reklama

Kobylin: zawirowania wokół pracy animatora Orlika

Opublikowano:
Autor:

Kobylin: zawirowania wokół pracy animatora Orlika - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Boisko sportowe w Kobylinie było źle zarządzane, a animator nie wywiązywał się ze swoich obowiązków – ocenił radny Jan Lisiecki. Poparło go kilku kolegów z samorządowej ławy. Malwina Gumienna, która opiekowała się Orlikiem odpiera zarzuty, twierdząc, że skrupulatnie wykonywała swoje obowiązki. I zapowiada, że nie pozwoli się bezkarnie szykanować. Jan Lisiecki ma zastrzeżenia co do pracy animatora na kobylińskim Orliku. Zdaniem radnego, a zarazem prezesa Piast Kobylin - Malwina Gumienna, która przez dziewięć miesięcy ub. roku pracowała jako animator nie wywiązywała się ze swoich obowiązków. – Często dzieci zostawały bez opieki. Miałem telefony od rodziców w tej sprawie, sam również widziałem – stwierdził Jan Lisiecki. Zaraz jednak asekuracyjnie dodał, że nikogo nie oskarża, bo może w tym czasie akurat animatorka robiła coś innego.

“Obawiasz się, że ta pani się przeciążyła pracą?”

Taka defensywna postawa zdenerwowała Piotra Chlebowskiego. – Powiedz to wprost. Jak Stachu (Stanisław Frąckowiak – przyp. red) zarządzał Orlikiem, to jego było widać. Jej nie widać. Co się boisz? – zwrócił się do Jana Lisieckiego. Ten jednak zaczął się asekurować. – Może ta pani akurat służyła innym paniom w tym czasie. Po prostu myślę, że to było wiele etatów w jednym etacie (Malwina Gumienna, prócz zarządzania Orlikiem prowadziła m.in. szkołę tańca – przyp. red) – gdybał prezes Piasta. To rozbawiło przewodniczącego rady. – Czyli co? Obawiasz się, że ta pani się przeciążyła pracą? – śmiał się Tadeusz Dżygała, a wtórowali mu pozostali samorządowcy. Jan Lisiecki próbował wyłuszczyć o co mu chodziło. – Gdyby spojrzeć globalnie, to ta pani rzeczywiście świadczyła szereg usług – stwierdził. Co wywołało jeszcze większą salwę śmiechu. – Jasiu mówi o zajęciach sportowych, proszę go dobrze zrozumieć – pospieszył z wyjaśnieniami rozbawiony przewodniczący.

Dzieci były bez opieki? Zarzuty pod adresem Malwiny Gumiennej były jednak poważne. – Orliki są głównie do gry w piłkę i ten obowiązek został zatracony. Dzieci często były bez opieki i zajęcia się nie odbywały. Myślę, że każdy o tym wie i nie ma tu osoby, która by tego nie wiedziała. Nie wierzę, żeby w urzędzie tego nie wiedzieli – ocenił Jan Lisiecki. Rację przyznał mu Piotr Chlebowski wspólnie z Janem Patryasem. - Jak był Stachu, to dzieci pytały kiedy pójdą na kolejne zajęcia. Później przestały chodzić – podsumował Jan Patryas.

“Coś jest na rzeczy” Burmistrz najpierw stwierdził, że nic o sprawie nie wie, po czym spotkał się z Emanuelą Czwojdzińską, dyrektorką Zespołu Szkoła Podstawowa i Przedszkole w Kobylinie, która jest odpowiedzialna za pracę animatora Orlika. – Coś jest na rzeczy. Malwina Gumienna nie zawsze była na Orliku. Zdarzały się sytuację, że trzeba było ją zastępować na zajęciach. Każdy animator ma mieć zajęcia w godzinach wyznaczonych na Orliku. I z tego, co mi przekazała dyrektorka, zdarzały się takie rzeczy. (...) Ale w okresie, gdy pani Malwina była animatorem żadnych skarg i uwag nie miałem – mówi Bernard Jasiński, burmistrz Kobylina. Podkreśla również, że umowa z animatorem wygasła w listopadzie ub. roku i obecnie trwa nowy nabór.

Animator odpiera zarzuty Malwina Gumienna odpiera ataki. – Regularnie prowadziłam zajęcia. Dostałam nawet z gminy propozycję prowadzenia Orlika w tym roku, więc nie rozumiem skąd takie uwagi? – dziwi się była animatorka. I dodaje. – Wypracowałam tyle godzin, ile być powinno. Jeżeli miałam tygodniowo wypracować 160 godzin, to ja nie robiłam 180. Ale oczywiście były takie rzeczy jak np. turnieje karate, gdzie pomagałam jako animator, ale tych godzin nie przeliczałam. Były takie okresy, że robiłam dwa razy więcej – wylicza. I stwierdza, że całym sercem angażowała się w zajęcia na Orliku. – Nie wyjechałam na żadne wakacje, bo co niedzielę byłam zobowiązana, od godz. 8.30 do 15.30 być na lidze piłki nożnej – mówi, tłumacząc też swoje nieobecności na zajęciach. – Raz musiałam udać się do dentysty, a raz miałam egzaminy. Była wtedy kartka wywieszona, że zajęcia są przełożone i ja je odrobiłam.

“Tak tej sprawy nie zostawię” Malwina Gumienna jest oburzona postawą Jana Lisieckiego i mówi wprost. – Prowadziłam treningi motoryczne Piasta z juniorami, choć tak naprawdę Jan Lisiecki jest prezesem i opłaca kadrę i zawodników Piasta. Swojego dobrego imienia i opinii będzie bronić. – Nie pozwolę się tak szykanować. Tak tej sprawy nie zostawię. Mam multum osób, które stoją za mną. Rozmawiałam z dziewczynkami, którym prowadzę zajęcia. One rozprowadzą po szkole ankietę i uczniowie sami się wypowiedzą czy mają zastrzeżenia do mojej pracy. Zrobię też taką ankietę na facebooku – zapowiada. (mar)

Przeczytaj również o tym, jak radny zmienił zdanie i wycofał się z zarzutów pod adresem animatorki.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE