krzywdzące plotki - mówi Tomasz Lesiński.