Mieszkańcy Kobylina i okolic sprzeciwiają się odkrywce złóż węgla brunatnego na ich terenie. Ich protest poparli również radni. Swój opór wyrazili w piśmie do wielkopolskich posłów i ministerstwa gospodarki. Okazało się jednak, że w sprawie odkrywki jeszcze nic nie wiadomo, bo dopiero opracowywane są kryteria zaliczania złóż do wykazu o zasobach strategicznych. Dlatego na razie rajcy postanowili czekać i „nie martwić się na zapas”. - W tej sprawie wiemy wszystko i nic – podsumował Tadeusz Dżygała, przewodniczący kobylińskiej rady. Odniósł się w ten sposób do odpowiedzi jaką radni otrzymali na swoje pismo, w którym sprzeciwiali się włączeniu złóż węgla występującego w Zalesiu Wielkim i w sąsiednich gminach do Koncepcji Przestrzennego Zagospodarowania Kraju w ramach tzw. Polityki Energetycznej Polski do 2030 roku. Poseł Łukasz Borowiak przekazał radnym, że już w maju agitował w sejmie na rzecz wyłączenia pokładów węgla brunatnego występujących na terenie Wielkopolski z wykazu złóż o znaczeniu strategicznym. – Wielkopolska jest terenem rolniczym, ochrona gleb i gospodarki rolnej jest działaniem priorytetowym, mającym pierwszeństwo przed innymi formami zagospodarowania przestrzennego – apelował do ministra gospodarki.
Będzie złoże strategiczne – będzie kopalnia Odpowiedź jaką poseł otrzymał z ministerstwa i którą przekazał kobylińskim radnym wiele nie wyjaśnia. Tomasz Trunczykiewicz, wiceminister gospodarki oznajmił tylko, że powołano grupę roboczą ds. złóż, która przygotowuje projekt kryteriów jakie będą brane pod uwagę podczas zaliczania danych złóż i kopalni do zasobów strategicznych. – Dzisiaj trudno powiedzieć jakie będzie rozstrzygnięcie w tej materii, bo być może kryteria będą tak ustalane, że to złoże (znajdujące się m.in. w Zalesiu Wielkim – przyp. red.) nie będzie podlegało ochronie, a tym samym nie będzie zmian jeżeli chodzi o funkcje rolnicze. Prace dopiero się rozpoczęły i nic nie zostało przesądzone – podkreślał wiceminister. Ministerstwo gospodarki poinformowało również, że wykaz złóż o znaczeniu strategicznym będzie obejmować tereny, na których – z bardzo dużym prawdopodobieństwem – staną kopalnie. – Będzie to niemal pewne, bo inaczej blokowanie rozwoju gospodarczego tych terenów byłoby bezsensowne i szkodliwe – stwierdził Tomasz Trunczykiewicz.
„Nie martwmy się na zapas” Tadeusz Dżygała doszedł więc do wniosku, że na chwilę obecną nic więcej nie da się zrobić. – Wychodzi, że jeszcze nic nie jest przesądzone. Dopiero jak ten plan zaakceptują do 2030, to może się okazać, że albo już będzie kopalnia, albo dopiero podejmą decyzję – mówił. Ma jednak nadzieje, że złoża węgla na terenie powiatu krotoszyńskiego nie są duże i nie będą brane pod uwagę. – Badania, które za mojego czasu były prowadzone sięgały końcówki Zalesia Wielkiego. Ale nie martwmy się na zapas – uspokajał kolegów z samorządowej ławy. (mar)