Nieostrożne zachowanie rowerzysty doprowadziło do tragedii na ul. Floriańskiej w Krotoszynie – tak orzekł biegły z zakresu ruchu drogowego, badający okoliczności wypadku, do którego doszło pod koniec marca. Wtedy to wieczorem zginął 52-letni krotoszynianin, który jadąc na rowerze, wpadł pod autobus.
Najprawdopodobniej do wypadku doszło, gdy mężczyzna zjeżdżał z chodnika na jezdnię w pobliżu domu handlowego. 52-latek wpadł wprost pod przejeżdżający ulicą autobus PKS i nic już nie było w stanie go uratować. Po jego ciele przejechała tylna oś kilkutonowego pojazdu, który zatrzymał się kilkanaście metrów dalej, tuż przy skrzyżowaniu z Mickiewicza. Za sterami siedziała 26-letnia mieszkanka Milicza.
Jak stwierdził biegły, kobieta w żaden sposób nie przyczyniła się do wypadku. - Kierowca nie przekroczył dozwolonej prędkości, a stan techniczny pojazdu był prawidłowy. Sytuację zagrożenia i wypadku spowodował tylko i wyłącznie kierujący rowerem – podsumowuje Agata Kopczyńska z Prokuratury Rejonowej w Krotoszynie. Z sekcji zwłok 52-latka wynika, że bezpośrednią przyczyną jego śmierci było złamanie wszystkich kości w obrębie głowy. Wiadomo też, że zarówno on jak i 26-letnia kierująca autobusem byli trzeźwi. Ostatecznie więc, śledczy umorzyli sprawę.
