Sprawa dotyczy pomocy, którą biuro doradztwa rolniczego oferowało gospodarzom w latach 2011r i 2012r. Zgodnie z unijnymi przepisami, rolnik mógł wówczas ubiegać się o zwrot części kosztów, poniesionych na usługi doradcze. Chodziło m.in. o porady przy opracowaniu kompleksowej oceny spełniania wymogów wzajemnej zgodności w gospodarstwie rolnym, ochrony środowiska, przygotowywania planów nawożenia, czy biznesplanów dla innych działań z PROW-u. Posiadając tego typu dokumenty, rolnicy mogli starać się o unijną kasę na modernizacje gospodarstw i dopłaty na zalesianie. ? Korzystając z usług biura, rolnik powinien ponieść 20% kosztów danej usługi. Pozostałe 80% kwoty biuro doradcze otrzymywało z PROW za pośrednictwem ARiMR. Sumy zwrotów mogły sięgać nawet do kilku, kilkudziesięciu tysięcy złotych, bo można było zlecać kilka usług doradczych ? opowiada jeden z rolników. ?Ktoś się za mnie podpisał?
Zarzut oszustwa i wyłudzenia unijnych dotacji usłyszał właściciel biura doradztwa rolniczego z gminy Kobylin. Dwójce jego podwładnych śledczy zarzucili poświadczanie nieprawdy. Łącznie całej trójce postawiono 192 zarzuty. Mechanizm miał być prosty. Zapłata za usługę doradczą była podzielona na dwie części: 20% kwoty miał ponosić rolnik, natomiast pozostałe 80% pokryte miało zostać z funduszy unijnych. Problem w tym, że, jak twierdzi prokuratura, część rolników nigdy kwoty tej nie wpłacało, a zamiast nich miała czynić to fundacja działająca przy biurze doradczym. W ten sposób na konta biura miała płynąć szeroka rzeka unijnej kasy. Sprawa dotyczy pomocy, którą biuro doradztwa rolniczego oferowało gospodarzom w latach 2011r i 2012r. Zgodnie z unijnymi przepisami, rolnik mógł wówczas ubiegać się o zwrot części kosztów, poniesionych na usługi doradcze. Chodziło m.in. o porady przy opracowaniu kompleksowej oceny spełniania wymogów wzajemnej zgodności w gospodarstwie rolnym, ochrony środowiska, przygotowywania planów nawożenia, czy biznesplanów dla innych działań z PROW-u. Posiadając tego typu dokumenty, rolnicy mogli starać się o unijną kasę na modernizacje gospodarstw i dopłaty na zalesianie. – Korzystając z usług biura, rolnik powinien ponieść 20% kosztów danej usługi. Pozostałe 80% kwoty biuro doradcze otrzymywało z PROW za pośrednictwem ARiMR. Sumy zwrotów mogły sięgać nawet do kilku, kilkudziesięciu tysięcy złotych, bo można było zlecać kilka usług doradczych – opowiada jeden z rolników. „Ktoś się za mnie podpisał”
Oferta biura doradczego wydawała się rolnikom bardzo korzystna. Tym bardziej, że pracownicy biura mieli im proponować rezygnację z pobierania 20% wymaganego udziału własnego. Pieniądze miały pochodzić - jak tłumaczyli wówczas rolnikom - z kasy fundacji powołanej przy biurze doradczym. Gospodarze uważają, że zostali celowo wprowadzeni w błąd. - Nałapali ludzi, twierdząc, że teraz Unia nam zapłaci. Z dokumentów wynikało, że zapłaciłem te 20%, to miało być 2 tys. zł za usługę, a faktycznie im nic nie wpłaciłem, bo biuro samo zapłaciło sobie w moim imieniu – mówi jeden z rolników z podkrotoszyńskiej wsi. I dodaje. - Wtedy powiedziała (pracownica biura - przyp. red. ), że takie usługi doradcze teraz będą za darmo, a za rok to już trzeba będzie za nie zapłacić. Ostatecznie podpisałem dokumenty, ale nie podpisałem się na formularzu, że przekazałem im pieniądze. Potem ktoś się za mnie podpisał zupełnie nie moim pismem – opowiada mężczyzna. CBA wkroczyła do biur i gospodarstw
Na nieprawidłowości, do których miało dochodzić w biurach doradczych na terenie całej Wielkopolski, w tym również powiatu krotoszyńskiego, natrafili jesienią 2012 roku funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego – o czym informowaliśmy na łamach „Gazety Krotoszyńskiej”. Wówczas ruszyło śledztwo prowadzone wspólnie przez CBA i Prokuraturę Okręgową w Ostrowie Wlkp. W trakcie prowadzonego przez 1,5 roku postępowania przesłuchano w sumie kilkaset osób. – Byłem przesłuchiwany jako osiemset któryś rolnik – przyznaje jeden z gospodarzy z gminy Krotoszyn. Ostatecznie prokuratura postawiła zarzuty właścicielowi biura doradczego z gminy Kobylin oraz dwójce jego podwładnych. Prawie 200 zarzutów
Łącznie całej trójce postawiono 192 zarzuty. - Liczba zarzutów może się jeszcze zwiększyć – zastrzega Janusz Walczak, zastępca prokuratora okręgowego w Ostrowie Wlkp. I dodaje. - Zarzuty w przypadku właściciela dotyczą wyłudzenia dotacji, natomiast pracownikom biura zarzucono działanie związane z poświadczeniem nieprawdy w dokumentacji gromadzonej w ramach funkcjonowania biur i realizowania usług doradczych. Dokumentacja ta zaś była wykorzystywana do dalszych działań zmierzających do uzyskania refundacji poniesionych kosztów – wskazuje prokurator. Większość prowadzonych audytów i usług doradczych udzielanych przez biuro jak tłumaczy Janusz Walczak prowadzona była prawidłowo. Zastrzeżenia prokuratora dotyczyły braku wpłat, które miały być dokonywane przez rolników. - Poświadczenie nieprawdy przez pracowników dotyczyło dokonania przez rolników obligatoryjnej wpłaty – 20% tzw. udziału własnego w kosztach usługi doradczej. Z dokonanych ustaleń wynika, że pieniądze które miały być wpłacane przez rolników w istocie otrzymywali oni ( biuro doradcze - przyp. red.) z fundacji działającej na rzecz biura doradztwa rolniczego – mówi Janusz Walczak. Co oznacza, że gospodarze, współpracując z biurem, nie wydawali na jego działanie ani złotówki. - Rolnicy faktycznie nie byli dysponentami tych pieniędzy, one wędrowały jak gdyby dokumentacyjnie z fundacji na konto biura, a wpłata była rzekomo dokonywana przez rolnika – precyzuje zastępca prokuratora okręgowego. Wyłudzili kilka milionów?
Teraz właścicielowi biura doradczego grozi od pół roku do 8 lat pozbawienia wolności. – Czyn zarzucany właścicielowi biura zakwalifikowano m.in. jako czyn z art 286 kk czyli jako oszustwo. W przypadku pozostałych osób są to zarzuty urzędowego poświadczenia nieprawdy, za co grozi od pół roku do 5 lat pozbawienia wolności – tłumaczy Janusz Walczak. Śledztwo cały czas jest w toku. Wszystko przez to, że prokuratura prowadzi równolegle jeszcze jedno postępowanie dotyczące podobnego procederu. Sprawa dotyczy prywatnego biura doradztwa ze Śremu. W tym przypadku wciąż trwają przesłuchania rolników. - W obu przypadkach wyłudzenie może łącznie dotyczyć nawet kilku milionów złotych dotacji – mówi prokurator. Rolnicy mogą spać spokojnie
Wyjaśnienia w tej sprawie prowadzi również wielkopolski oddział Agencji Rozwoju i Modernizacji Rolnictwa. Jak tłumaczy jej przedstawiciel, rolnicy korzystający z usług biura z gminy Kobylin mogą spać spokojnie. - Rolnicy byli wprowadzani w błąd, więc nie będziemy wobec nich stosować żadnych sankcji. Problem nie wynikał z działania bądź zaniechania ze strony rolnika czy ARiMR. A nieprawidłowość wystąpiła po stronie konkretnego podmiotu, który miał świadczyć usługi doradcze – mówi Leszek Garbaciak z ARiMR w Poznaniu. Bez komentarza
Pracownicy biura jak i sam właściciel nie przyznają się do winy. – Procedury w firmie były prowadzone jak najbardziej zgodnie z prawem. Z zarzutami wyłudzenia, oszustwa się nie zgadzam i nie chcę komentować ich do czasu zakończenia postępowania – ucina właściciel biura doradczego z terenu gminy Kobylin. O tym co ustalą ostatecznie śledczy poinformujemy na łamach „Gazety Krotoszyńskiej”. Ewa Serafiniak